>> Piotr Ryka,
Po pierwsze, byłeś łaskaw umieścić swój "esej" w wątku "klub miłośników klasycznej muzyki XX wiecznej". To nie znaczy, ze nie tolerujemu tu odmiennego punktu widzenia. Przeciwnie, chetnie podyskutuje z kazdym, kto zakosztował XX wiecznej estetyki i ma jakiś, byle sensowny, pogląd na sprawę. Ty jednak pokusiłeś się o wyłuszczenie poglądu pod tytułem "nie toleruje niczego poza Mozartem i Beethovenem", czyli deklaracji pokrewnej poglądom niejakiego Mikello, czy jemu podobnym. Deklaracji zawierającej się de facto w jednym, krótkim zdaniu !
Ty potrzebowaleś na to długiego i misternie skonstruowanego wywodu ! Cóż za marnotrawstwo czasu. Jakaż pogarda dla konkretnie i zwięźle formułowanej myśli. Przygniatająca przewaga formy nad treścią. Ktoś złośliwy, (ja nie jestem), powiedziałby, ze skadś to znamy !
No i co ja na to poradzę ? Co ja poradzę na to, ze "świat najwyższych wartości ukazuje się indywiduom, ale nie jest demokratyczny". Że jedni są do stołu dopuszczeni, a inni "Beoci", za jasną cholerę. To nie moja wina !
Jak mozna dyskutować o muzyce z kims, kto nigdy nie wyszedł poza, nawet nie ścisły, a najzwyczajniej w swiecie ograniczony, powiedziałbym "wykastrowany" - błędny krąg dwóch nazwisk. Beethoven - Mozart, Mozart - Beethoven... I tak dalej, w kółko i do znudzenia. Przecież tu nie ma, chocby najwęższego, pola do dyskusji. Nie w tym wątku.
Tego na "M" bardzo kocham, tego na "B" ledwie toleruje. Ale doceniam geniusz obu, choc nie ma to zadnego znaczenia.
Postęp, ewolucja, rozwój, poszukiwania, estetyczna rewolucja wreszcie - to terminy Ci obce. Nie dostrzegasz i nie rozumiesz gigantycznego skoku w muzyce I polowy XX wieku. Nie chcesz pojąć, ze dla kogos to przywołany "Koncert Cesarski" moze byc śmiertelnie nużącym doświadczeniem, a przy "Koncercie na orkiestrę" Bartoka doznaje niebiańskich rozkoszy.
Że skomponowałbyś muzykę na miarę Bartoka bądź Pendereckiego ? No cóż, z góry zakładam, ze forma przerosłaby tresc. We mnie słuchacza bys nie znalazł.
Jeszcze tylko odniose się do pewnego szeregu nazwisk zestawionego aby podkreslić geniusz twórczy, który według Twojej oceny jest niepodrabialny i niedościgniony. "Beethoven, Bach, ENNIO MORRICONE, Miles Davis"...
Ci pierwsi nalezą do tyleż zaklętego, co ograniczonego kręgu twórców, którzy zdefiniowali Twój muzyczny gust. To potrafię zrozumieć. Miles Davis dodany dla zmyłki i rozmydlenia tematu. Cóż on robi w tym gronie ? Nie wiadomo, choć wygląda komicznie. Ale Ennio Morricone ?? Ustawiony w jednym szeregu z Bachem i Beethovenem, a wywyższony ponad Bartoka i Lutosławskiego. Facet, który pisał muze do fimów. Bardzo dobrą, ale popularną i użytkową. To ostatecznie dowodzi, ze nie do końca zdajesz sobie sprawę na jaki temat piszesz, a muzyka XX wieku to dla Ciebie teren niezrozumiały, nieodkryty, stanowiący jakieś złowrogie tabu.
Ja się, w każdym razie, na to ani obrażam ani nie gniewam, choc Twój post pasuje bardziej do wątku kolegi Mikello,
do tego zaś - średnio zupelnie.
:-))
Jestem po dwóch butelkach wina. Tak dla jasności.
:-)
Dobranoc.