Od paru miesięcy poszukuję wzmacniacza który zabrzmiał by sposób pozwalający na długie słuchanie muzyki, i pozwalający cieszyć się odsłuchami pełnymi treści muzycznej.
Podstawowy podział w sprzętach tego typu wskazuje na lampy i tranzystory. Panują pewne poglądy, prawdy i mity na temat uogólnionego charakteru ich brzmienia. W części słuszne w części mocno wypaczone. Przez miesiące poszukiwań spotkałem konstrukcje reprezentujące dwie szkoły technologiczne. Ostatnim z nich jest wzmacniacz Black Pearl w wersji z zasilaniem akumulatorowym. Poniżej postaram się opisać nieco własnych spostrzeżeń.
Długo myślałem czy zacząć od opisu budowy zewnętrznej czy brzmienia i jednak zacznę od brzmienia.
Brzmienie:
Od pierwszych chwil włączenia wzmacniacza czuć kulturę. Dźwięk jest zrównoważony, czysty i dynamiczny. Słuchanie na wyższych poziomach potwierdza te cechy, dźwięk nie ulega pogorszeniu. Jest nadal przyjemny choć po prostu głośniejszy. Nie pojawia się słyszalna kompresja , zniekształcenia są niewielkie, dla mnie wręcz niesłyszalne ale piszę o tym bo wiem że są, jak wszędzie.
Bas w tym wzmacniaczu ma bardzo dobrą kontrolę. Jest na dobrym poziomie. Nie jest wycofany. Słychać dobre różnicowanie dźwięków w tych zakresach. Być może mógłby być minimalnie pogrubiony, ale to tylko tak dla bezpieczeństwa i dla tych którzy mają mało basowe słuchawki (T70, K-701) I pewnie w większości przypadków nie przyniosłoby to wcale więcej radości ze słuchania.
Średnica jest dobrych proporcjach. Nie jest tak przyszarzona jak np w Lovely Cube, nie jest też tak lekko blaszana jak w Grahamie Slee Ultra Linear. Średnica jest przenikliwa. Trochę taka odgrodowa/szerokopasmowcowa. Ale bez cienia karykatury. To jest bardzo dobra średnica. Kilka razy mówiłem sobie że dziś złapię Perłę na jakiejś dysfunkcji brzmieniowej, i za każdym razem wychodziła obronną ręką. I tak jest i w tym zakresie. Być może brakuje trochę różnicowania. Pan Pacuła piał o tym w swojej recenzji. I jest to pewna subtelność. Ale chyba ciężko oczekiwać o rzeczy nieożywionych takiej inteligencji. Perła po prostu mówi \'co myśli\' - gra co jest nagrane. Takie czary mary pamiętam z odsłuchów Lebena. Ale on brumiał, choć nie powinien.. Niemniej średnica Perły jest na poziomie, choć wyrazista. Wzmacniacz w ogóla ma bardzo wysoką dynamikę. Co na język zwykłych zjadaczy chleba interpretuję jako selektywność. Tutaj jest bardzo duża.
Wysokie tony. Nie są męczące w żaden sposób. Bliżej im do perlistości niż szklistości. Dzięki nim w wokalach jest słyszalna fenomenalna artykulacja. KAŻDY WYRAZ JEST DOŚPIEWANY DO KOŃCA. To na prawdę bardzo fajny element odsłuchów. W innych konstrukcjach często słychać takie mlaśnięcie, rodzaj takiego spłaszczenia tych ostatnich setnych sekundy śpiewanych wyrazów. Wysokie tony wpływają ten na przestrzeń. I o tym w następnym akapicie.
Przestrzeń w tym wzmacniaczu wymaga bogatszego opisu niż tylko jeden wyraz mówiący że jest \'bardzo dobra\'. Otóż za sprawą dynamiki tej konstrukcji wkoło muzyków i instrumentów jest dużo powietrza. Ale nie jest to brak wagi, wręcz przeciwnie. Dźwięk nie jest słaby. Jest wyraźnie opisywany. W jednym z maili do Majkela pisałem o tym że w Perle nei ma planktonu tła, tylko są konkretne dźwięki które mają swoje pochodzenie. We wzmacniaczach lampowych czasem słychać taki plankton. Ale nie wiadomo co to dokładnie jest i jakie jest jego źródło. W Perle wiemy (słyszymy), że to np szum pomieszczenia, mechaniczne elementy instrumentów akustycznych, przydźwięk sprzętów studyjnych, oddechy wokalistów, czy wręcz szum powietrza poruszanego w większym ferworze gry. Przestrzennie isntrumenty są dobrze rozstawione, jednak choć scena jest przed nami to jednak jest bardziej w szerz niż w głąb. Ale to cały czas bardzo dobra przestrzeń.
