Audiohobby.pl

Napięcie na wyjściu źródła a jego wpływ na cechy dźwiękowe interkonektu

asmagus

  • 4439 / 5613
  • Ekspert
21-06-2010, 14:17
Prawda jednak pozostaje tekst:
"im wyższy sygnał, tym mniejsze wzmocnienie jest potrzebne :)"

;)

magus

  • 20990 / 6067
  • Ekspert
21-06-2010, 14:18
Asmagus

żeby ostatecznie wyprostować

pochrzaniłem koncepcję "pierwszego Wata" z moją własną potrzebą


mam wzmacniacz, który pracuje w klasie A tylko na pierwszych kilku watach
później robi mu się klasa A-B
więc mam zakodowane z tyłu głowy, że wolę grać na niskich poziomach wzmocnienia, żeby nie wychodzić z klasy A

co akurat w przypadku moich 99 dB kolumn nie jest trudne do osiągnięcia
ale tak mi się zafiksowało :)
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6067
  • Ekspert
21-06-2010, 14:22
 Asmagus

no tekst jest prawdziwy :)


a swoją drogą
jakby mógł się wypowiedzieć ktoś z doświadczeniem

jak ma się koncepcja pierwszego wata
do tej przedstawionej w tym linku?
http://www.jacmusic.com/html/articles/whats-in-a-watt/whats-in-a-watt.html
(czyli żeby raczej nie grać na małym - w stosunku do mocy całkowitej - wzmocnieniu wzmacniacza)
Odszedł 13.10.2016r.

asmagus

  • 4439 / 5613
  • Ekspert
22-04-2011, 11:55
By nie zakładać nowego tematu.... lamerskie pytanie

Wtyk rca - w środku na pinie jest sygnał, na zewnątrz masa. Czy gdyby masa, czyli kolista zewnętrzna część IC/wtyku RCA nie stykała się z gniazdem a stykał się w środku gniazda pin wtyku rca sygnał przechodziłby normalnie?

Innymi słowy czy muzyka by grała?

almagra

  • 11516 / 5719
  • Ekspert
22-04-2011, 12:53
Zniekształcenia nieliniowe wprowadzane przez nieliniowośc dielektryka powinny rosnąc w funkcji amplitudy sygnału.Poprawę powinna przynosić polaryzacja stała,czyli biasowanie interkonektu,gdyż generuje się wtedy zniekształcenie o charakterze asymetrycznym,które owocuje tylko parzystymi harmonicznymi.Śmiem twierdzić,że każdy element elektroniczny brzmi milej i czyściej,gdy pracuje w stanie asymetrii punktu pracy,tudzież bez przejścia przez zero polaryzacji.Dotyczy to zarówno kondensatorów jak i transformatorów.Zawsze moje konkluzje z doświadczeń potwierdzają taką tezę.Natomiast charakter odwrotnie zależny od amplitudy będą miały zniekształcenia związane z półprzewodnikowymi zjawiskami związanymi z niejednorodnościa kryształów metali,domieszek i tlenków.Dla małych amplitud sygnału zniekształcenia takie powinny być wyższe w przewodzie bez przepływu stałej składowej prądowej.Dlatego też postulowałbym zastosowanie zarówno wstępnej polaryzacji napięciowej,jak i prądowej interkonektu.

  • Gość
22-04-2011, 13:23
Tja

Zasada pierwsza to odpowiednie dopasowanie impedancji linii nadajnik/odbiornik.
Tu kłaniają się układy symetryczne/zbalansowane.
Im niższa impedancja pracy tym lepiej.
Oczywiście wymusza to odpowiednio dobre charakterystyki wydajności prądowej/pasma/zniekształceń.
Czyli byle układzik i podzespoły nie podoła zagadnieniu.
Co do trafoli sygnałowych to mają plusy i minusy.
Na dzień dzisiejszy jest mało traf o naprawdę dobrych parametrach a te które są na ogół są bardzo drogie i co gorsza często trzeba je i tak galwanicznie separować kondensatorami aby potencjałem stałym nie namagnesować trafa.

