Audiohobby.pl

Gusta v. wstyd

rafal996

  • 1090 / 5894
  • Ekspert
27-04-2008, 02:23
>> atom

> a co z jakością tej ilości?

Jakość ma znaczenie, ale jakże można stwierdzić jakość PRZED wysłuchaniem? :) Dlatego jednak tu ważna jest też ilość, aby pośród wielu różnych albumów trafić na te wysokiej jakości. No i w końcu te beznadziejne też trzeba wysłuchać, żeby co jak i dlaczego ;)


Co do samych Pink Floyd, to zamiast gadać po próżnicy, nadal nie powiedziałeś co jest takiego w Shine On... żeby pozwalało stwierdzić, że to zły utwór - napisz, kto wie, może mnie przekonasz ;)

pastwa

  • 3815 / 5895
  • Ekspert
27-04-2008, 03:52
najsensowniej byloby porownac konkretny album krytykowanych PF  z zachwalana plyta przykladnie spisujacego sie zespolu, tak punkt po punkcie, inaczej mozna sobie gadac i gadac, i poza przegadaniem setek zdan, nie pozostanie zaden motyw logiczny godny zapamietania...rownie dobrze mozna bronic spiewki, ze PF to czolowka rocka wszechczasow jak sie kto uprze, gorzej jak przyjdzie do wskazania owej genialnosci...co do prezenterow, oni maja obecnie niewiele do gadania odnosnie tego co ma leciec w radio (przynajmniej za dnia), rozglosni calal masa, a dalej mocno zawezony krag muzyczny leci w eter, i tak dalej kostenieja gusta sluchaczy, nawet bez Kaczkowskiego z rodzina..

atom

  • 191 / 5856
  • Aktywny użytkownik
27-04-2008, 10:39
>> rafal996, 2008-04-27 02:23:38

> Jakość ma znaczenie, ale jakże można stwierdzić jakość PRZED wysłuchaniem? :) Dlatego jednak tu ważna jest też ilość, aby pośród wielu różnych albumów trafić na te wysokiej jakości.

Dodałbym jeszcze - i dużej różnorodności. Bo wysłuchanie pierdyliarda albumów jeno z kręgów prog-rock i hard-rock na niewiele się zda.


> No i w końcu te beznadziejne też trzeba wysłuchać, żeby co jak i dlaczego ;)

No sie rozumie. Przecież kiedyś tych Flojdów musiałem wysłuchać ;)


> Co do samych Pink Floyd, to zamiast gadać po próżnicy, nadal nie powiedziałeś co jest takiego w Shine On... żeby pozwalało stwierdzić, że to zły utwór - napisz, kto wie, może mnie przekonasz ;)

A cóżeś się tak uczepił tego Shine On...? A nie mógłbyś Ty mi powiedzieć, dlaczego ja powinienem ten utwór cenić?
Skoro znam co najmniej parę setek (jak nie tysięcy) lepszych? No dobra, Gilmour grać na tej swojej gitarce może i w miarę potrafi, tylko co z tego, jeśli już od paru sekund tego jego łkającego brzdękolenia robi mi się autentycznie niedobrze.  A Shine on... to IMHO zły utwór, zwłaszcza jako tribute dla Syda Barretta.  

Ale co by być sprawiedliwym - muszę przyznać, że PF troszki zyskuje, jeśli się ich zestawi przy takim Dream Theater ;)  

pozdrawiam

led_purple

  • 15 / 5865
  • Nowy użytkownik
27-04-2008, 12:38
>Natomiast nie da się obalić tezy, że cały ten wylansowany (wiadomo gdzie i przez kogo) u nas kanon rocka - PF, KC, DP, LZ, Yes, i cała reszta to kuriozum na skalę światową. I nie chodzi tu rzecz jasna o to, że to zespoły gdzie indziej nie znane czy nie cenione. Ale pokaż mi inne miejsce na tej planecie, gdzie ten \'zestaw\' ma taki KULTOWY STATUS, uważany jest za szczyt artyzmu w muzyce rockowej/popularnej, i otoczony jest takim nimbem wyjątkowości i fanatycznego uwielbienia? Chyba tylko u nas w głowach (no, w każdym razie w większości głów;) się nie mieści, że ktoś np. wyżej sobie ceni Beach Boys niż Pink Floyd. Toż to niemal bluźnierstwo...