Budowa:
Wygląd zewnętrzny. To pierwszy element z którym mamy kontakt podczas użytkowania każdego sprzętu. Ponieważ jestem w tych względach surowy, pominę dogłębną analizę tego aspektu. Napiszę tylko że obudowa BP stanowi zwyczajnie najprostsze opakowanie technologii/serca urządzenia i przynajmniej mnie nie dostarcza powodów do barwniejszych opisów i wrażeń. Nie chcę pisać co bym wolał i dlaczego, tym bardziej, że sam Majkel pisał o tym aspekcie wiele razy.
Ładowarka mikroprocesorowa działa bardzo szybko, ma długi kabel i jest w zasadzie niewielka - to jej plus.
Pojemność baterii jest bardzo duża. Mnie na słuchawkach 300Om pozwala na słuchanie ponad kilka dni, po kilka godzin dziennie. To że jest na zewnątrz wygląda pewnie bardziej audiofilsko, ale ja wolałbym ją nawet zaekranowaną ale jednak w środku BP. Dałoby to (uwaga) większą masę wzmacniaczowi i nie byłby tak podatny na jakikolwiek ruch kabla słuchawek, który zwyczajnie przesuwa ten lekki wzmacniaczyk.
Pomarańczowa dioda dodaje lampowego charakteru i chyba jej kolor to świadomy wybór konstruktora. I według mnie wybór bardzo dobry. Bo nie od dziś wiemy o psychologicznym aspekcie odbiory koloru i odpowiedniej temperatury światła. Tutaj ten wpływ jest bezdyskusyjny i pozytywny.
Jestem w trakcie odsłuchów. Brzmienie bardzo mi się podoba. po Brystonie BHA-1A, Lebenie CS300, Cayin\'ie AH-1A, Violectric\'u V100, Grahamie Slee ULDE, Lovely Cube, kilku DIY\'ach Black Pearl jest w ścisłej czołówce brzmieniowej. Tak zdecydowanie brzmieniowo tak jest. Ale fizyczna reprezentacja tego wzmacniacza jest daleko od upragnionej przeze mnie. Alternatywą jest naturalnie model Sonic Pearl, jednak tutaj wspinamy się na poziom finansowy takich urządzeń jak Red Wine Audio, Bryston, Trafomatic Head One, Burson Conductor, Zana Deux, czy chociażby konstrukcje Woo Audio. Wydając tego typu kwoty warto mieć wymarzony klocek. Majkel oferuje możliwość dopasowanie potrzeb dla indywidualnego klienta. Jest to bardzo duży plus ponieważ firma zyskuje sobie tym sympatię. Jednak działa to w dwie strony. Zadowolenia klienta i stworzenia produktu tylko dla niego a z drugiej strony wprowadzenie kompletnego chaosu na rynek. Bo kupując używany wzmacniacz nie wiemy czy jest to wersja oryginalna, czy modowana, czy ma kondensatory takie czy inne. To uważam za element silnie dezorientujący i budzący pewien niepokój. Wydaje mi się że lepiej przedstawić na stronie Ear Stream wszystkie możliwe modyfikacje i sygnować każdy model numerem określających jak numer seryjny aut, co dana wersja zawiera. Ja wobec teoretycznej pokusy kupienia używanego np. Sonic Pearl\'a nigdy bym się na to nie odważył - bo zwyczajnie nie wiem jaką wersję bym nabył. I nie chodzi tutaj o uczciwość prywatnego sprzedawcy ale o to że on będąc drugim właścicielem sam mógłby nie znać przeszłości sprzętu.
Czarna Perła gra bardzo dobrze, wzbudza sympatię w odsłuchach, Moja Małżonka która jest muzykiem podziela ten pogląd, mówiąc że nasze poczciwe Espressivo brzmi przy Perle lekko brudnawo... Niestety w wersji z zasilaniem bateryjnym to koszt ok 3000.00 , a wchodząc w ten pułap cenowy już blisko do Sonic Pearl. Która ma gabaryt i wykończenie pełnoprawnego klocka audio. No i na tym chyba skończę pisanie dziś. Bo wolę posłuchać Perły w pełnym skupieniu... Smyki podaje ona wybornie.