Ilu słuchaczy, tyle opinii...
Rust In Peace to wzór niedościgniony, szczególnie Tornado Of Souls, Holy Wars no i Hangar 18, ale cała płyta kopie dupę. Żaden thrashowy zespoł nie grał tak niesamowitych technicznie riffów i solówek, absolutne rewelacja. Peace Sells raczej też tu kontrowersji nie wzbudza - znakomity album.
Natomiast Countdown To Extinction i Youthanasia to płyty po prostu heavy metalowe. Dla thrashowego ortodoksa to pewnie będzie problem, dla mnie absolutnie. Bardzo mi odpowiada ta muzyka, bo jest po prostu bardzo dobra, bez względu na gatunek. Nadal zresztą potrafią czarować rewelacyjnymi riffami (choćby Skin O'My Teeth), są i przeboje (Symphony Of Destruction, A Tout Le Monde). Nie mam nic do zarzucenia tym albumom, od początku do końca słucha się świetnie.
Potem Megadeth zwolnił tempo, trzy płyty mniej udane jak dla mnie, za to The System Has Failed to już jazda świetnej jakości. Niby kilka rzeczy może mniej ciekawych, ale takie kawałki jak Kick The Chair, The Scorpion czy Blackmail The Universe pokazują, że Mustaine nadal pamięta jak grać świetną muzykę.
No i United Abominations, które mnie powaliło. Nie wiem, jak ta płyta może nudzić. Fantastyczny, żywiołowy Sleepwalker z tym rwanym riffem to pierwsze od lat tak udane nawiązanie do Rust In Peace - thrash jak się patrzy. Poza tym jest coś z pogranicza thrashu i heavy, ze wskazaniem na to ostatnie, ale jest to heavy najwyższej jakości. Riff z Never Walk Alone - miodzio, można słuchać w nieskończoność. A jaki refren! To samo Washington Is Next, po prostu coś wspaniałego jak ten kawałek płynie. Tapping w riffie brzmi chwilami trochę jak nawiązanie do Hangar 18, ale potem wchodzi taka klasycznie heavy metalowa jazda w gitarach i świetne dwie stopy perki. Refren porywa niesamowicie, jednak najlepszy kryje się w Gears Of War, najpierw bardzo ciężki riff, a potem refren przy którym aż się chce żyć. Play For Blood - oszałamiająca, połamana jazda, riffy takiej jakości, że niektórzy przez całe życie takich nie wymyślą. Wyróżniłbym jeszcze You're Dead, natomiast pozostąłe mniej zostają w głowie, ale to nie znaczy że są złe - trzy mają poziom. Natomiast największe kontrowersje wzbudza jak dla mnei A Tout Le Monde. Wersja całkiem spoko, ale jednak oryginał miał ten niepowtarzalny, duszny klimat, który teraz ciężko przebić. Nie wiem po co to nagrywał ponownie.