Audiohobby.pl

German Maestro Loan Program na Audiohobby.pl !!

Mnementh

  • 118 / 5712
  • Aktywny użytkownik
28-06-2010, 23:41
>> majkel, 2010-06-28 23:08:41
Jedyne warte uwagi to chyba te hd595, chociaż moim zdaniem mocno przeklamowane. Wcale się nie muszą z karmą zgrywać.

Przy grado nic nie treba robić - to ciekawe. Może zależy jakie grado. Ja akurat wolę je do lampki podetknąć, bo z dziurki karmy moje rs2i są zbyt piskliwe, po prostu męczą. Rs2i mają świetny bas, są szczególowe ale co z tego. Grado są nudne, w ogóle mnie nie inspiruja. I mają ten koszmarny symetryczny kabel, który ciągle zwija się w sprężynke.  

A mam takie słuchawki, modowane technicsy rpf880 przetwornikami z technicsów rp ht700 (zmiana obudowy zamkniętej na otwartą). I one grają na poziomie grado i jednocześnie nie męczą słuchu. A z karmą się bardzo dobrze zgrywają (mają najlepszą przestrzeń i separacje instrumentów ze wszystkich moich słuchawek, biją nawet te rpf30). Dopiero po zmianie pudła i kabla rozwineły skrzydła. Warto posłuchać tego duetu.


intuos

  • 1003 / 6105
  • Ekspert
29-06-2010, 01:08
>> Piotr Ryka, 2010-06-22 13:37:57


Nie przypominam sobie, by ktoś mnie prosił o natychmiastowy ich zwrot. Nie prosiłem też nikogo o ich wypożyczenie, a tylko zgodziłem się je przebadać.


Cos mi sie wydaje, ze u niektorych gubi sie przyjemnosc ze sluchania. Ludzie podejmuja sie zadania , a nie przyjemnosci, i to jest ten problem, ale to juz ich problem.

btw, moje wyrazy wspolczucia z powodu powodzi i poniesionych strat dla wszystkich, ktorzy doswiadczyli dzialania zywiolu.

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
29-06-2010, 09:33
Miałem RS2, też się lubiły z lampą. Sprzedałem po niecałym roku używania. Nudno było, bo to dość analityczne Grado, do tego analityczny i niezbyt żywiołowy player, więc nie mogło być dobrze. Chociaż RS2 i GS1000 to trudne do sparowania ze sprzętem przenośnym słuchawki, z SR325i, RS1 a nawet PS1000 wychodzi to sporo łatwiej.

Wracając do tematu - słuchawki German Maestro są u mnie, w przyszłym tygodniu pewnie pojadą dalej. Na razie układam sobie w głowie wnioski. Słuchałem z iRivera E10 i z klona BCL. Te zamknięte całkiem sensownie grają z przenośnego urządzenia, te otwarte wolą napęd stacjonarny.

domzz

  • 1113 / 6022
  • Ekspert
29-06-2010, 13:33
>> majkel, 2010-06-29 09:33:49
>>Te zamknięte całkiem sensownie grają z przenośnego urządzenia,

"całkiem sensownie" <- czyli "tak sobie", bo nic nie psują, czy są całkiem bliskie hi-endu?

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
29-06-2010, 13:39
Psuć, coś tam psują. To nie jest hi-end. Raczej bardzo dobbry model na zastąpienie skrajnie utylitarnych AKG K270. Nie chcę pisać tak po jednym zdaniu. Przyjdzie czas, to wszystko opiszę.

Mnementh

  • 118 / 5712
  • Aktywny użytkownik
29-06-2010, 15:54
Jeszcze jedno zdanie o iriverach. I koniec offtopa.
Pilot z imp-350 jest w pełni kompatybilny z imp 550 i ihp/hxx. Jest to o wiele tańsza alternatywa, jak ktoś potrzebuje DOBREGO pilota do irivera (nie wymaga przejściówki), a imp350 można dostać juz za 50zł.
Imp 350 sam w sobie nie potrzebuje pilota, bo ma przyciski na obudowie.
Nigdzie nie mogłem znaleźć informacji o kompatybilności tego pilota z innymi modelami, więc pisze tutaj. Może się komuś przyda info.

