Trochę mnie nie było, a tu takie ważne rzeczy...
Piotr: Stax pisał o jakichś partykułach kurzu między membraną a statorami - jeśli chodzi o tą krótką nieudaną serię 009. Natomiast kanały we wzm Staxa są jak najbardziej zbalansowane mechanicznie i nie musisz ustawiać nic na ucho - po prostu oba pierścienie przekręcone w pozycję zero dają idealny balans. Jeżeli tylko sam wzm nie jest wadliwy. Potem, po wyzerowaniu, obracając całościowo gałkę potencjometru wg. wsk. zegara dostajesz równy zbalansowany sygnał. Różnice powstają dopiero po przekręceniu pierścieni w stosunku do siebie, co Wiktor już chyba podpowiedział.
Co do 009, oceniam je podobnie. Pozwólcie, że zacytuję nieskromnie siebie samego, z tekstu NOWEGO KROLA NIE MA tu na wątku, wpis z 7 czerwca:
"...Porównując do starych omeg jak też do 007 Mk1 te opisane superlatywy zostały wg mnie okupione dość przeciętną budową sceny, dużo mniejszej i węższej jak w Orfeuszu czy Omegach I i nie tak głębokiej, jak nawet w 007... Czar dźwięku bez, kiedy trzeba, wyraźniejszych pochodnych odbitych od ścian, bez realniejszego poczucia wielkości i kształtu pomieszczenia z muzykami, jednym słowem tych rzeczy, które pozwalają, że możemy uwierzyć w iluzję bycia (prawie) na koncercie - nie, tego czaru nie zarejestrowałem..."
Johny nie słyszał jeszcze niestety swoich 009 w moim torze. Właściwie, to porównanie do stojących obok 007t II i do 717 powinien zrobić u mnie również Piotr, który ma podobne do moich wątpliwości...