>> Piotr Ryka, 2012-04-20 21:13:34
Cierpienie uszlachetnia, dodaje głębi, zmusza do przemyśleń. Dla artyzmu jest czynnikiem bezcennym.
Absolutnie nie. Wystarczy poczytac wspomnienia takiego Warlama Szalamowa (znakomity pisarz, a tez straszna swinia dla wspolwiezniow) o zyciu w gulagu sowieckim, wiekszych okropienstw i upodlenia wzajemno-ludzkiego jakie sie tamze rodzilo, wlasnie w wyniku wymuszonego cierpienia obozowego, ciezko doswiadczyc gdziekolwiek, tego nawet sie nie da ubrac w slowa zapewne, zaszczuci ludzie nie mysleli wiele tylko dzialali zredukowani do podrzednych maszyn, walczac o przetrwanie, a byli tam ludzie wszelkiego sortu, rowniez artystycznego. Wielkie cierpienie to najwieksze zlo, tak samo jak skrajne rozpasanie. Owszem, wysilek aby sie utrzymac na powierzchni (ale taki zwyklejszy, jak walczacy o prace student), niewatpliwie wyostrza zmysly, pozostawia czujnym, ale myslimy tu chyba o mocno okrojonym cierpieniu, jakim ludzie sa w stanie podolac.