Przypuszczam Krzysztofie, że chcesz nam zaprezentować jakiś zmyślny tuning jednego z SRM-ów?
MAG, oba znane modele adapterów z polaryzacją 580V, tj. SRD-7 PRO i SRD-7 II (jeden output PRO, drugi NB) opierają się na niskoprzepustowych, niskiej mocy transformatorkach o przełożeniu 1:25. W latach 70 i 80, kiedy budowano przeciętne wzmacniacze o mocy ok. 2x 60-80W, te adaptery były przystosowane do tego i nie będąc high-endem, dawały słuchaczom mimo to dużą satysfakcję, szczególnie z droższymi/lepszymi typami wzmacniaczy. Stax zarzucił produkcję, gdyż psuło to koncepcję o wiele lepszego zarobku na własnych wzmacniaczach tylko do własnych produktów. Posiadam oba typy adapterów i porównywałem z Lundahlami (LRT). Obecnie używam nawet SRD-7 Pro do lambd z Luxmanem L-430.
Ogólnie adaptery dają dźwięk wyrównany, jednakże przy zmasowanych orkiestrowych tutti zamiast oczekiwanej transparencji dochodzi trochę mgły i całość nieco, naprawdę nieznacznie ale słyszalnie, zamula się. Określiłbym generalnie przekaz sygnału wzmacniacza przez SRD na ok. 80%. Co, wykorzystując np. Accuphase E-205/207 itp. daje już b. dobre rezultaty.
Co innego z LRT: Lundahle to większa moc, lepsze bez porównania parametry. Przekładając na dźwięk: znakomita transparencja, przestrzeń, powietrze, precyzja basu, doskonała średnica, do tego - (co trudne w przypadku elektrostatów, a zwłaszcza omeg) - błyszczące, żywe soprany i nie obcięta, pełna dynamika. Zastosowane w obu typach LRT Lundahle mają przełożenie ok. 1:14, co wymaga optymalnie moim zdaniem min. mocy 2x 120-140W/8 ohm na kanał. Wzmacniacz musi być szybki i stabilny (też przy 2 Ohm), Wymagania co do jakości mocno rosną, jak porównamy do warunków potrzebnych z SRD. Sygnał przekazywany jest prawie całkowicie wiernie, powiedziałbym 99, a może 99,5%. To pół procenta to nieodzowne straty wynikające z zasad pracy transformatorów.