Ślepych testów prawie nikt nie przeprowadza bo to nic ciekawego, coś jak zmuszanie do wypicia gorzkiego lekarstwa bez dowodów naukowych, że w ogóle pomoże. Prababcia piła, babcia pije, wnuczek też wypije. A figę! Ślepe testy to sobie można przeprowadzać na coś ciekawego, rozwijającego, np. odróżnianie szampana Dom Perignon od rosyjskiego wina musującego, albo taka zabawa jak była u szwagra na weselu - rozpoznajemy swoją partnerkę/żonę/narzeczoną spośród siedzących dam metodą Macajewa. Fajne by też było rozpoznać które pomadki od którego producenta pochodzą, albo testy paliwa V-Power racing w odróżnieniu od zwykłej 95 na jakichś fajnych brykach i torze. Tymczasem kolega Archanioł jest niepocieszony, że nikomu się nie chce bawić w coś, co ani przyjemne nie jest, ani ciekawe, ani w żaden sposób nie rozwija. Po stokroć, mając już przed sobą ten sprzęt, posłuchałbym go sobie jak to mam zwyczaj, odsłuchać po audiofilsku, porównać, powymieniać uwagi. Do tego jest taki sprzęt, a nie do ślepych testów. Podobnie jak pierożki są do jedzenia, a nie do strzelania nimi z widelca, itp.