Orfeusz i Eurydyka...
Miałem okazję posłuchać nowego, i co bardzo ważne, polskiego produktu Pana Bogusława Dubiela. Nazwał go Eurydice, jako że stanowić będzie parę z oryginalnym Orfeuszem. Używać go można zarówno ze słuchawkami Sennheiser Orpheus, jak i ze wszystkim Stax Pro.
Od pomysłu i zlecenia, do tego co zobaczycie poniżej, minęły aż 3 lata, tak tak. Długo. Śledziłem ten projekt od samego początku i widziałem jak ewoluował. Właścicielem pierwszego egzemplarza jest mój bliski Kolega i z tego powodu często, we trójkę korespondowaliśmy. Wiem, że Pan Dubiel nie skopiował, ani Sennheisera, ani Stax. Konstrukcja absolutnie własna. Za to należą się słowa uznania.
Jak gra? Porównywałem ten wzmacniacz (w jednym czasie) ze Staxem SRM-007tII i SRM-T2. W mojej ocenie jest to urządzenie nie ustępujące aktualnemu flagowcowi Staxa. Mimo, że autorowi podoba się nawet bardziej niż moje T2, to w tym wypadku nie doszliśmy do porozumienia z Panem Dubielem. Twierdzę, że lepszy nie jest. Jednak już sam fakt konfrontacji z legendą T2 i Orfeuszem, pokazuje jak wysoką poprzeczkę postawili sobie, i konstruktor, i zleceniodawca.
Prezentacja muzyki jest nieco bardziej "płaska" niż w T2, za to dosadna, z dobrym basem i bez przesunięcia jego proporcji wobec tonów średnich i wysokich. Słuchaliśmy rockowych utworów, rodzaj muzyki, której Staksy trochę się boją. Wcale nie było źle. Noga naprawdę sam zaczynała się ruszać. Na pewno nie bez znaczenia są w tej konstrukcji lampy - stare, oryginalne Tungsole i Telefunkeny PL84.
Za nazwę należy się 5 gwiazdek, za jakość wykonania i know-how też pięć, za design - tylko po znajomości dwie gwiazdki. Oczywiście to tak z przymrużeniem oka.
Fajnie, że mamy pierwszy komercyjny wzmacniacz do słuchawek elektrostatycznych "Made in Poland".
* UWAGA
Powyższy tekst może zawierać śladowe ilości reklamy!
.