Audiohobby.pl

Klub miłośników klasycznej muzyki XX wiecznej

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
19-04-2012, 12:35
>> 4m,

Wiesz, moja deklaracja, iz jestem zwolennikiem muzyki współczesnej wymaga jednak doprecyzowania. Odbiorca radykalny, nastawiony na nowinki, zwolennik awangardowych poszukiwań, pewnie uzna tą muzykę (i słusznie !), którą ja kocham najbardziej, za klasykę wieku XX, która z muzyką współczesną, rozumianą ortodoksyjnie niewiele ma wspólnego....
Dla mnie niewyczerpanym źródłem emocji muzycznych jest I połowa wieku XX. Od Skriabina i Bartoka (ale tez Mahlera i Straussa) przez Prokofiewa/Szostakowicza/Strawińskiego do wczesniej wspomnianych Honeggera, Milhauda, Tippeta, Brittena, Berga, Hindemitha i innych.

Pokolenie Bouleza i jemu współczesnych oraz pokolenie twórców piszących równolegle do nas, to dla mnie  "nieobrobione pole", i przyznaje sie do tego bez bicia.
Do tych prawdziwie "poszukujących", bądź kreujących współcześnie własny styl mam stosunek, delikatnie mówiąc, sceptyczny;
Glass (i jemu podobni) - nudziarz (minimalista), Cage - cynik i hochsztapler, Schaeffer - eksperymentator ekscentryk. Więcej aprobaty mam dla takich twórców jak Ligeti czy Gubajdulina, ale i po tą muzykę sięgam raczej z ciekawości a nie z silnej wewnętrznej potrzeby.
Ale w kolejce czekają: Nono, Berio, Stockhausen, Boulez, Xenakis i inni..., choć to jednak raczej z czystej ciekawości.

Webern - to znowu temat jedyny w swoim rodzaju. (Mam fantastyczny box - WEBERN: Complete Works, Boulez (!)/London S.O.- Sony). Z tej estetyki faktycznie korzystała cała masa twórców po wojnie. Ortodoksyjne i mistrzowskie zastosowanie techniki dodekafonicznej było inspiracją dla kolejnych pokoleń.
No ale odbiór ! Co z odbiorem tej muzyki ?? Nie piszmy akademicko, a rozmawiajmy o emocjach. Tak sie sklada, ze przesłuchałem Weberna "da capo al fine" i o ile jeszcze "Passacaglia" op. 1 jest absolutnie do przełknięcia, w swoim postromantycznym wyrazie, potem jest juz świat zamknięty, nieprzystepny, podlegający wzorom i regułom ograniczającym wyraz i oddech. Muzyka zaprogramowana - lapidarna i kameralna ale bardzo trudna w odbiorze. Przedzierać się przez tą muzykę warto, ale nie jest to mozliwe zbyt często ! :-) Choc pewne jest, że zrozumienie i sympatia mogą przyjść z czasem...
Napisz więc, drogi 4m, nie "z akademicka" o miejscu tej muzy w historii (niezaprzeczalnym), a o własnych emocjach (Webern/Boulez). Mnie to ciekawi o wiele bardziej.

Schonberg, ze swoimi "Verklarte Nacht", Pelleasem i Melizandą, Symfonią kameralną, a przede wszystkm Alban Berg !, (którego akceptuje i uwielbiam całego - bez zastrzezeń), to tacy bardziej ludzcy reprezentanci dodekafonii.
Webern - to ciężkie wyzwanie, rodzaj estetyki muzycznej stojącej na granicy akceptowalności.

Scelsi, Murail, Grisey.... Nie znam. A z tą ikoną muzyki współczesnej (Scelsi) to chyba duza przesada. W encyklopedii muzycznej PWM jest kilka zdań, ale prawdziwym ikonom poświęca się całe strony ;-)

marcow

  • 1045 / 5563
  • Ekspert
19-04-2012, 19:11
Nie kojarzę takiego instrumenyu jak fale Martenota.
Przeleciałem w głowie całą znaną mi twórczość Szostakowicza i nie potrafiłem przyporządkować żadnych
dźwięków do takiego instrumentu.
Pomyślałem że wykorzysta,l go w jakiejś muzyce filmowej - co 4m potwierdziłeś.
Może wkleisz jakiegoś linka do utworu który wykorzystuje ten instrument.
Niekoniecznie musi to być Szostakowicz byle było dobrze słychać ten instrument.
Ja w przeciwieństwie do Max a mam bardzo dużą ciekawość na nowe rodzaje muzyki i eksperymenty.
Widzę po waszych wpisach jak mało jeszcze tego poznałem ( na szczęście )

