Audiohobby.pl

Klub miłośników klasycznej muzyki XX wiecznej

Max

  • 2204 / 5383
  • Ekspert
30-07-2014, 14:20
>> Gustaw,

Jawohl !
Pierścienia Nibelungów, naturlich...
:-)

Max

  • 2204 / 5383
  • Ekspert
19-08-2014, 09:59
Boulez: Le Marteau Sans Maitre

"sound like ice cubes clicking together in a glass",  powiedział o tym utworze Strawiński.

No cóż, najsmutniej jest, kiedy muzyka przelewa się przez ciebie, niczego nie zostawiając.
A ze Strawińskim się zgadzam, bo lód jak już stopnieje, jest zwykłą wodą.

Niespecjalnie frapujący jest mój pierwszy kontakt z muzyką Bouleza. Emocja i wspomnienie tego co przeżywałem jako konsekwencja słuchania muzyki, to warunek pozytywnej oceny. A czasem lepiej jest napotkać coś wyjątkowo nieudanego bo i stosunek do takiej muzy można mieć wówczas jasno określony. Tutaj muza płynie nie wzbudzając zainteresowania.

A chyba bym wolał, żeby mnie wielki kapelmistrz Pierre (a nie wiem czy równie wielki kompozytor) walnął po głowie jakąś z gruntu awangardową a obrazoburczą maczugą stylistyczną. Wiedziałbym przynajmniej, że chodzi o konkretny wyraz, emocję, manifest, i że nie ma żartów bo awangarda burzy, wycina i niszczy o swoje walcząc...

Gdzieś tam "Derive 2" na samym końcu płytki wydał mi się numerem nieco bardziej angażującym, ale przede wszystkim muszę dać tej muzie kolejne szanse. A nuż się jaka niespodziewana chemia pojawi :-)

Wpis złączony: 19-08-2014, 16:44
Mam już do odbioru piątkowy abonament nowego sezonu w NOSPRze:
http://nowa.nospr.org.pl/pl/kalendarz?series__title=&room=&subscriptions__name=2&date=

Zakupiłem tez bilet na koncert, którego nie można było przegapić:
http://nowa.nospr.org.pl/pl/koncerty/2/kwartet-slaski-miedzy-wschodem-a-zachodem

W październiku zagrają jeszcze pozaabonamentowo Wiedeńczycy, a potem Londyńczycy (o panu Morricone nie wspominając :) ) Może się załapię.

To już tylko miesiąc:
http://www.tvs.pl/informacje/siedziba-nospr-w-katowicach-prawie-gotowa-wkrotce-ruszy-strojenie-sali-koncertowej-nopsr-zdjecia/6#gallery

Wpis złączony: 20-08-2014, 14:20
Berio: Sinfonia / Eindrucke
Boulez... :-), Orchestre National De France and New Swingle Singers

Tutaj, w odróżnieniu od wodnistego przekazu Bouleza, sporo się dzieje. Trudno pozostać obojętnym.
Długimi momentami całkowicie byłem odrywany od czytanego tekstu ;), a to dlatego, że muzyka jest gęsto utkana, ekstrawertyczna i pełna wewnętrznej energii.

Nie przygotowywałem się merytorycznie do odbioru tej muzy, więc cytaty muzyczne gęsto przetykające utwór, a właściwie stanowiące jego kręgosłup były sporym zaskoczeniem. Przede wszystkim Mahler, na którym Berio w trzeciej części właściwie oparł muzyczny przekaz (oprócz tego cytuje Hindemitha, Ravela, Debussego, Beethovena czy Stravinskiego... co w większości przeoczyłem - wstyd ! :-) )

Cytat muzyczny stosowany u Bartoka lub Szostakowicza to zabieg dyskretny stanowiący dowcipną ciekawostkę. Berio całą Sinfonię opiera na przetworzonej, neurotycznie zmiksowanej z różnymi wokalnymi wygłupami solistów serii cytatów. Intrygujące to i przykuwające uwagę, ale też nie do końca poważne i wtórne (cytat z Mahlera jednak bezczelnie dosłowny)