Otóz kolega pitoli jak mało kto, taki Led Zeppelin to w Stanach ma status prawie półbogów rocka, to co w Polsce to mały pikuś. Co nie znaczy, ze wszystkie albumy są wartościowe. Rock progresywny miała swoje 5 minut w początkach lat 7o-tych aż zarżnął sie na swoje życzenie IMHO "Topograficznymi oceanami". Wtedy miał status kultowego nie tylko w Polsce. O Pink Floyd mi się już nie chcę pisać, bo kolega mało uwaznie słuchał, za to uwielbia trolować i pieniaczyć. Słabsze momenty typu "Atom Heart Mother" i udawanie Pink Floyd przez prywatne projekty Watersa czy Gilmoura to nie powód, żeby odrzucic PF en bloc. Tak samo plażowe pitolenia surf-rocknrolla mało odkrywcze The Beach Boys to nie powód, żeby nie docenić "Good Vibration" i pochodnych.

led_purple

  • 15 / 5865
  • Nowy użytkownik
27-04-2008, 12:53
A co do Kaczkowskiego, to ja nie widzę wielu przewin. Nie puszczał punk-rocka, gdy był popularny bo nie było wolno, więc mu odpuszczam. Za to pamiętam, że puszczał np. Rose Tatoo czy pierwsze zespoły NBWOHM, czyli coś na co punk miał wpływ. Jedyne co wylansował lokalnie to Budgie, na swiecie mało znany, zazwyczaj uważany za kopię Black Sabbath z wokalem Rush. Może jeszcze uporczywe trzymanie się rocka-progresywnego po połowie lat 70-tych, gdy już nie było za bardzo co słuchać, bo zaczeło się zjadanie własnego ogona.

atom

  • 191 / 5856
  • Aktywny użytkownik
27-04-2008, 13:23
>> led_purple, 2008-04-27 12:38:29

> Otóz kolega pitoli jak mało kto, taki Led Zeppelin to w Stanach ma status prawie półbogów rocka, to co w Polsce to mały pikuś.

Sam pitolisz. I przede wszystkim najpierw czytaj ze zrozumieniem, bo nie będę każdemu z osobna tłumaczył jak krowie na miedzy po 2 razy.
 

> Rock progresywny miała swoje 5 minut w początkach lat 7o-tych aż zarżnął sie na swoje życzenie IMHO "Topograficznymi oceanami". Wtedy miał status kultowego nie tylko w Polsce.

Zgoda. Jeno że akurat chyba tylko w Polsce dziwnym zbiegiem okoliczności to 5 minut rozciągnęło się na 4 dekady. Podobnie z hard rockiem. A inne gatunki do dziś są traktowane przez tych wychowanych na PR3 \'znafcuf\' jak jakieś podwórkowe kundle.

Pokaż mi ranking (wiem, ze rankingi to w sumie tylko taka zabawa i gówno znaczą, no ale... coś tam znaczą;) płyt wszechczasów któregoś z czołowych światowych pism rockowych (NME czy Rolling Stone choćby, przy czym od razu nadmienię, ze nie jestem wcale ich fanem), gdzie byłaby taka NADREPREZENTACJA tych wszystkich Flojdów, Purpli, Zeppelinów, Crimsonów, Yesów, itd.  


> O Pink Floyd mi się już nie chcę pisać, bo kolega mało uwaznie słuchał, za to uwielbia trolować i pieniaczyć.

Heh, czy Ty widzisz, że sam mi podsuwasz dowody na to, że mam rację? :) Skoro śmiem twierdzić, że PF to shit, to MUSI znaczyć, ze - NA PEWNO mało ich słuchałem, i nie zdążyłem sie poznać na nich geniuszu. A może jeszcze jestem na to zbyt prosty i mało wrażliwy, jak to lubieją pisywać onetowi znawcy muzyki? :)  Nie no... ROTFL


> Słabsze momenty typu "Atom Heart Mother"

To jest akurat płyta, której dało się jeszcze słuchać. Był czas, że tytułową suitę nawet lubiłem. Skoro to był słabszy moment (no bo w sumie fakt, w porównaniu z PATGOD był na pewno), to w takim razie potem było już tylko DNO.

