>> pastwa, 2014-05-16 18:58:11
A jeszcze sie niesmialo zapytam, na Mendesohna to kiedy przyjdzie czas u Ciebie Max ? ;\'))"
Wczoraj wrzuciłem sobie Szkocką i Włoską, ale ta muzyka mnie nie porywa. Ktoś mógłby zaryzykować stwierdzenie, iż taki Mendelsohn ma przecież sporo wspólnego z Brahmsem, którym się ostatnio zachwycałem. Obaj nastawieni klasycznie, obaj to romantycy. A jednak należą oni moim zdaniem do innych epok. Muzyka Felka, to pierwsza połowa XIX wieku, niby emocja romantyczna już zdołała się tu przebić, a jednak, mimo ciekawych motywów za okrągła jest dla mnie, zbyt sympatyczna, korzystające jednak z klasycystycznych schematów muzyka. Nudziłem się, po prostu...
Tak samo jest jak zapuszczam koncert skrzypcowy, który bardzo często spotyka się na nagraniach z koncertem Brucha. Ja też mam taki zestawik (DG, Mintz/Abbado) i nie dawałem tej muzyce do tej pory zbyt wielu szans. Spróbuje wieczorem.
Brahms to niby ta sama epoka, a jednak inne emocje. To już jest estetyka późnego romantyzmu. Więcej się tu dzieje, ta muzyka jest ciągle aktualna (!), dojrzała, dramatczna i wciągająca.
Mendelsohn - Brahms.
Dla mnie - w sensie emocjonalnym - dwie różne epoki.
Pierwsza połowa XIX wieku, to dla mnie estetyka archaiczna (jeśli nie liczyć Berlioza czy Liszta, którzy szli swoją drogą), a późny romantyzm z którego nawet wspócześni czerpali i czerpią pełnymi garściami to już zupełnie inna bajka. (Brahms, Dvorak, Czajkowski - Wagner no i Bruckner (!) a potem już Mahler, Sibelius wczesny Schoenberg (!), Penderecki, itp, itd... :-) )