Oj Makduf, co do kiczowatości teledysków Lady Gagi to jak najbardziej kiczowate są (taka moda), ale z epitetami odnośnie jej możliwości kompozytorskich i wokalnych, że beztalencie itp. to już pojechałeś chyba na zasadzie skojarzeń „bo nie lubię”.
Jakiś czas temu, także trafiłem na podany w linku „paparazzi live” i się rozkochałem w jej niektórych utworach. Szkoda tylko, że mogę ich słuchać tylko YouTuba, gdyż tylko tam są w „oryginale”. Wystarczy sobie wyobrazić kogoś, kto wymyśla, gra raz, drugi, setny, dopracuje, a potem zagra to w takim radiu przy pianinku i nijak się to ma to „chłamu”, w który się to opkowywuje, aby to puszczać i sprzedawać w MTV i małolatom.
Ten zgryz niedopasowania pomiędzy skromnym wykonaniem a wykonaniami teledyskowymi i koncertowymi, skłonił mnie do wyskrobania informacji o niej. I raczej wygląda na to, że po kilku latach robienia na tyłach (z czegoś żyć trzeba) dla lalek barbi z muzyki pop (w sensie ładnych), albo wymyśliła, albo ktoś jej pomógł „zaprojektować” taki wizerunek, coby mogła sama być „na przedzie” ze swoją twórczością. To jest raczej niegłupio pomyślany „wizerunek” i pomysł na dopasowanie się do trendu pop („to się sprzeda” i da się zrobić), gdyż jest po prostu brzydka, więc jest schowana za tym całym kiczem, okularami i innymi pierdołami. Być może dlatego okrzyknięto ją druga Madonną (zresztą krzyczą pewnie ludziki od pijaru, co nakręcają to wszystko), w sensie, że kompletnie zaprojektowany i niby taki szokujący image.
Cenię i jestem pełen podziwu dla jej talentu, ale po prostu poprzez tę chorą popową obróbkę nie da się z nim obcować.