Zadziwiające, w jak ogólnikowy sposób można mówić o czymś tak precyzyjnie zdefiniowanym i wymagającym dokładnego wyniku jak pomiar. Komizm i absurd w jednym. Nie wiadomo co, czym mierzone, ile ma wynieść i co to będzie oznaczać. Pytania o te informacje trafiają w nicość. To nawet nie jest gaworzenie, bo gaworzenie to próba nawiązania kontaktu lub zwrócenia na siebie uwagi przez małego człowieka, po włożeniu w przekaz całego swojego starania i wysiłku. To jest jak bełkot w pijanym widzie, mimowolny słowotok wklepanej w mózgownicę bezmyślnej mantry. Zastanawiałem się kiedyś, przyglądając się kto to są Ci oświeceni spece, co wszystko wiedzą o kablach i sprzęcie audio, i wyszło mi, że to ludzie, którzy przeważnie zakończyli edukację na szkole średniej, nierzadko ze specjalnością mniej niż luźno powiązaną z elektroakustyką. Wskazywałoby to na leczenie kompleksu nieuka. Potwierdza to też fakt, iż szafują jako argumentem prawami znanymi każdemu ze szkoły podstawowej, ale napinają się przy tym, jakby to była fizyka kwantowa.
Dowiem się wreszcie CO, CZYM i JAK mam zmierzyć, żebym wiedział, że brzmi dobrze lub źle i PROSZĘ O WSKAZANIE OPRACOWANIA NAUKOWEGO, KTÓRE POZWOLI NA JAKOŚCIOWĄ ANALIZĘ WYNIKÓW, czyli np. czy jest to poniżej lub powyżej progu słyszalności, jak ten próg ustalono, itd.