To może ja coś napiszę, jako że mam swojego Headonika (w wersji Basic) od połowy października i przesłuchałem już około 200 albumów (sam wzmacniacz pograł dziennie średnio ok. 10h, więc już się chyba wstępnie wygrzał). Dodam, iż kupiłem wzmacniacz bo raz, że zawsze ciekawiły mnie konstrukcje majkela (wiele bardzo pozytywnych opinii ale i też negatywne, szczególnie co do wyglądu środka wzmacniaczy Ear Stream), no i chciałem się sam przekonać, co oferuje Headonic. Moje wrażenia poniżej.
Jest po prostu świetny. Człowiek szuka i szuka, testuje, porównuje, a na wyciągnięcie ręki ma takiego fajnego wzmaka. Fajnego, bo grającego tak jakby nie na siłę, nie dla bajeru, efektów, ale niczego mu nie brakuje przy tym. I dlatego jest to dla mnie taki właśnie kolokwialnie pisząc fajny, swojski wzmacniacz. A do tego świetny technicznie.
Od razu jednak dodam, że miał u mnie swego rodzaju "fory" - wszystkie inne wzmacniacze wówczas posiadane sprzedałem. Dlatego też nie będzie tu żadnych rzetelnych porównań łeb w łeb. Proszę więc nie przykładać wagi do tego wpisu jeśli ktoś by się z opinią nie zgodził. Piszę co czułem pierwszy raz słuchając Headonika i co odczuwam już po czasie. A więc:
- najrówniejszy wzmacniacz jaki miałem, jeśli akcentuje cokolwiek w dźwięku, to robi to naprawdę praktycznie niezauważalnie (a podobno każdy wzmacniacz coś od siebie dodaje)
- gra naturalnym, dobrze wypełnionym dźwiękiem, odpowiednio "wyważonym" w każdym aspekcie - miałem wzmacniacze, które były np. twarde na basie, grały piekielnie dynamicznie ale brakowało barwy, wypełnienia i gładkości (Panda AMP); miałem też takie, które były ostatecznie zbyt "misiowate", z mocnym i miękkim, często zbyt miękkim basem i odchudzonymi wysokimi tonami - tutaj jest idealnie, a przynajmniej najlepiej jak dla mnie jak na razie, może Rapture mógłby konkurować, bo to też neutralny wzmacniacz ale grający nieco twardszym i dynamiczniejszym dźwiękiem, ale także z fajną barwą
- bardzo dobry pod względem technicznym, tutaj także top z tych wzmacniaczy które miałem, szczególnie wysokie tony są dobrze odwzorowane - w porównaniu do Rapture, ale oczywiście z przymrużeniem oka, są bardziej precyzyjne, co nie znaczy, że Headonic sypie nimi na lewo i prawo, nie są też ostre - w ogóle podobnie do Rapture, Headonic nie wyostrza w ogóle dźwięku, choć całościowo różni się sposobem grania od Rapture, co oczywiste
- podoba mi się to, że jakkolwiek separacja stoi na wysokim poziomie, podobnie jak holografia, scena jest obszerna, tak nic nie jest sztucznie od siebie odseparowane, efekciarskie, słucha się jakby wszystkiego z osobna ale i jednocześnie całościowo, wzmacniacz nie zaburza charakterystyki DAC'a i np. moja Lampucera gra nieco takim analogicznym dźwiękiem z lekkim analitycznym sznytem i dokładnie to słyszę; wszystko to na czarnym tle, przez co ja rozumiem swobodę w ulokowaniu poszczególnych elementów na scenie, żaden sobie nie wchodzi w paradę i też nie ma się wrażenia jakby konturów, wyraźnych granic, pozlepiania. Wybrzmiewanie instrumentów jest swobodne
- wzmacniacz bardzo dobrze różnicuje nagrania - bardzo fajnie słucha się old schoolowych rapowych nagrań czy też czegoś spokojniejszego, nie raz łapałem się na tym, że miałem wrażenie, iż daną płytę mój tor prezentuje w sposób lekko basowy, innym razem było jaśniej. To jakby połączyć brzmienie lampowe, z takim bardziej stereotypowym, tranzystorowym, gdzie inne wzmacniacze grały jakby wszystko bardziej na jedno kopyto
Ogółem jestem bardzo zadowolony. Nie ukrywam, że miałem już dość żonglerki sprzętem audio. Headonic chyba ostatecznie mnie przekonał do pozostania w swoim postanowieniu. To naprawdę może być docelowy wzmacniacz słuchawkowy (u mnie gra z moimi ulubionymi HM5), choć wiadomo - wszystkich wzmacniaczy nie miałem :) Ale spróbowałem konstrukcji majkela i nie żałuję. To wersja podstawowa, bo cenię sobie minimalizm i też cena jest korzystniejsza niż droższych wersji, co oczywiste. Wyszedłem też z założenia, że ewentualnie można by w przyszłości dokupić baterię. I nie zawiodłem się, choć bateryjna wersja pewnie jest jeszcze lepsza :)