Sim1

  • 1829 / 6069
  • Ekspert
30-06-2010, 00:14
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem wstęp ale drobne sprostowanie odnośnie tradycji ... to marka będąca kontynuacją z PMB / MB Quart.
http://wiki.faust3d.com/wiki//index.php?title=PMB_/_MB_Quart

Sim1

  • 1829 / 6069
  • Ekspert
30-06-2010, 00:34
Janse :) Ja też nie chciałem wytykać a tylko delikatnie zaznaczyć dla zaintersowanych... bo dźwięku słuchawek to nie zmienia. Acz zajde się że jedne z nich to po prostu MB Quart QP435S.

Dawindyk

  • 140 / 6094
  • Aktywny użytkownik
30-06-2010, 12:19
PR>>Alternatywą wydaje się Beyerdynamic DT 990 PRO, ale które są lepsze bez bezpośredniego porównania nie umiem powiedzieć.

Alternatywa w sensie charakteru brzmienia?

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
30-06-2010, 12:57
Tak. Poza tym DT990 Pro zapamiętałem jako wygodniejsze. Wydaje mi się, że tonalnie DT990 Pro będą bardziej prawidłowe, a German Maestro mają większy wykop. GMP 8.35 D u mnie też wygrywają z 435 S. Ja chyba też wolałbym DT150 od GMP 8.35 D, ale że słuchałem tych pierwszych prawie trzy lata temu, to głowy nie dam. Było w tych DT150 coś intrygującego.

szwagiero

  • 2240 / 6107
  • Ekspert
30-06-2010, 13:01
PR napisał, że woli GM od DT-150 to tak apropo tego, że majkel "też wolałby DT150" :)

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
30-06-2010, 13:03
Też się odnosiło do DT990 Pro, a nie do Piotra Ryki.

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
06-07-2010, 23:03
Myślę, że nadeszła ta wiekopomna chwila, w której spłyną me złote myśli nieuczesane na temat Niemieckich Dyrygentów poprzez klawiaturę na łono internetu.
Dyrygentów przyszło dwóch, jeden oceniając z boku - zamknięty w sobie, drugi bardziej otwarty, ale czy taki w swej otwartości szczery i prawdomówny? Spróbuję to zebrać.

Sylwetka, czyli budowa.

GMP 435 S - lekkie, pady pokryte bardzo gładkim zamszem, chociaż może na wyrost tak nazywam to tworzywo. W ogóle cała konstrukcja to tworzywa sztuczne różnej maści. Pałąk składa się ze sztywnej części i drugiej, przy okazji określającej wyregulowanie pałąka, takiej ze sztucznej skóry powiedzmy. Zakres regulacji na moją głowę jest lekko niewystarczający, gdyż tam, gdzie bym najchętniej umieścił pałąk na głowie, robi się on już lekko za krótki, a znowu przesunięcie go gdzie indziej powoduje, że przetworniki nie chcą przylegać a to od spodu, a to znowu z któregoś boku. W każdym razie jakoś tam sobie poradziłem, na granicy spadnięcia pałąka za moją głowę.
W obudowie przetwornika jest sporo miejsca na ucho, i słuchawki stają się dla mnie wokółuszne. Dzieje się tak dlatego, że pady są wąskie na średnicy, a raczej głębokie. No i ten nieznaczny nacisk pałąka nie spłaszcza ich wcale a wcale.
Kabel jest prosty i ma jakieś ponad dwa metry - nie mierzyłem. Jest też u góry zwinięty na około dziesięć zwojów. A po co to? Myślałem, myślałem, i wymyśliłem. Otóż jest to całkiem cwany patent na zabezpieczenie słuchawek przed wyrwaniem kabla. Otóż długie proste kable lubią się snuć po podłodze, a słuchającemu, czyli mnie, zdarzało się nań nadepnąć i potem dzięki zapasowi regulacji na pałąku słuchawkom nic się nie działo. Ale mogłoby się stać. No a jak jest nieco sprężynki na kablu, to się ona naciągnie, i po krzyku.

