Teraz Twój post bardzo dużo mi wyjaśnił :-) Zawsze lubiłem czytać Twoje wypowiedzi, choć czasami trąciły nieco chaosem, tudzież jak sam piszesz, brakiem cierpliwości. I to właśnie mnie zastanawiało, dlaczego człowiek, który przerzucił tyle (zacnego) sprzętu, tak szybko się zniechęca do kompletowania synergicznego toru. Teraz już wiem i rozumiem :-)
Właśnie cierpliwość to kluczowy element w tych poszukiwaniach i ja wiem, że to niektórych może boleć. Choć ja tego nie doświadczyłem, to dziś już nie chciałbym przechodzić takiej drogi, jak z HD650. Nie dlatego, że wtedy było to dla mnie bolączką czy też zapędziłem się w gonienie króliczka...dziś, kiedy już pierwszy siwy włos przyozdabia mą skroń (:D), nie mam po prostu czasu na taką zabawę. Dla mnie nie istnieje w audio coś takiego jak plug & play, ale czasy też się zmieniły. Łatwiej odsłuchać dany sprzęt przed zakupem niż kiedyś, stąd i większa wygoda odnośnie ostatecznych decyzji co do zakupu. A i zakupy w sieci tak się rozwinęły, że niegdyś niedostępne klocki, można relatywnie łatwo sprowadzić do Polski. No i muszę jeszcze wspomnieć o kolegach np. z forów dyskusyjnych, którzy to posiadają, często bardzo dobre komponenty i zapraszają (i jednocześnie wpraszają się) na odsłuchy :-)
Czasy są inne także, dlatego że, jeszcze nigdy nie było aż tak bogatego wyboru. Nasza specjalizacja jest bardzo wąska, bo wzmacniacze słuchawkowe, to niszowe wyroby. Także same słuchawki, przynajmniej te z najwyższej półki, to nie jest jakiś duży rynek. Jednak (nareszcie) jest w czym wybierać i coraz to nowi producenci wchodzą na Polski rynek, bezpośrednio bądź pośrednio (ostatnio Rudistor czy TRI).
W każdym razie chcę tylko powiedzieć, że w chwili obecnej, ilość możliwych kombinacji i wariacji jest przeogromna :) Kiedy ja bawiłem się w dobieranie toru do HD650, nie było aż takiej różnorodności i zdobycie, każdego z przesłuchiwanych wówczas przeze mnie wzmacniaczy, było znacznie trudniejsze.
Niestety, ale dobranie toru wymaga czasu i wysiłku, no i słusznie piszesz, że wymaga także odpowiedniego wkładu pieniężnego :-) Tylko to do dzisiaj się nie zmieniło.
Muszę też przyznać Ci rację w kwestii słuchania z tego nieszczęsnego "jamnika". Pewnie jego właściciel, gdyby spojrzał na nas (na mnie teraz, a na Ciebie kilkadziesiąt postów wcześniej) popukałby się w głowę i zapewne zadzwonił do Tworek :-)
Rozumiem, że to (jamnik) może się komuś podobać, ja sam przecież tak zaczynałem; ale tak sobie myślę, że wraz ze wzrostem muzycznej świadomości, osłuchania po prostu, pragnie się czegoś więcej. Gusty gustami i trudno o nich dyskutować, ale ja nie potrafiłbym zejść poniżej pewnego poziomu. Bynajmniej nie uważam się za chorego na "audiofilizm", ale na pewnym poziomie sprzętowym, muzyka daje znacznie więcej przyjemności. Tak naprawdę w swoich poszukiwaniach, zawsze zależało mi tylko na jak najbardziej emocjonalnym odbiorze muzyki. Nie za bardzo interesowały mnie składowe pasma, przestrzeń itp. Liczyły się uczucia, bo to jest istota muzyki. I tak jest do dzisiaj, nie lubię rozkładać brzmienia na czynniki pierwsze, choć czasami to konieczne. Lubię cieszyć się muzyką jako całością.
I w żadnym wypadku nie uważam się za lepszego od tego, kto słucha muzyki na jamniku. Szanuję i rozumiem wybór, a ja po prostu potrzebuję czegoś innego, by móc czerpać porównywalną radość. Walory brzmieniowe np. Omegi są dla mnie niemal ideałem, wiem że jest tutaj ta holografia, ale dla bardziej liczą się emocje i tak one właśnie potrafią zagrać.
Fajnie, że odnalazłeś spokój i cieszysz się po prostu muzyką, czy też jej tworzeniem. O to przede wszystkim w tej pasji chodzi :)
Życzę zatem dużo "emocjonalnych" odsłuchów i rychłego nawiedzenia krainy samurajów i staxów :-)