Ciekawe to w sumie, choć nie do końca moja bajka. Będę jednak Beria dalej eksplorował - to na bank. :-)
« Ostatnia zmiana: 20-08-2014, 14:21 wysłana przez Max »

colcolcol

  • 925 / 5274
  • Ekspert
20-08-2014, 19:11
Pomogę w kwestii łączenia  ;)

Wybacz, że nie czytałem wszystkich Twoich wpisów a być może odpowiedziałeś na pytanie: dlaczego właśnie taka muzyka jest w tej chwili w centrum Twojego zainteresowania? Co w tej usilnej próbie wydobycia z tradycyjnych instrumentów dźwięków rodem z piekła, jest wciągającego? Dlaczego intryguje przeciwstawianie się każdym dźwiękiem naszym wykształconym oczekiwaniom?
Próbowałem przygody z Góreckim i z Pendereckim. Od czasu do czasu do nich wracam. Musi być wtedy głośno. A jak jest głośno - nie jest długo.

Max

  • 2204 / 5383
  • Ekspert
21-08-2014, 09:11
Colcolcol,

W centrum mojego zainteresowania jest muzyka dobra. Kropka :-)
Oczywiście wśród tej "dobrej" wybieram dla siebie subiektywnie najlepszą.

Nie bardzo mogę się odnieść się do kwestii "dlaczego właśnie taka". Pytanie jest natury nieco zbyt ogólnej, musiałbyś sprecyzować. Ale oczywiście, o wiele lepiej jest gadać o muzie konkretnie. Tzn. jeśli np. Górecki pisał wg. Ciebie muzykę "rodem z piekła"  to najpierw postaraj się tego rodzaju tezę udowodnić. Akurat w przypadku mistrza Henryka Mikołaja będzie to wyjątkowo trudne...

Dzięki za podbicie ;)

colcolcol

  • 925 / 5274
  • Ekspert
21-08-2014, 10:18
Chyba nie wiem co to "dobra" muzyka.
Kiedyś było to oczywiste: muzyka bogata melodycznie, nieprzeciętna harmonicznie, doskonale zinstrumentalizowana, wykonana z kunsztem i chwytająca za serce. W jazzie dochodziła jeszcze swoboda improwizacji.
Dziś, te najważniejsze elementy muzyki okazują się nie być tymi najbardziej przeze mnie poszukiwanymi. W ocenie pojawiła się realizacja, jako jeden z ważnych elementów muzyki odtwarzanej. Sposób prezentacji dźwięków okazuje się być czasami ważniejszy od warstwy muzycznej.
Jutro, nie wiem, co będzie jutro.

Max

  • 2204 / 5383
  • Ekspert
21-08-2014, 11:45
>colcolcol,
"muzyka bogata melodycznie, nieprzeciętna harmonicznie, doskonale zinstrumentalizowana, wykonana z kunsztem i chwytająca za serce."

Bardzo konkretnie napisane.
Tyle że dla jednego muzyką spełniającą powyższe kryteria będą koncerty Mendelssohna, a dla kogoś innego symfonie Pendereckiego.
No może za wyjątkiem "bogatej melodyki". Akurat ten aspekt chyba najbardziej przewartościowano w wieku XX-tym. W muzyce XX wieku "melodyka" rozumiana tradycyjnie właściwie nie istnieje. Choć znowu w koncertach Bacewiczówny czy Chaczaturiana albo utworach Poulenca mamy do czynienia z motywiką czytelną i łatwo przyswajalną melodyką, a przecież znajdzie się wielu, którzy i takiej twórczości przykleją łątkę "z piekła rodem".
Dla mnie przykładowo,"melodyka" wspomnianego Mendelssohna jest zbyt dosłowna, mdła i przesłodzona.

