Audiohobby.pl

Klub miłośników klasycznej muzyki XX wiecznej

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
28-02-2015, 12:16
◦Witold Lutosławski - Mała suita
◦Ignacy Jan Paderewski - Fantazja polska op. 19
◦Henryk Mikołaj Górecki - IV Symfonia Tansman Epizody (pierwsze wykonanie na Śląsku)


Po latach przerwy nadarzyła się okazja by odwiedzić wyremontowaną Filharmonię Śląska.
Może nie jestem zdeklarowanym zwolennikiem muzyki Góreckiego (a raczej nie jestem na pewno ;)), ale premiera dokończonej przez syna kompozytora, Mikołaja, IV Symfonii to jednak wydarzenie. Dlaczego nie przypomnieć sobie jak brzmi muzyka w starej, poczciwej katowickiej sali filharmonicznej.

Uwielbiam motywy ludowe wykorzystywane przez największych polskich twórców: Szymanowskiego, Lutosławskiego czy Bacewiczówny. Mała suita Lutosa to wdzięczny, zwarty i przystępny, czteroczęściowy utwór oparty na polskim folklorze. Bardzo sympatyczne preludium do głównych dań wieczoru... Szkoda, że to Suita okazała się być daniem głównym... ;-)

O Fantazji polskiej Paderewskiego wspominać nie warto. Późnoromantyczna chałwa - tylko dla zdeklarowanych admiratorów epoki.

Danie główne.
Powiem tak, na pewno się nie nudziłem. To pozytyw pierwszy. Pozytyw drugi - znalazłem w tym utworze sporo ciekawego brzmienia i kilka nieźle zapowiadających się motywów. Tyle dobrego.

Pierwsza część zaczyna się gwałtownie od motywu opartego na powtarzającym się pięciodźwięku, któremu towarzyszy potężny, jednostajny łomot uskuteczniany przez trzech (!!) bębniarzy (pierwszorzędna dzwiękowa ilustracja tureckiego oblężenia Kamieńca Podolskiego - Sienkiewicz byłby zachwycony). Potem do orkiestrowego tutti dochodzą organy. Pierwszy opad szczeny.
Następnie trochę statycznych klimatów z III symfonii, oraz całkiem ciekawy dialog wiolonczeli, skrzypiec i fortepianu, z którego mogłoby powstać jakieś sympatyczne, kameralne trio, ale oczywiście znowu nie zostaje opowiedziana żadna historia a ów kameralny epizod kończy się charakterystycznie nieznośnym powtórzeniem jednego motywu (kilkanaście/kilkadziesiąt sekund ?? - kolejny opad szczeny).
Po jednym przesłuchaniu nie jestem pewien chronologii, ale w pewnym momencie następuje zryw orkiestry w stylu rosyjskim - normalnie "Taniec z szablami" Chaczaturiana pomieszany ze "Świętem Wiosny". Opad szczeny nr 3.
Gdzieś tam pod koniec orkiestra wreszcie zaczyna przez chwilę opowiadać jakąś historię i robi się całkiem ciekawie, czekam na ciąg dalszy, ale to co ciekawe szybko się kończy.
Już na sam koniec trochę smyczkowej liryki, a la Mahler, a potem powrót do pięciodźwięku z pierwszej części i kolejna irracjonalna/jałowa powtarzanka jednego dźwięku tutti/fortissimo.
Uff...

Nie umiem zaakceptować tego rodzaju estetyki. Owa nieznośna, minimalistyczna repetytywność (dla mnie to po prostu brak inwencji, nieumiejętność prowadzenie muzycznej narracji, jałowy bezruch). Motywiczny groch z kapustą, skutkujący absolutnym brakiem spójności utworu.
Tak to, mimo szczerych intencji, odebrałem.

W domu zapuściłem pierwszą lepszą płytkę z ostatnio odsłuchiwanych (Prokofiew, Violin sonatas 1/2 - Kremer/Argerich) no i popłynęła muzyka naturalna a wyrafinowana, prosta a finezyjna. Muzyka opowiadająca jakąś historię. Odetchnąłem... ;-)
« Ostatnia zmiana: 28-02-2015, 12:22 wysłana przez Max »

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
28-02-2015, 12:59


Panowie Ojstrach i Oborin grali ową sonatę jako pierwsi.
Została ona odegrana przez Ojstracha i Feinberga na pogrzebie Prokofiewa.

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
06-03-2015, 22:30
Jeszcze a propos minimalistycznych "powtarzanek". Schnittkemu też sie zdarzyło w swoim Koncercie for piano & strings wykorzystać. Ale to nie konwencja tylko środek wyrazu. Zero minimalistycznej ściemy. Tu zgadza sie wszystko i ładnie pasuje.
Właśnie skończyło grać.