GMP 8.35 D - Wszystko tak samo, bo to znowu German Maestro, ale też wszystko inaczej, bo: przetworniki są zamknięte, ucisk pałąka znaczny - tym razem pojedynczego z regulacją jego długości, pady z czarnego weluru i raczej mało miejsca na ucho. Słuchawki dla mnie nauszne, opierające się o ucho także gąbką odgradzającą przetwornik. Wygląd i materiały użyte stawiają na walory użytkowe i trwałość - takie wrażenie robi na mnie ten plastik. Kabel tym razem jest cały skręcony, a jack ten sam - kątowy, z nakręcanym adapterem na 1/4". Te nakręcane podobają mi się jako pomysł najbardziej - zdarzają się w modelach Beyerdynamic i Sony. Sennheiser HD25-1 też chyba taki miał. Wracając do GMP 8.35 D - cisną czaszkę dość konkretnie, przynajmniej moją, ale zakres regulacji pałąka jest wystarczający i stabilne położenie słuchawek na głowie jak najbardziej stabilne.

No to dyrygujcie, a raczej - grajcie!

GMP 435 S - pierwsze skojarzenie: dźwięk bibułkowy. Jest też trochę tektury. No ale zostawmy te skojarzenia i przejdźmy do konkretów.
Słuchawki grają szeroką sceną, nieznacznie oddaloną od słuchacza, bez większego rozciągnięcia w pionie i nie zajmujące się lokalizacją w tej osi w ogóle. Wiele słuchawek tak ma, więc nie ma się co czepiać.
Bas - najniższego nie ma. Jest nieco wyokrąglony, trochę dudniący, taki delikatnie tekturowy, niespecjalnie zróżnicowany. Ogólnie gładki, z delikatną, przyjemną fakturą, ale ze słabym uderzeniem i pogłosem wchodzącym na najniższy rejestr średnicy. W ogóle to lekkie echo nasunęło mi skojarzenie z ATH-W5000, ale to nie ta kategoria grania i wyrafinowania samego efektu. W5000 dla ubogich? Nie, bo za duża różnica ogólna jednak i cena też nie dla najbiedniejszych tych German Maestro.
Średnica. Jasna i stłumiona jednocześnie. Średnie tony są podawane w miarę równo w paśmie, ale w dosyć jasno określony sposób - dźwięki skupione, z taką stłumioną otoczką, przez to nieagresywne, a gdyby nie to przytłumienie, to bym napisał, że piskliwe, ale takie nie są. Saksofon tenorowy brzmi tak, jakby go ktoś poduszką zasłonił przy wylocie.
Wysokie tony są bezpiecznie gładkie, bez wdawania się w misterne zawiłości artykulacji i faktury. kontynuują gładkość i barwę średnicy. Nie ma odczucia niedosytu, ale też nic nie przyciąga uwagi w tym zakresie, pozytywnie bądź negatywnie. Soprany pojawiają się gdy trzeba i spełniają swoją rolę w utworze.
GMP 435 S zachowują swój charakter przy podłączeniu do wzmacniacza słuchawkowego w odniesieniu do odsłuchu ze źródła przenośnego. Są efektywne - wyraźnie bardziej niż Sennheiser HD438, i dotyczy to obydwu modeli German Maestro. Granie GMP 435 S jest dość specyficzne i pewnie można modelować aspekty ich grania, ale nie widzę możliwości wywrócenia filozofii ich dźwięku. Studzienny pogłos i nieco bibułkowa (pozytywnie) faktura dźwięku. Niezbyt rozciągnięte skraje pasma, dźwięk mogący zmęczyć tylko nieco monotonnym pogłosem, bo ani nie zakłuje, ani nie będzie buczeć jak tanie kolumny głośnikowe.