A "realizacja" to już zupełnie oddzielny temat. Dla mnie brzmienie to wartość dodana. Oczywiście lubię słuchać dobrze podanej muzy.

colcolcol

  • 925 / 5274
  • Ekspert
21-08-2014, 21:12
Sprowokowany trochę tematem, wróciłem dziś do "żałosnej" H.M.Góreckiego. Znam ją dosyć dobrze a ponieważ nie mam pamięci encyklopedycznej zapamiętałem zapożyczenia z muzyki ludowej i bezmiar smutku bardzo daleki od radosnego nieba. Jest oczywiste, że ten nieporadny skrót myślowy użyłem wspominając symfonie Pendereckiego.
Pamiętam jeden z jego wywiadów, w którym bez ogródek opowiedział o muzyce współczesnej. Ot, aby zabłysnąć trzeba być oryginalnym. Nie jest sztuką napisać kolejne utwory kameralne, nie jest problemem napisanie symfonii czy mszy, ale sztuką jest zainteresowanie własną twórczością słuchaczy. Wymagająca publiczność coraz częściej szukała tego, czego im nikt inny wcześniej nie zaproponował.
Zapuszczę jutro którąś z posiadanych i skrobnę parę słów.

Max

  • 2204 / 5383
  • Ekspert
22-08-2014, 11:50
Penderecki ma wielu oddanych fanów na tym forum (pozdrawiam Gustawa) i został szeroko omówiony. Ja (adwokat diabła) mogę tylko kolejny raz zadeklarować, że twórczość Pendereckiego jest mi bliska. 
Nie będę się powtarzał, ale nie ma chyba bardziej zaszufladkowanej twórczości, która stała się symbolem muzyki wydumanej i nieprzystępnej (takiej "z piekła rodem"). I choć faktem jest, że facet w młodości istotnie "wypłynął" na awangardowym eksperymencie, jako dojrzały twórca wrócił do korzeni, spuścizny romantycznej, muzyki pisanej tonalnie.

Rzeczywiście warto sobie usiąść do tej muzy bez uprzedzeń i spokojnie posłuchać. Proponuję symfonię wigilijną albo któryś z koncertów skrzypcowych. Dla mnie to gęsta, mroczna, emocjonalna i bardzo angażująca muzyka, ale czytelna i autentyczna. 

marcow

  • 1045 / 5342
  • Ekspert
23-08-2014, 16:45
Dawno tu nie zaglądaem. Ciekawe żę uątek jeszcze istnieje!

colcolcol

  • 925 / 5274
  • Ekspert
23-08-2014, 16:50
Dlaczego miał nie istnieć? Kochamy muzykę.

Nie miałem i nie mam uprzedzeń słuchając muzyki. Wigilijnej słuchałem trzy razy i nie mogłem się oprzeć pierwszemu wrażeniu, że jest to odrzucona ścieżka dźwiękowa do niemego filmu (też odrzuconego). Te emocje są mi obce.