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
06-03-2015, 22:37
A teraz Charlie Ives miażdży minimalistów siłą, duchem, charakterem.

Concord Sonata.

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
06-03-2015, 22:55
Właśnie przeczytałem w "Sluchane na ostro" że wg. Chłopeckiego "Concord" należy do muzycznego kanonu. Ale też Trzecia Góreckiego oraz Krzesany Kilara... O kurde ;-)
« Ostatnia zmiana: 06-03-2015, 22:57 wysłana przez Max »

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
12-03-2015, 22:13
Berg, violinkoncert
Stravinsky, violinconcerto in D
Webern, 6 stucke op. 6

A jutro na żywo...

P.S
Tak subtelnego i wysmaczonego koncercika na skrzypce jak ten Berga ze świecą szukać. Rewelacyjny Strawinski dla kontrastu. Jedna z moich ulubionych i najważniejszych płyt - Ozawa/ Perlman/ Boston SO -DG
« Ostatnia zmiana: 12-03-2015, 22:29 wysłana przez Max »

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
12-03-2015, 23:42
Wyjątkowo dziś urzekający Webern. Jeszcze mi tak do ucha jak dziś nie szeptał. Jestem zachwycony:
Passacaglia, wiadomo, ale pieśni, sechs, vier, funf stucke, inne...
Lubię to. Tej nocy wyjątkowo.

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
14-03-2015, 11:17
NOSPR 13.03.15
Franz Schubert – III Symfonia D-dur
Alban Berg – Koncert na skrzypce i orkiestrę Pamięci anioła
Anton Webern – 6 utworów na orkiestrę op. 6
Franz Schubert – VIII Symfonia Niedokończona


Piątkowe koncerty w Nospr zorientowane są na muzykę XX wieku. Dlatego w premierowym sezonie bez wahania wykupiłem abonament. Koncerty zaczynają mnie jednak męczyć coraz bardziej. I to nawet nie dlatego, że programy są tak ustalane, żeby ci bardziej zorientowani i wymagający dostali świeczkę a cała, mniej lub bardziej przypadkowa, reszta ogarek (patrz program wczorajszego koncertu), ale dlatego, że utrzymująca się od początku atmosfera boom'u i hype'a, ludowego święta czy też igrzysk dla pospólstwa robi się jakby coraz bardziej gęsta (entuzjastyczna gawiedź nie odpuszcza i tłumnie wali na nową salę - szpilki nie włożysz !). Zauważyli to nawet organizatorzy, którzy kazali każdemu wchodzącemu na salę rozdawać ulotki, w których bardzo elegancko aczkolwiek stanowczo poproszono "szczególnie naszych najnowszych melomanów, o powstrzymanie się od oklasków w przerwach między częściami utworów cyklicznych jak np. koncerty solowe (trzyczęściowe) symfonie (zwykle czteroczęściowe), kwartety, itp." :-))
Jeśli dołożymy kontrapunktyczne dla muzyki fale kaszlu, chrząkania, wszelkiego rodzaju grupowego "szczeku" oraz atmosferę ogólnej konsternacji (wyczuwalnej w powietrzu, nie żeby gwizdali :) ) podczas wykonywania utworów wymagających pewnego przygotowania (np. 6 stucke fur orchester Weberna), oraz średnią wieku charakterystyczną dla pensjonariatu domów spokojnej starości - obraz macie już pełny. ;-)))
Ile jeszcze wytrzymam ? Nie wiem. Najpewniej do końca sezonu. Zrobię to dla Muzyki :-)))

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
14-03-2015, 12:04
Obie, klamrą spinające koncert symfonie Szuberta, przeurocze. Czy pasują do Weberna i Berga ? :-)
Jak nie jak tak...., łączy ich Wiedeń i szkoła (Szubert uczył się pod Wiedniem a koledzy Webern i Berg w wiedeńskiej szkole nr 2. ;-) )
Mam w samochodzie symfonie Franza i tak jak nie lubię i nie kapuję "Wielkiej" tak uwielbiam bezpretensjonalną Trzecią i uroczą Niedokończoną.
Danie główne czyli Bergowski koncert "Pamięci anioła" genialny. Na żywca zabrzmiał jeszcze szlachetniej. Partię solową zagrała znakomita Isabelle Faust. Bardzo wyrazista, choć momentami może zbyt mało subtelna (jakby chciała zagłuszyć kaszlącą gawiedź ;) )
Sześć utworów na orkiestrę. No aforyzmy, czy też myśli nieuczesane Antona wybitnie nie pasowały wczoraj do tej publiki (chyba zacznę jeździć z Dodkiem na festiwale nowej muzyki ;-)) ) Ale muza niesamowita, z tym, że lepiej kiedy szepcze do ucha przez słuchawki. Zbyt subtelne by to grac dla tłumu w liczbie 2 tys głów.