marcow

  • 1045 / 5563
  • Ekspert
20-04-2012, 07:23
Nie słyszałem żadnej.
A  Rodrigo swoje Concierto de Aranjuez napisał także na harfę.
I ta wersja  mi się dużo bardziej podoba.
I nie jest to żadna transkrypcja ,tylko wersja autorska.
Serdecznie polecam

ogorek

  • 855 / 5447
  • Ekspert
20-04-2012, 08:40
Odpowiadasz na wpis
>> marcow, 2012-04-20 07:23:19

Ale chyba nie generalizujesz ?

Ja mam kilka CD z "Concierto de Aranjuez" i mimo, że żadnym znawcą nie jestem to uwielbiam wersję koncertu "Marco Socias":

http://www.marcosocias.net/index2.php?page=shop.view_images&image_id=138&product_id=8&pop=1&option=com_virtuemart&Itemid=6

Na drugim miejscu "Paco de Lucia":
http://www.pacodelucia.org/disco/concierto-de-aranjuez

Mimo,że to ten sam koncert to obydwa wykonania diametralnie różne ... co powoduje, że (dla mnie) to dwie różne płyty.

Audionemesis VLE, Audiolab mDAC, BP, AKG701, T90, stacj: HEED Obelisk SI
Każda modyfikacja systemu podnosi jakość brzmienia o 2 klasy wyżej. Po pewnym czasie zauważam, że się pogorszyło w stosunku do poprzedniej wersji …

marcow

  • 1045 / 5563
  • Ekspert
20-04-2012, 10:45
Na początek nietypowa sprawa.
W niedzielę idę na spektakl  " Lady Mackbeth ....".Szostakowicza do opery poznańskiej
i mogę zabrać kogoś ze sobą .
Chętnych proszę  o informację na pw  dzisiaj do godz.12 30

Ja mam Concerto w wykonaniu Johna Wiliamsa  i Milesa Davisa ale to inna bajka.
Ewentualnie możemy porozmawiać na ten temat w innym wątku.

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
20-04-2012, 11:23
>> Piotr Ryka,

Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż cyklicznie organizowane są festiwale gitarowe, a na wyższych uczelniach istnieją odpowiednie wydziały (np. Katedra Gitary i Harfy na A.M. im Szymanowskiego w Katowicach), mozna rzeczywiscie uznać, ze gitara swoje miejsce w muzycze klasycznej, z całą pewnością ma.

No ale, jesli przyjrzymy sie ciężarowi repertuarowemu muzyki gitarowej XX wieku, i poszukamy czegoś co ma jakies pierwszorzędne znaczenie dla muzyki współczesnej, będziemy z tym mieli bardzo poważne kłopoty.
Tu teza kolegi 4m, ze Fale Martenota są dla muzyki współczesnej ważniejsze, mogłaby sie okazać łatwą do obrony. Wystarczy wskazać Turangalila Symphonie Maessiena (utwór ważny dla muzyki XX wieku), a przecież było tego sporo więcej.

Wielu kompozytorów, okazuje się, pisało na gitarę solo. Jednak nie umiem rozsądnie skomentować wagi i znaczenia tego repertuaru. Fachowa lieratura do której mam dostęp, na temat gitary milczy...
Generalnie jako instrumenty solowe: fortepian, skrzypce, wiolonczela, altówka, instrumenty dętę...
Gitara poza "mainstreamem".

Ważniejsze koncerty na gitarę i orkiestrę to "Aranjuez" Rodrigo, którego estetyka, jak widać, jest powszechnie zaakceptowana, oraz koncert Villa Lobosa (który obiecuje sobie sprowadzić, choc póki co czekam na suity "Bachianas Brasileiras", których bardzo jestem ciekawy). Dalej jest milczenie.... Nie ma z czego wybierać.