pozdrawiam

led_purple

  • 15 / 5865
  • Nowy użytkownik
27-04-2008, 13:31
Atom, szkoda na ciebie czasu, typowy troll forumowo-internetowy, najpierw uważasz pierwszą płytę PF za jedynie godną uwagi, teraz nagle AHM też ci się podoba, mogłem napisać, ze Animals jest słaby, to byś napisał, ze właśnie ci się podoba. Chcesz rankingi z pism, a za chwile piszesz, ze wcale ich nie cenisz. Nie potrafisz dyskutowac, tylko głosisz prawdy objawione, szkoda na ciebie czasu.

rafal996

  • 1090 / 5894
  • Ekspert
27-04-2008, 13:37
>> atom

Dla mnie ciekawe jest to, że na razie była tylko krytyka, a żadnych własnych typów dobrych kapel. Napisz mi powiedzmy 10 dobrych Twoim zdaniem zespołów, naprawdę jestem ciekawy czego słuchasz.

Tylko obawiam się, że to może być albo, jak już mówiłem, lista na której brylować będą grupy typu "w 1974 roku w południowej Kenii był taki zespół, który przy pomocy skorupek kokosów i bambusowych patyków nagrał na drutofonie muzykę, która w pełni pokazuje dlaczego Pink Floyd są słabi" ;)

Pozdrawiam.

atom

  • 191 / 5856
  • Aktywny użytkownik
27-04-2008, 14:01
>> led_purple, 2008-04-27 13:31:32
> Atom, szkoda na ciebie czasu, typowy troll forumowo-internetowy, najpierw uważasz pierwszą płytę PF za jedynie godną uwagi, teraz nagle AHM też ci się podoba,

Najpierw może naucz się czytać ze zrozumieniem, a potem nazywaj kogoś trollem. Pokaż mi gdzie napisałem, że AHM mi się też podoba.


> Chcesz rankingi z pism, a za chwile piszesz, ze wcale ich nie cenisz. Nie potrafisz dyskutowac, tylko głosisz prawdy objawione, szkoda na ciebie czasu.
 
Ale mam z Was ubaw :))) Czy naprawdę aż tak nic nie kumacie? Moje osobiste zdanie na temat rankingów nie ma tu wiele do rzeczy (po co ja to dodałem, niestety chyba zbyt pochopnie założyłem, że rozmawiam z osobnikami potrafiącymi logicznie myśleć;), te rankingi mają być tylko dowodem na słuszność moich tez. Bo istnienia tych rankingów nie sposób zaprzeczyć, proszę bardzo:
http://www.rollingstone.com/news/story/5938174/the_rs_500_greatest_albums_of_all_time

Z czczonych w PL herosów jedynie Led Zeppelin się przewija. Ale za: Beatles, Beach Boys, Velvet Underground, The Clash czy The Who. A Pink Floyd? Pierwszy na liście DSOTM jest 10 miejsc za debiutem Ramones :) A znajdź mi w tej 500-ce Deep Purple albo Yes, ja jakoś nie widziałem, ale może słabo patrzyłem. Wyobrażasz sobie taki ranking w naszym kraju? Bo ja nie.

Lista NME jest bardziej kontrowersyjna, tak naprawdę to jest dość gówniana;) ale opisana tendencja (wyraźny niedobór fanatycznie czczonych u nas tuzów hard rocka i prog rocka) jest podobnie boleśnie widoczna.

pozdrawiam

atom

  • 191 / 5856
  • Aktywny użytkownik
27-04-2008, 14:19
>> rafal996, 2008-04-27 01:36:51

> Lecąc konkretami. Jest taki uwielbiany i uświcony zespół Metallica, co to złego słowa powiedzieć nie można.

A kto zabronił?


> Zespół ten popełnił nie tak dawno płytę pod tytułem St. Anger. I jest to dzieło, które ze spokojem sumienia mogę nazwać GÓWNEM do sześcianu.

