>> magus, 2010-06-15 16:03:08
>Vinyloid,
>generalnie zaczynasz powtarzać to wszystko, co napisałeś już wcześniej
>co świadczy zwyczajnie o tym, że zupełnie nie rozumiesz argumentów, które kilka osób tutaj ci przedstawiało
może inaczej
chodzi mi nie tyle o argumenty
ale o doświadczenia
myślę, że śmiało mogę mówić za wszystkich (większość) osób, które tutaj sprzeciwiały się przyrównywaniu dźwięku ze sprzętu audio do dźwięku z żywego instrumentu
my nie mówimy o audiofilskich różnicach
o mniej lub bardziej "poluzowanym" basie czy mniej lub bardziej "misiowatej" średnicy
różnice pomiędzy większością audiofilskiego sprzętu uznawanego powszechnie za topowy a prawdziwym instrumentem są dla nas tak bezdyskusyjne, że nawet się nad nimi nie zastanawiamy (jeśli nie jest to nam do czegoś potrzebne)
to tak jak róznice między filmem w 3D w IMAX-ie a widokiem z werandy
przy całym szacunku i frajdzie, jaką sprawia film w 3D, realizm widoku z werandy to po prostu inna historia
dlaczego ty tego nie dostrzegasz?
nie sądzę, żebyśmy byli jakoś cudownie obdarzeni
po prostu na inne rzeczy zwracamy uwagę w dźwięku i dawno temu przestaliśmy się oszukiwać
(oraz utraciliśmy wiarę w hajendy za milion dolarów)
moja diagnoza *spekulatywna :) ) jest następująca:
jeśli ktoś się zafiksuje na klasyczną audiofilię (a większość przez to przechodzi, za to mało kto wychodzi)
to zupełnie inaczej słucha sprzętu w domu, a inaczej na żywo
dokładnie z tych samych powodów, dla których przekonywałeś nas, że nam się wydaje, że słyszymy różnice
chodzi o to, że ludzie zazwyczaj nie akceptują pewnych cech dźwięku (uznawanych za zbyt ostre dla ucha, wręcz inwazyjne) w warunkach domowych
za to na żywo łatwiej je "wybaczają" - są podekscytowani sytuacją, są na nie przygotowani, tłumaczą je sobie dodatkowo salą, poziomem dźwięku, etc.
ale w domu ma być łatwo, lekko i przyjemnie - czyli gra orkiestra dęta, a audiofil sobie jednocześnie sprawdza raport na jutro dla szefa :)
to tylko spekulacje, Vinyloid
nie muszą być prawdziwe
a nawet jeśli, to niekoniecznie muszą odnosić się do ciebie
(dopuszczam nawet, choć z baaaaardzo małym prawdopodobieństwem, że to jednak ty masz rację :) serio)
tak czy siak, zgadzam się, że zabrnęliśmy w ślepy.... test :)
i bez niego dalej ani rusz