>>sandacz,
Zapytałeś o sprzęt w innym wątku. Odpowiem tu, bo tam już formuła i temat zostały wyczerpane. :-)
Mam cd playera na lampach bo mi od początku dobrze grał i robił różnicę, a koledzy doradzili, żeby do T70/T90 zastosować OTL-a bo takie połączenie powinno być optymalne. Kupiłem, podłączyłem i okazało się, że mieli rację. Koniec historii.
Może jeszcze dodam, że "lampa" sama w sobie jest być może tematem, który w przyszłości jeszcze będę miał ochotę podrążyć. Być może tak, być może nie. To co mam w tej chwili w zasadzie wyczerpało potrzeby, ale nawet kiedy grałem z dziury taniego cd, wcale jakoś bardzo nie cierpiałem. Grała muza i to się liczyło.
Teraz istotniejsza kwestia. Wczoraj, już sporo po północy (z uwagi na sportowe emocje), chciałem sobie zapuścić zupełnie świeżą pozycję: Straussowską "Elektrę". Wytrzymałem 15 minut. Okazało się, iż owo historyczne nagranie (w dodatku "live performance" z Salzburga 1957, Mitropoulos/Wiedeńczycy) nie nadaje się do słuchania.
Jakiś tam wysiłek remasteringowy został być może uczyniony, nagranie było dość wyżyłowane (brak woalu czy mgiełki) ale kompletnie "bełkotliwe", artykulacyjnie zaburzone i nieczytelne.
Wiesz, tu jest dla mnie temat istotny. Wielu kolegów forsuje nagrania historyczne, które oferują wybitne walory interpretacyjne, ale kłopot z nimi jest taki, że... często nie da się ich słuchać. Mam trochę nagrań z lat 40-tych, np. Mahler z Bruno Walterem, ale sporo więcej z lat 50-tych (Sanderling, Barbirolli, Ormandy, Karajan i inni), i czasem można jeszcze tego słuchać z przyjemnością ale czasem to kwestia absolutnie jednorazowa.
Rozmawiamy o tym, że jakiś tam sprzęt gwarantuje mi, iż będę w stanie wyłuskać głęboko ukryte detale, a tu pojawia się temat czy w ogóle jest możliwość "ogarnięcia" jakiegoś nagrania ze względu na ekstremalną nieczytelność.
Przy "Elektrze" męczyć się nie zamierzam. To jest dla mnie jakościowy niewypał i nie mam zamiaru się do tego zmuszać, ale do takiej Mahlerowskiej "Dziewiątki" pod Barbirollim z Berlińczykami (1964) po prostu nie da się nie wracać, choć lata 60-te to już na ogół czas zupełnie przyzwoitej jakości.
Nie wiem czy znasz słynną Mahlerowską 9-tkę pod Barbirollim (EMI), tam temat "audiofilskich smaczków" po prostu nie istnieje, mamy za to genialną interpretację i muzykę która mówi sama za siebie. Na czym będziesz to odtwarzał jest tu chyba zupełnie bez znaczenia.
W temacie zainteresowania sprzętem tyle mam do dodania.