Przejdźmy do zamkniętych monitorów GMP 8.35 D. Zanim zapoznałem się z cenami obydwu modeli German Maestro, ubzdurałem sobie, i chyba trafnie, że będę je odnosił do Sennheiserów HD438, bo HD565, HD650 albo AKG K 701 jawiły mi się każdorazowo jako wyższa liga. No więc, jak te GM wypadają względem HD438? Ano wychodzi profesjonalizm i doświadczenie Sennheisera. Firma z tak długą i bogatą w modele historią w branży, potrafi przygotować taką zupę na gwoździu jak HD438 i smakuje to całkiem całkiem, przypraw podstawowych nie brakuje, nikt nie przesolił, a że wykwintne zioła nie wzbogacają aromatu... cóż, to dobry fast food i tyle. Ale naprawdę dobry. ;)
GMP 8.35 D podobnie jak model otwarty, są efektywniejsze od HD438. Ich efektywność niemalże chce z nich wyskoczyć. Już sam impakt basu z iRivera E10 zaskakuje. Nie jest to siła Schwarzeneggera podawana z prędkością Bruce\'a Lee, ale robi wrażenie, bo jest nieźle kontrolowany, ma wystarczające rozciągnięcie, zupełnie zadowalającą fakturę i jego aura wydaje się w miarę neutralna - ani suche dudnienie, ani wyjący pogłos, ani skapcaniały plusz. Ze wzmacniacza słuchawkowego robi się tylko lepiej, bo tę narowistość słuchawek spowija dodatkowa gładkość i eufonia w przejściach tonalnych. Ze źródła przenośnego dźwięki wyskakują na słuchacza i są przy tym lekko suche, jakby trochę wykrzyczane, a ze wzmacniacza - wychodzi to jak energiczna spontaniczność biorąca zamierzoną górę nad finezją i dystansem. Podoba mi się, nie powiem.
Średnica - no jest nierówno oddana. "Fat Judy" Johna Pattona to pokazuje, gdy część klawiszy organów gra głośno, dźwięcznie i otwarcie, a część tak, jakby jakiś facet zasłonił swoją sylwetką głośnik. Z mp3 playera mamy to takie poszatkowane, raz głośne raz ciche dźwięki, ze wzmacniacza - tak jakby się te dołki i wyskoki w paśmie przenoszenia wyokrągliły, ale są nadal. Dęciaki grają bardziej otwarcie niż w 435 S, a wracając do zupy na gwoździu - HD438 jadą po klawiaturze organów równo, albo to klawiatura równomiernie pobudza ich przetwornik bez ewidentnego uzależnienia od wysokości tonu - w zakresie średnicy oczywiście. Wokaliza, np. Ayo, też mi brzmi bardziej otwarcie i holograficznie na 8.35 D.
Tony wysokie - no tutaj bez dobrej kontroli ze strony wzmacniacza może czasem coś zasybilować lu zaszeleścić. Słuchawki starają się być dosadne i dynamiczne, więc sopran nie jest stłumiony, a że nie jest też rysowany cienką kreską, to brak kontroli tego zakresu, bądź kultury w jego odtwarzaniu, zaowocuje przycięciem uszu. No ale da się tak zrobić, żeby nie cięło, nawet na półprzewodnikach. Ot, dobry i równo grający wzmacniacz powinien wystarczyć. Kiedy taki jest, to cała tonacja, zróżnicowanie barw, rozpiętość pasma i przestrzeń - nie budzą żadnych zastrzeżeń. Jest dobrze. Co do przestrzeni - daje się wyczuć lokalizacja w pionie, co wyżej, a co niżej, a holografia instrumentów grających z boku taka, że się nie czuje, że to słuchawki zamknięte. Jeśli ktoś zna HD438, to te GMP 8.35 D są bardziej nasycone w barwach, grają bardziej ofensywnie, wypchniętymi na twarz dźwiękami, przez co nawet płyta Seala "Soul" brzmi "standardowo", a nie tak jak ją znam - z odległości, jakby Seal śpiewał w pustej sali koncertowej, a orkiestra była w jeszcze dalszej perspektywie. HD438 podchodzą na spokojnie, z nieco większym dystansem, na pewno nie mają takiej mocy i zdolności oddawania dużych głośności jak GM. Pasmo mają równiejsze i zalatują Sennheiserami. Czymś takim, co ja słyszę w HD600, albo w HD565. Nie chcę tu pisać, że GM to liga HD438, bo HD438 dźwiękiem mierzą wyżej niż kosztują. GMP 8.35 D kosztują na Amazonie 250$, czyli jak AKG K 701. To samo u nas - 890zł kontra 900zł za AKG jakby dobrze poszukać. Biorę AKG bez chwili namysłu, albo DT880 Pro. DT990 Pro są jeszcze tańsze, ale ich dźwięk już mało pamiętam w szczegółach. Może akurat pozytywna dosadność GMP 8.35 D by przeważyła? Nie wiem.

Podziękowania dla Asmagusa za zorganizowanie całego zamieszania ze słuchawkami German Maestro.

lancaster

  • Gość
12-08-2010, 15:09
Jeżeli dobrze liczę to wlaśnie powinienem słuchawki wysyłać do kolejnej osoby...nie to żeby zrzedził, ale gdzieś utknęły ?