Także już mam w domu wykwint, chociaż po przygodach wprost niezwykłych i wartych naprawdę genialnego dźwięku... obym się nie rozczarował ;)
To, co mogę już powiedzieć, to hmm... będzie mi trudno polubić te słuchawki. Nie wiem jakie macie głowy, ale najwidoczniej mój łeb jest niewymiarowy, bo są wręcz tragicznie niewygodne. Pałąk na styk, może nawet minimalnie za krótki i cały czas mam wrażenie, że muszle powinny być niżej. Poza tym tak mi to ściska głowę, że po 5 minutach miałem dosyć. Muszę to jakoś rozciągnąć, bo obecnie jest tragedia.
O dźwięku na razie za dużo oczywiście nie powiem. Zaznaczam od razu, że porównanie mam niemal wyłącznie z CAL!, więc do tego się odnoszę. A więc zaskoczyły mnie wokale, które są znacznie bardziej "wprost", bardzo bezpośrednie, bez podbarwień. W ogóle średnica jest wyraźna, w porównaniu do tego CAL! faktycznie dają trochę efekt studni. Natomiast na pewno filipki grają bardziej na boki niż wgłąb. CAL! są efektowniejsze, nawet trochę efekciarskie. Philipsy mają lepiej kontrolowany, bardziej sprężysty bas. Generalnie sprawiają wrażenie bardzo naturalnych... ciekawe jak to się będzie rozwijać z czasem.
Dźwięk na pewno wart tych 70 zł ;)