Ale chyba nie powiesz, że to jest osąd obiektywny?
Osobiście nigdy nie byłem fanem Metalliki (choć jak miałem 12 czy 13 lat to czarny album mi sie podobał;) ale akurat płytą St. Anger mnie zaskoczyli. I to zaskoczyli  pozytywnie. Rozumiem, że dla zatwardziałych fanów to bluźnierstwo, no bo jakże to żeby taka Ikona wzorowała się na jakichś mlodych zespolikach typu SOAD;) ale moim zdaniem Metallica ta płytą udowodniła, ze wciąż może zabrzmieć dośc świeżo, drapieżnie i energetycznie. A myślałem, że już będą tylko nagrywać ballady dla gimnazjalistek (najlepiej z uorkiestro :)

rafal996

  • 1090 / 5894
  • Ekspert
27-04-2008, 16:28
Nie jestem zatwardziałym fanem Metalliki, w ogóle nie jestem fanem. Ot, podoba mi się kilka płyta nie bardziej i nie mniej niż u innych zespołów.

A St. Anger jest boleśnie słabe pod względem muzycznym. Nie jest to ani nic nowego i odkrywczego, ani nic starego na dobrym poziomie. Z SOAD w ogóle nie ma co porównywać, bo zjadają St. Anger na śniadanie. Na St. Anger nie ma kompozycji, są prymitywne riffy i bardzo słabe melodie połączone wyjątkowo nieskładnie. Nie brzmi to wcale drapieżnie, raczej żałośnie, jakby okładali swoje instrumenty bez większego sensu, byle tylko brzmiało ciężko i agresywnie. Miał z tego chyba wyjść nowoczesny, niekonwensjonalny metal, a wyszło śmiesznie i groteskowo. Owszem, są chwilami jakieś zalążki lepszych rzeczy - tytułowy kawałek jest jeszcze możliwy do słuchania, Frantic ma przebłyski czegoś niezłego, Some Kind Of Monster jest oparte na motywie, który mógłby ewentualnie być punktem wyjścia do dobrej kompozycji. Ale nic tam nie jest dobrą kompozycją, bo w ogóle nie trzeba było tam nic komponować. Uwierz mi, że coś takiego jak oni na St. Anger zagrali można zrobić bez większego problemu w tydzień. Zwykły jam, podanie jednego motywu złożonego z kilku prostych dźwięków, potem jakiś fragment napieprzania z dwoma stopami, melodia złożona z kilku dźwięków i tak w kółko. Linia melodyczna tytułowego utworu to 6 (słownie: sześć) dźwięków! Banalnych i nudnych, dodajmy.

Jeśli zespół nagrywa coś nudnego i prymitywnego pod względem muzycznym, to wg. moich kryteriów nazywam to właśnie gównem.

atom

  • 191 / 5856
  • Aktywny użytkownik
27-04-2008, 16:35
No to wróćmy do początku ;)

>> Coyote, 2008-04-26 00:13:37

> Bo widzę, że są kanony - Karajan (swoją drogą z pewnością niesamowity, niestety nie miałem jeszcze przyjemności słuchać, ale wszystko w swoim czasie), Dream Theater (jedna z płyt wczoraj wylądowała u mnie na półce i z początkowego zastanowienia nad zakupem przechodzę w zachwyt nad niektórymi fragmentami) czy chociażby Pink Floyd. A co z zespołami obciachowymi, populistycznymi acz wywołującymi emocje? Może nie głębokie jak oratoria czy requiem, ale z pewnością wnoszące coś do naszego samopoczucia. Nie wiem - podrzucę tutaj na przykład No Doubt, Foreigner czy bardziej po bandzie: The Beach Boys lub Chicago.


>> rafal996, 2008-04-26 00:52:18

> Typowym przykładem jest tutaj dla mnie mój absolutny popowy faworyt, czyli grupa Roxette. Pisali takie kawałki, że naprawdę podziw i pełen szacunek. Znakomite, chwytliwe ale nie prostackie melodie, wielka przebojowość bez obciachu, wszystko ze smakiem zaaranżowane, dobrze zagrane z bogatym instrumentarium (...)

> Inny przykład, tym razem z polskiego podwórka - Varius Manx. Mam tu naturalnie na myśli okres, kiedy w zespole była Anita Lipnicka, czyli płyty Emu i Elf, a szczególnie ta druga. Janson pisał po prostu rewelacyjne piosenki! (...)

> A pisze to wszystko człowiek, który na codzień rozpływa się w dźwiękach płyt Pink Floyd czy King Crimson, który ustawia na półce dyskografię Dream Theater, z drugiej strony zasłuchuje się w Exodusie, gitarowych wygibasach Megadeth, wielbi całą klasykę hard rocka i wszelkie nobliwe, uznane kapele.


