Opowiastkę o LST chyba muszę zacząć od wyjaśnienia nowoczytającym i niechcącym przeczesywać wątek, co to jest i czym to się "je".
Otóż jest to adapter (a nie wzmacniacz) - urządzenie przetwarzające sygnał dowolnego konwencjonalnego wzmacniacza akustycznego do potrzeb elektrostatów, jak też dostarczające im prąd polaryzacji, wytwarzający pole elektrostatyczne na membranie produkującej dźwięk. (Uff, co za definicja...).
Adapter LST w swojej funkcji podobny do projektów Ciuffollego, adaptera LRT czy produktu WEE firmy WOO, odbiega od nich znacznie swoją highendową konstrukcją. Jednakże, podłączane wzmacniacze muszą spełniać parę warunków. Nie istotne jest, czy dysponujemy integrą, czy przedwzmacniaczem z końcówką mocy. Ważne są: Wystarczająca moc (lampowe od 2 x 40W/4 ohm(?), tranzystorowe odpowiednio od ok. 50W, najlepiej w class A), szybkość impulsu, stabilność pracy przy zejściach impendancji w kierunku 2 ohm i duże rezerwy prądowe.
Każdy szczegół w LST został zaplanowany pod kątem "nieprzeszkadzania" sygnałowi dostarczanemu przez wzmacniacz.
LST jest swoistym Upgrade LRT nadal robionym przez Petera w Niemczech. Idea Upgrade powstała u mnie, kiedy stwierdziłem, że LRT nie jest optymalny, że można lepiej. Do współpracy poprosiłem młodego zdolnego elektronika z Uniwersytetu Technicznego w Berlinie, aby wspólnie zastanowić się, co można. Zaczęliśmy od schematu i layoutu pcb... Tak nauczyłem się programu Eagle i wiele więcej. Ale co będę się rozpisywał...
A więc dalej: Od strony input podpinamy kable głośnikowe od wzmacniacza; output to gniazdo elektrostatów.
Stosować można różne transformatory sygnału, dopasowanie ich parametrów i jakość stanowią o tym, czy dźwięk jest podawany słuchawkom bez słyszalnego "skrzywienia" / pogorszenia. A jak tak się czyta tutaj, to czasami pojawiają się mity na ten temat.
Jeżeli ktoś będzie mówił o praktycznym "pogarszaniu" dźwięku przez Lundahle, to nie będzie to daleko od wypowiedzi, kiedy ktoś inny twierdzi, że kable "ulepszyły" mu dźwięk... Te Lundahle są trafami końcowymi stosowanymi w highendowych wzmacniaczach lampowych. A więc równie dobrze mogliby malkontenci powiedzieć, że Lundahle pogarszają granie wzmacniaczy-lampowców... Hehe. Co najwyżej można upierać się, że dodatkowe transformatory, ogólnie mówiąc, zmieniają (teoretycznie) dźwięk. Ale jest to być może słyszalne z przeciętnymi trafami - w Lundahlach jest to marginalna historia, którą możemy spokojnie pominąć.
Sam nie jestem jeszcze pewien co do liczb, ale: "...Moc wzmaka: 15W na kanał w lampie a w tranzystorze - to dwie pary butów. Jednak: Po co warto mieć większą moc? Bo elektrostaty mają piekielną szybkość w zapotrzebowaniu mocy impulsowej! To jest potwierdzone na head-fi nie tylko przez Spritzera. W tysięcznych sekundy potrzebują np. 50 - 60W żeby dodać... blasku i dynamiki sopranom! Tak, to są soprany, a nie bas, które najbardziej potrzebują power wzmacniacza...
DLATEGO starsze omegi 007 były matowe i stosunkowo ciemne ze wzmacniaczami Staxa, bo jako trudne nie dostawały tego, co zapotrzebowały. Ten problem próbuje się rozgryźć w Stanach budując BHSE czy WOO Audio WES. W WES jest "1300 volts peak-peak voltage swing", a takie impulsowe napięcie konwertowane na Lundahlach można uzyskać z konwencjonalnego wzmaka jedynie wtedy, kiedy ma on duże rezerwy mocy.
LST na stosowanych dużych trafach Lundahla może spokojnie przerabiać i 1500V. Tyle, że wzmacniacz musi mu to podać...".
Jaki upgrade w LST w stosunku do obecnych LRT Petera? - zapytacie. Proszę bardzo:
1. Chassis z wytrawianej kwasem, sztywnej 3-milimetrowej martenowskiej stali zamiast dotychczasowego miękkiego cienkiego aluminium spodu. Mocowanie ścianek 8 zamiast 4 śrubami.
2. Dokładne do 0,1 mm, docelowe, przemyślane pod kątem powiązań i wzajemnych wpływów elementów naborowania w chassis pod mocowanie elektroniki i traf sygnałowych.
3. Metalowy ceownik z polami MU-metalu przed każdym z traf Lundahla.
4. Nóżki chassis lepiej amortyzujące wstrząsy.
5. Gumowe amortyzatory separujące trafa Lundahla od chassis.
6. Gumowe amortyzatory trafa sieciowego.
7. Płytka pcb z elektroniką sterującą i zasilaniem BIAS, prądu polaryzacji Staxa pro - na nowo zaplanowana, z lepiej odseparowanymi tymi zespołami między sobą i odpowiednim odstępem od przekaźników sygnału.
8. Zastosowanie doskonałych jakościowo przekaźników (relais), zapewnienie wysokiej stabilizacji ich pracy przy długich sesjach odsłuchu. Zastosowanie znakomitych kondensatorów tantalowych w elektronice sterującej.
9. Możliwość precyzyjnego regulowania opóźnienia na przekaźnikach oraz jasności LED włącznika i kontrolki przekaźników.
10. Dokładne dopasowanie wartości Z-diod stanowiących o napięciu BIAS.
11. Zintegrowany GND Loop Lifter przed połączeniem elektroniki i Lundahli z masą/uziemieniem.
12. Okablowanie dróg sygnału po eksperymentach z różnymi rodzajami kabli i odsłuchu porównawczym
13. Zmienione docelowe prowadzenie wewnętrznego okablowania.
14. Lutowania z dodatkiem srebra.
15. Usunięcie ograniczników warystorowych z drogi sygnału
16. Przy montażu teflonowych gniazd Justina (USA) naborowany otwór w panelu obecnych LRT jest z powodu wąskiego mocowania od wewnątrz tych gniazd za mały i wtyczka kabla słuchawek wchodzi pinami jedynie do połowy. W LST rozwiązanie problemu - obecnie 100% kontakt wtyczki z gniazdem.
17. W wersjach z dodatkowym gniazdem Orfeusza - dodatkowa płytka pcb do niezależnego BIAS 500V.
18. Wszystkie kable sygnału o zoptymalizowanej jednakowej długości.
19. Zalany żywicą transformator sieciowy w metalowej obudowie, robiony pod indywidualne zamówienie. Lepiej dopasowane wartości napięciowe i prądowe na sekundarnych odczepach.
20. Dopasowanie wartości bezpiecznika sieciowego.
I jeszcze parę detali...
Modyf.: Literówki