 Ciemno, pada deszcz, nad starym wiatrakiem przelatuje wolno kruk. W oddali słychać kroki, kamera pokazuje skrzypiące schody w 18-sto wiecznej kamienicy. Po ulicy przemyka zmoknięty kot. Ogólnie nudy.
- Słyszysz, ktoś idzie! (1.50) - powiedziała młoda kobieta. Uniosła głowę, przykrywając dekolt, obok niej leżał mężczyzna. Dwudniowy zarost i nieświeży oddech nie dodawał mu urody, ale miał ten bezwzględny spokój w piwnych oczach.
- Naprawdę coś słyszałam (2.41) – kobieta była przestraszona. Odruchowo założyła obrączkę na serdeczny palec. Kroki się zbliżały a ona wpadła w panikę. Zerwała pościel, odszukała rozerwaną bluzeczkę i w pospiechu zakładała na siebie co popadnie, nawet męskie spodnie. On spokojnie oglądał TV. I odruchowo szukał piwa.
Zrobiło się niebezpiecznie cicho. (3.35) Nawet deszcz przestał padać, ale była to cisza przed burzą. (4.28) Otwarte z impetem drzwi odbiły się od stojącego za nimi fotela i uderzyły w twarz jakiegoś dżentelmena.
- Zosiu! - spojrzał z łzami w oczach na swoją żonę w męskich ogrodniczkach. Przepaliła się żarówka w lampie. (4.50) Nastąpiła niezręczna cisza.
- Chlapniesz? - zapytał mężczyzna w łóżku. Kamera pokazuje łzy dżentelmena. Szlocha. Jeszcze szlocha. Już miał przestać, ale znowu szlocha. (7.00) i szlocha, ale coś w nim pęka. Zaciska zęby do 7.40.
Postanowił działać, wyjął telefon i gorączkowo szukał numeru do swojej mamy. 8.17 jest! Znalazł! Padł akumulator. (9.00) jest smutny, ale ma nowy pomysł: może mężczyzna w łóżku ma telefon! Ona stoi. Ogarnia go radość ma sprawny telefon i dzwoni do mamy. Ale dostał zjeby (do 11.00) I od matki, i od mężczyzny i od żony. Leży na kanapie i ogląda TV. Robi się widno (13.00) zaczyna się poranny program „Kawa na ławę” (13.50)
Do całej trójki dociera, że jest niedziela i mogą dalej spać. (15.00) śpią razem ze słuchaczami. Coś im się śni. (16.40) Dzwoni mama, ma pretensje. Mężczyzna ma smutną minę (18.00) płacze i wychodzi. Nic się na stało. Kobieta pyta mężczyzny, czy ktoś pukał do drzwi. (20.15) zaczynają się igraszki pod kołdrą. Słychac w oddali pisk hamulców porannego tramwaju. 21.20 mężczyzna wpadł pod samochód, które przejechało po nim chyba pięć razy. Wstał i znów wpadł pod następne auto, chyba cztery razy.
Myśli o swoim smutnym życiu urzędnika w ZUSie. Ma plan! (25.00) zmieni pracę! To ona jest przyczyną nieszczęść. Oddał jej całe życie i zaniedbał Zosię. Idzie do ZUSu (26.00) puka, znowu puka, ale jest niedziela i cieć śpi. Postanawia podzielić się swoim nowym planem z Zosią i biegnie do niej, ale się przewraca. Kilka razy. Wreszcie dociera do Zosi (28.57). Wszyscy się kochają.

Max

  • 2204 / 5383
  • Ekspert
23-08-2014, 19:31
Dawno tu nie zaglądaem. Ciekawe żę uątek jeszcze istnieje!

Czołem.
Ale od muzyki przerwy sobie nie robiłeś ?

>>Colcolcol,

Śmiało mogłeś się ograniczyć do pierwszych trzech zdań. 
Reszty nie czytałem, ale chyba pomyliłeś wątki.

colcolcol

  • 925 / 5274
  • Ekspert
24-08-2014, 07:25
Śmiało mogłeś się ograniczyć do pierwszych trzech zdań

Zgadza się. Penderecki również. Po co rozciągnął to na 35 minut?  :o

marcow

  • 1045 / 5342
  • Ekspert
25-08-2014, 12:25
Muzyka pozostala. Nowe odkrycie to Sofija Gabajdulina

Max

  • 2204 / 5383
  • Ekspert
25-08-2014, 12:55
Mam Offertorium Gubajduliny.
To jest ciekawa muza, do której chce się wracać. Treści z gatunku tych, które się otwierają z każdym przesłuchanem.
Fajny, wspólczesny koncert skrzypcowy.

Max

  • 2204 / 5383
  • Ekspert
25-08-2014, 13:08
Moje tegoroczne odkrycie to Chaczaturian.
Przebojem wdarł się do kolekcji serią koncertów od Naxosa.
Skrzypcowy, wiolonczelowy, fortepianowy plus Rapsodie koncertujące na wymienione instrumenty.
Do tego muzyka baletowa.
Poziom wyrafinowania może niżej Prokofiewa czy Strawińskiego ale ujmująca szczerością i bezpretensjonalna muzyka.

Z wielkim zadowoleniem ciągle do tego wracam.