Jeszcze słowo o "Concierto de Aranjuez". Przeleciałem go sobie dla przypomnienia i o ile skrajne części są naprawde sympatyczne (zwłaszcza urocze Allegro gentile) i do słuchania, to środkowe Adagio (bardzo znane i popularne) to przesłodzona papka, którą ma się ochotę czem prędzej przewinąć :-)
Generalnie, popularność tego utworu zrozumiała i uzasadniona.

A gitara klasyczna ma przeurocze brzmienie i chętnie bym się zapoznał z czymś ciekawym na orkiestre i gitare.
Prosze o konkretne pomysły.

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
20-04-2012, 12:41
>> 4m,

Masz dużo racji. Ostatecznie emocje nie do końca są opisywalne. To co mi w duszy gra podczas słuchania muzyki jest czyms bardzo, ale to bardzo prywatnym i tylko do pewnego stopnia, tego rodzaju emocje podlegają deskrypcji. A zresztą nie osmielilbym sie tu nadmiernie wywnętrzać.
Zgadzam sie z Tobą.

No ale własnie dokladnie o "dzielenie sie spostrzeżeniami" chodzi ! Co mi z tego, ze powtórzymy za podręcznikami muzyki, iz Webern to "ważny" kompozytor. Niechże on sobie będzie ważny, ale jesli jego muza mi w duszy nie zagra, będę ją (muze Weberna) mógł z czystym sumieniem na (mój prywatny) śmietnik wyekspediować.

Ale oczywiscie nie jest tak, ze poczułem do niej jakąś awersje nie do przezwyciężenia. Przeciwnie, czuje, że faktycznie wystarczy odnaleźć klucz do tej estetyki i moze się ona okazać stosunkowo łatwo akceptowalna. Mam ochote do tego wrócić. A z "powierzchownością" odbioru tez się mogę zgodzić. Wynika ona z tego, ze dałem tej muzie zdecydowanie za mało szans. W całości przesłuchałem jeden raz, a potem co najwyzej wyrywkowo. To stanowczo za mało by sie zaprzyjaznic. Zwróć uwagę, ze napisałem "zrozumienie i sympatia mogą przyjść z czasem". Zresztą tego rodzaju zaleznośc w muzyce przeze mnie "wałkowanej" wielokrotnie się ujawniła.

Tacy Berg, Tippett czy Hindemith bywali "na tapecie" całymi tygodniami. Ale też, poświęcasz własną uwagę temu, co ci jest estetycznie najbliższe - to oczywiste.

Scelsi, Murail, Grisey... W porządku 4m. Napisz jeszcze cos o muzyce tych panów konkretnie. Chetnie po coś sięgnę, jeśli rzeczywiście warto. Jestem ciekawy zwłaszcza Włochów, których, pewnie niesłusznie, wrzuciłem do wora z "operową XIX wieczną włoszczyzną". Berio, Nono, Scelsi... Pamiętam wspólne zdjęcie Pendereckiego i Nono z lat 50tych. Tyle, ze ja cenie Pendera za to co robi od lat 70tych, a taki Nono to pewnie do konca bawił sie w awangarde. Kiedys po to siegne z ciekawosci.

"Zapóźnieni", nie zapóźnieni...
Każdy ma swój własny klucz do poznawania muzyki. Mnie raczej przeraża ogrom muzycznej tresci, na plytach, którymi dysponuje. Łapie sie tez na tym, ze mam na cos ochote, ale w kolejce czeka kilka nieodpakowach tytułów. Ot dylemat, sięgać po nowe, czy wracać do tego co tak bardzo kochasz ? Nadrabiać zaległości na polu "kameralistycznym" twórców, których dobrze znasz, wracać do Bacha, który tak bardzo intryguje, czy zapuszczac sie, w często totalnie bezpłciowe rejony awangardy... ??
Jesli podjęte wybory spowodują, ze ucierpi znajomość muzy imć pana Scelsiego (jednego z tysiąca), poczucia dojmującej straty na pewno miec nie będę...

marcow

  • 1045 / 5563
  • Ekspert
20-04-2012, 12:42
Jak się słucha fal martenota to przypominają się filmy science - fiction z lat 60-tych i  70-tych.
Tak ,że dźwięk instrumentu znany ale nie znałem jego nazwy.
Taki wczesny Mogg

Bardzo wiele utworów które obecnie są grane na gitarę - to transkrypcje utworów na lutnię,
która jak widać straciła popularność

  • Gość
20-04-2012, 14:03
ja w sumie dzięki temu wątkowi odkrywam Poulenca. Akurat siedzę z otwartą paszczą słuchając jego koncertu Champêtre (co to znaczy?) na klawesyn i orkiestrę. WOW.

