Roland, jeśli nawet tak jest, że koła z przodu krzywo, z czym się mało zgadzam, to problem tkwi w tym, że te tańsze alternatywy to próby wciskania hulajnogi osobie poszukującej samochodu, a hasłem reklamowym jest, że kierownica prosto, itp.
Dowolne słuchawki omawiane w tym wątku będą mi się najbardziej podobały w torze liniowym i przeźroczystym dźwiękowo do bólu, każda odchyłka od tego ideału będzie wołać o zmiecenie powstałych śmieci pod dywan, a tym dywanem są inne zniekształcenia, które człowiek znosi lepiej, co wiemy z psychoakustyki. Różne modele będą różnie eksponować poszczególne niedoskonałości i różne śmieci trzeba będzie pod różne dywany wpychać. Ja swój tor uważam za zwiększający swoją liniowość i płaskość charakterystyki, a mogłem sobie na to pozwolić eliminując co raz skuteczniej zakłócenia pochodzące z zasilania i nieoptymalnej architektury układów.
Parę dni temu, akurat dzień po odsłuchu Orfeusza i kilku słuchawek Staxa z kilkoma wzmacniaczami, wziąłem sobie za cel wymyślenie możliwie przeźroczystego sonicznie sprzęgania kondensatorem sygnału - odnośnikiem kawałek drutu, a konkretnie zwarcie. Z takim sprzęganiem Beyerdynamiki T1 zagrały mi najlepiej jak dotąd, kręci mnie bardzo to co słyszę, i jestem przekonany, że Grado też na tym zyskają, a i wcześniej było miodnie.
Problem jest taki, że się ludziom masowo wmawia, że tanie i proste układy półprzewodnikowe są liniowe, a de facto nikt tego nie mierzył, tylko przepisał dane techniczne op ampa sterującego lub scalaka, na którym sprzęt się opiera. Sprzęt, który ja bym mógł nazwać liniowy, to na przykład Accuphase C-2800 - wliczając w to jego dziurkę słuchawkową.