Aby zabić dźwięk wystarczy rezystor w szereg 100 Ohm { w górę } kondziorek w szereg i jakiś kiepski tranzystorek mutujący. Czyli standard w większości klamoctwa.

almagra

  • 11516 / 5719
  • Ekspert
22-04-2011, 14:11
Świeta prawda,oprócz tego z podmagnesowaniem trafa.Niewielka składowa stała,bardzo poprawia działanie transformatorów.Rdzeń nie powinien pracować z przejściem przez zero.Funkcja ma pewne optimum,które mozna wyznaczyć doświadczalnie.Zachęcam do wykonywania takich z pozoru bezsensownych doświadczeń.Dlatego,też układy SE,w których rdzeń trafa głośnikowego pracuje ze znaczną składową stałą mają znacznie lepszą mikrodynamikę w porównaniu do PP.

  • Gość
22-04-2011, 14:12
To dlatego że składowa stała polepsza kontrolę , tzw.układ zwarcia/tłumienia.

  • Gość
22-04-2011, 14:14
W trafach SE podstawa to materiał z jakich mamy blachy { szkopy byli i są najlepsi w te klocki } oraz dobór szczeliny...pomijam temat kompromisu przekrój rdzenia/możliwość przemagnesowywania i przenoszenie pasma w szczególności dołu.

  • Gość
22-04-2011, 14:16
Ciekawe rozwiązanie zrobił kiedyś Siemens ind Halske, wtórne trafa sekcjonowali i cześć z uzwojeń sprytnie bootstrapowali kondziami.

majkel

  • 7477 / 6064
  • Ekspert
22-04-2011, 14:45
>> ZAGRA, 2011-04-22 14:12:44
To dlatego że składowa stała polepsza kontrolę , tzw.układ zwarcia/tłumienia.

Nie, to dlatego, że stal krzemowa ma spadek przenikalności różniczkowej w zerze indukcji wynikającą z resztkowej histerezy. Spada indukcyjność transformatora w okolicach przejścia przez zero. Dlatego świętą prawdą jest to, co napisałeś wcześniej - dobre transformatory są bardzo drogie, a to dlatego, że mają rdzenie amorficzne, które nie mają resztkowej histerezy i dołka na przenikalności przy przejściu przez zero. Ściągałem kilka lat temu charakterystyki różnych wysokiej klasy materiałów magnetycznych i wiem o czym piszę. Jak widzę podnietę stalą 0,3mm to aż mnie odrzuca. W hi-endowych aplikacjach indukcyjnych (nie audio), pod które robiłem projekty, sensowna stal zaczynała się od blach 0,2mm w dół. Do tego ma profilowane domieszkowanie krzemem w zależności od głębokości przekroju. I nie robią jej Niemcy tylko Japończycy. Niemcy to z hi-endu magnetycznego mają chyba tylko Vacuumschmelze czyli nanokrystaliczny amorfik, ale on jest do małych rzeczy. Duże rzeczy to przeważnie popelina 0,5 i 0,3mm. Fabrykę amorfików o słusznych gabarytach można by sobie "postawić" w Chinach. Są tacy co próbowali, a potem bankrutowali. Alternatywą dostępną na rynku cały czas jest Metglas, czyli Mitsubishi albo Hitachi - tak czy tak, znowu Japonia.

almagra

  • 11516 / 5719
  • Ekspert
22-04-2011, 14:51
Czy chodzi o właczenie w przeciwfazie przez szeregowy kondensator?Chyba nie.Ale to widziałem w pierwotnym.Bifilarne pierwotne z którego jedno odwrotnie włączone przez małą pojemność.Dzieki temu możliwa jest praca powyżej częstotliwosci rezonansu pasożytniczego.

  • Gość
22-04-2011, 15:26
No cóż dobre trafa to maja blachy z permalloy.

Żelazo-krzem to substytut ale w dobrym wykonaniu tez bywa drogie.

Dlatego ja uznaję na wyjściu tylko jfet dużej mocy.

Odporne na polaryzację , śmiesznie niskie Vgs , małe pojemności na wejściu i odporne na termiczne lagi.

Fakt, drogie i  trudno dostępne.

Dwa takie w układzie pionowe N,n lub N,p i trafol tego nie da.

Amplitudy nawet do +/-200V p-p o ile termicznie to sprytnie rozwiążemy.

  • Gość
22-04-2011, 15:27
>Almagra

Nie , wtórne było sekcjonowane i w szereg... w szereg też dobrane pompy na kondziach.

  • Gość
22-04-2011, 15:28
Na co dzień mam do czynienia z trafami TFK czy Siemans z lat 40....1978 i tu trzeba przyznać szkopom...spece.