Pierwsze zdanie z ostatniego akapitu zacytowanego wyżej wpisu rafala 996 jest symptomatyczne dla tego o czym tu cały czas piszę. "rozpływa się w dźwiękach Pink Floyd i King Crimson", piękne, naprawdę piękne :) Ludzie, zluzujcie, przecież mi wcale nie chodzi o to, żeby komuś dowalić czy zgnoić kamande Pinka Flojda, tak z czystej przekory. A to, że moją pisaninę ktoś bierze za li tylko trollowanie jest kolejnym symptomem tego fenomenu i dowodem na słuszność moich tez :)  

Ja przede wszystkim chciałem tu zaprotestować przeciwko sądom, które przyjęło się uważać u nas za PEWNIKI. Pink Floyd Wielkim Zespołem jest, a kto uważa inaczej, ten burak i się nie zna. Oczywiście PF to tylko przykład (ale najlepszy przykład), chodzi rzecz jasna o cały ten jedynie słuszny zestaw prog i hard rockowych tuzów, który u nas stał się równoznaczny z kanonem rocka w ogóle (co jest oczywistym wypaczeniem).  
A gówno tam. Bo opinia, że Pink Floyd (a tym bardziej - Dream Theater) wcale nie jest jakimś szczególnie wybitnym zespołem, więcej nawet - że jest  zespołem po prostu słabym, jest absolutnie równoprawna. I basta! A jak ktoś nie jest w stanie tego pojąć, to akurat świadczy o tym, że... mam rację :)  

Osobiście zdarza mi się słuchać piosenek np. Nelly Furtado czy Amy Winehouse (i to z przyjemnością, bo to dobre piosenki są), zupełnie też nie pojmuję, dlaczego słuchanie Madonny czy Beach Boys miało by być powodem do wstydu. Jednocześnie uważam, i nie boję się tego z pełnym przekonaniem napisać, że Dream Theater to wyjątkowy kicz i żenada. A jakoś, z tego co widzę, nikt się ich tu słuchac nie wstydzi. A może powinien ;))

pozdrawiam

santadog

  • 9 / 5898
  • Nowy użytkownik
27-04-2008, 16:38
aTom, kogo masz w avatarze? Wyglada jak Marlon Brando z  Black Flag;)

rafal996

  • 1090 / 5894
  • Ekspert
27-04-2008, 16:39
A już z tymi rankingami to w ogóle dziwny argument :)

1. Jednym słowem: kwestiagustu. Dla kogoś zorientowanego "alternatywnie" taki ranking wygląda inaczej, dla miłośnika hard rocka inaczej, a jeszcze inaczej gdybyś zapytał o najlepsze płyty w historii fana jazzu albo zgoła techno. O czym niby ma świadczyć ten ranking RS? Bo moim zdaniem tylko o odmiennym guście.

2. Jak dla mnie, podany przez Ciebie ranking też jest poważnie skrzywiony, tylko pod względem np. The Beatles. Zacna to grupa była, ale żeby tyle albumów w czołówce to już jest jakieś pomylenie pojęć. A nawet tutaj dochodzi do głosu gust, bo ja bym zamiast np. Rubber Soul wyróżnił raczej White Album. Nie zamieściłbym też tak wysoko The Clash, za lepsze uważam choćby Ramones, nie mówiąc nawet o Sex Pistols. I tak dalej, i tak dalej.

3. Wystarczy poczytać komentarze pod listą, żeby się przekonać, że mało kto zgadza się z rankingiem, uwag jest mnóstwo i wielu upomina się o różne inne zespoły. Bo to przecież nie wyrocznia i nie jest jedynym dowodem na to, że na zachodznie nie ceni się Pink Floyd tak, jak u nas.

4. Czy to, że w RS opublikowano taki ranking ma znaczyć, że powinniśmy go czytać i traktować jak biblię?

rafal996

  • 1090 / 5894
  • Ekspert
27-04-2008, 16:43
>> atom

Znowu to samo, spróbuj mi udowodnić, że Octavarium to wstyd i żenada :) Na razie rzucasz sądy bez pokrycia i nimozliwe do obalenia, bo podpierasz się tylko własnym arbitralnym zdaniem.