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
20-04-2012, 14:08
>> zenek,

Dzięki Maxowi, chciałeś powiedzieć ;-)

A czy to nie Ty pisałeś, jakie to "cyfrowe" i niesympatyczne te klawesyny i organy ?
Bardzo w takim razie polecam jeszcze Koncert Organowy i drugi Koncert Fortepianowy Franciszka.
Przecudowna muzyczka !
:-)

  • Gość
20-04-2012, 14:08
Aha, już wiem. Koncert wiejski/przaśny ;) (za jakimś złownikiem online) na klawesyn i orkiestrę.

  • Gość
20-04-2012, 14:11
>Max

z klawesynem nie mam żadnych problemów od dawna :) Chodzi mi po prostu o to, że jest jakaś grupa ludzi, która twierdzi, że tylko instrumenty akustyczne to "prawdziwa" muzyka. Że cyfra to fe i takie tam. Bez duszy i cośtam...

  • Gość
20-04-2012, 14:12
>> Max, 2012-04-20 14:08:36
Dzięki Maxowi, chciałeś powiedzieć ;-)



Kajam się :)))

markooo35

  • 149 / 6055
  • Aktywny użytkownik
20-04-2012, 14:19
Max
Oczywiście nic nie bojkotuje tak jak to napisałeś w sąsiednim wątku.
O Brucknerze zawsze i chętnie bo to jeden z kilku moich ulubionych kompozytorów.
Nagrań mam bez liku zarówno kompletów jak i pojedynczych wykonań , ale akurat Jochuma nie mam.
Wielu nie przywiązuje jakiejś wielkiej miary do konkretnych wykonań , dla mnie szczególnie w Brucknerze jest to sprawa kluczowa.

Tego trzeba słuchać w skupieniu i z odpowiednim nastawieniem te olbrzymie rozpięte motywy , setki taktów które powolnie się przetwarzają i rozwijają.
Swoista melodyka i instrumentacja podporządkowana temu co chciał przekazać a zawsze była to jego religijność.
Oczywiście jest tu i patos i może rozdmuchanie ale taki był jego styl kompozytorski chyba jedyny w swoim rodzaju.

Bartok zdaje się , że po wyjezdzie do Ameryki niemal przymierał głodem brakowało mu pieniędzy na leczenie.
W ostatniej chwili jego słynni rodacy dyrygenci (w tamtych czasach mieli olbrzymie wpływy) jak Fritz Reiner czy Eugen Ormandy oraz Sergiusz Kusewicki starali się go ratować grając jego utwory i dzięki temu przetrwały jako dość popularne , bo przecież wiele nagrań różnych kompozytorów  jest całkowicie zapomnianych.

majkel

  • 7477 / 6107
  • Ekspert
20-04-2012, 14:24
>> zenek, 2012-04-20 14:11:17
>Max

z klawesynem nie mam żadnych problemów od dawna :) Chodzi mi po prostu o to, że jest jakaś grupa ludzi, która twierdzi, że tylko instrumenty akustyczne to "prawdziwa" muzyka. Że cyfra to fe i takie tam. Bez duszy i cośtam...

->No ja właśnie jestem ciekawy, czy kiedy klawesyn był nowinką techniczną, to też go tak postponowano, jako bezduszny wynalazek, który w porównaniu do od dawna znanych instrumentów wydaje nonsensowne,  nieprzyjemne
 dźwięki.

Tak samo nieuzasadnione jest stawianie bariery co z dzisiejszej muzyki, czy też z ostatnich ponad 100 lat, ma być porównywane z muzyką sprzed kilku wieków, bo przecież zachwycamy się tym, co w swoich czasach często było odkrywcze lub awangardowe. Czyli nie jako starą awangardę mamy porównywać z nową... no właśnie - jakie tu w ogóle słowo postawić?