Dla mnie też ta cała popieprzona elektronika to jedna wielka,ale zawsze przykrótka kołdra.Jak potrzebujemy większego wzmocnienia to stosujemy kolejny stopień,lub dobrego konda w katodzie lampy,lub źródło napięciowe w katodzie lampy,lub polaryzację ujemną siatki.Wszystkie sposoby mają rację bytu i nie pogarszają jakości.Jedynie jeżeli zwiększymy ilość stopni wzmocnienia powyżej zdrowego rozsądku,czyli circa 5 lamp,to zrobi się zupa.Zresztą zależy to od przezroczystości lamp,czyli stopnia podkolorowywania sygnału przez dany rodzaj lampy.Natomiast równoległe tory nie sprawdzają się zupełnie jeżeli chodzi o szczegóły.Podkreślam,nie ma dwóch identycznych egzemplarzy lamp.Jednolitość parametrów stałoprądowych jest warunkiem koniecznym,ale nie oznacza,że te dwie pozornie jednakowe lampy grają jednakowo.Różnia się bowiem w niewielkim stopniu rozkładem faz i częstotliwości rezonansu elektrod,sa jak dwie minimalnie różniace się linie opóżniające.Dwie lampy to jak dwie jednakowe struny w gitarze 12strunowej.Niby jednakowo nastrojone,ale brzmienie diametralnie różne...W przypadku gitary zajebiste...W przypadku wzmacniacza Hi End masakryczne...