dodekafonik

  • 19 / 3702
  • Nowy użytkownik
18-03-2015, 08:12
W Katowicach grają Weberna hmm... no po prostu trzeba tylko bić brawo.A poniżej klasyk XX wieku skoro watek dotyczy klasycznej muzyki XX wieku John Cage i Six Melodies -utwór pochodzi z tych ''przeklętych'' awangardowych lat pięćdziesiątych :-)))

https://youtu.be/Yt-_LghkxaE

4m

  • Gość
18-03-2015, 08:41
Ludzie myśleli, że grany będzie Weber, stąd te tłumy, hehe :)

pastwa

  • 3828 / 6106
  • Ekspert
18-03-2015, 14:39
Jeśli dołożymy kontrapunktyczne dla muzyki fale kaszlu, chrząkania, wszelkiego rodzaju grupowego "szczeku" oraz atmosferę ogólnej konsternacji (wyczuwalnej w powietrzu, nie żeby gwizdali :)

U mnie ludziska sa juz dosc wyszkoleni, kichania i pochrzakiwania zachodza tylko w pauzach, poza tym, nigdy nie ma kompletu a dosc czesto max 50% sali, co mnie osobiscie odpowiada, bo lubie miec strefe swobody wokolo mej osoby ;'))

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
18-03-2015, 17:07
No właśnie ostatnio zwierzyłem się pewnej paniusi na prawo, że jeden kolega co to regularnie nawiedza filharmonię w Birmingham chwali sobie kulturę i dyscyplinę tamtejszych melomanów :-)
No cóż, tak jak to powiedział swego czasu 4m, trza poczekać aż się zakończą igrzyska, i zostaną ci, co przychodzą tylko po to by słuchać.
To niestety może potrwać.

W starej NOSPR sala zapełniała się do 3/4. Siedziałem w drugim rzędzie, wokół mnie pusto. To były czasy ;-)

Max

  • 2204 / 5604
  • Ekspert
26-03-2015, 11:25
Pierre Boulez kończy dziś 90 lat... Dużo zdrowia !! :)

Właśnie wysiadłem z samochodu po wysłuchaniu Andante z Dziewiątej Mahlera, jednego z najgenialniejszych ustępów muzycznych wszechczasów. (Cała Dziewiątka - bezludna wyspa :)). Co ciekawe, ten nieznośny, eklektyczny, kiczowaty Mahler był odkrywany, a w końcu nagrany w całości i obwołany prekursorem szkoły wiedeńskiej... właśnie przez Bouleza, reprezentanta sami wiecie jakiej muzyki :).
Dziewiątka w radiowej Dwójce właśnie pod Boulezem z Chicago SO - mniam !

A w sobotę "Obrót Śruby"... w Filharmonii Narodowej. Ależ żałuję, że stolyca tak daleko. Gdybym w ostatnią niedzielę nie zrobił ponad 400 kilometrów (Wrocław hin und her) to kto wie, choć pewnie bilety dawno rozdrapane.
"Turn of the Screw" Brittena, niby to kolejnego epigona, eklektyka, smutasa... (bla bla bla), a muza genialna, świeża, wyjątkowa.

"To jest opera o tyle nietypowa, że gra zespół zaledwie 13 instrumentalistów, których rola jest niemal tak samo istotna jak partie śpiewaków. Dobór instrumentów jest szczególny: m.in. flet altowy, klarnet basowy, rożek angielski, fenomenalnie użyta harfa. Znać mistrza, bo ten skład raz brzmi kameralnie, a czasami jak wielka orkiestra symfoniczna za sprawą specyficznie zbudowanych układów dźwiękowych. Podziwiam to jako dyrygent, gdybym był kompozytorem - umierałbym z zazdrości."

Łukasz Borowicz przed polskim prawykonaniem.

http://wyborcza.pl/1,75475,17657856,Dyskretny_urok_zla_w_operze__Obrot_sruby___Posluchaj.html

"Turn of the screw" już dodane do najbliższej listy zakupowej...


 

pastwa

  • 3828 / 6106
  • Ekspert
26-03-2015, 21:14
Boulez!

Wprowadzil mnie z duza wprawa w swiat muzyczny Bartoka, zaufalem mu i teraz wypadaloby podziekowac, zyczac by sie jeszcze trzymal ;'))

Bardzo cenie tego dyrygenta (choc kompozytorem jest nie gorszym), w zasadzie nie mial zadnej wiekszej wpadki, mozna bylo niepodzielac jego wizji, ale byly one zawsze dopracowane, wielce muzykalne i spojne. Ta wlasnie plastycznosc i latwosc prowadzenia orkiestry przez Bouleza (a tez i kompozytorskie czucie okresu) dobrze robily dosc chlodnemu Bartokowi.