Dzięki uprzejmości naszego staxowego guru, kolegi Wiktora miałem przyjemność bezpośrednio porównać swoje słuchawki Staxy SR-507 z najnowszym topowym Staxem SR-009.
Dodatkową nie mniejszą atrakcją była dla mnie możliwość porównania w/w dwóch modeli (które odtąd dla uproszczenia będę nazywał „Nowymi Staxami”) z legendarnym Orfeuszem i wcześniejszymi modelami Omeg (będę je nazywał w opisie jako „Stare Staxy”).
Muszę przyznać, że jechałem do kolegi z mieszanymi uczuciami...
Swoje SR-507 napędzam w domu z SRM-007t, za źródło robi mi DAC Mytek Stereo96 zasilany danymi ze Squeezeboxa (robi za transport cyfrowy). DAC i wzmacniacz mam połączone po XLRach, bynajmniej nie jakiś wykwintnych (zwykły mikrofonowy kabel) i zasilane oba (DAC i wzmacniacz) z listwy PS Audio.
Szału nie ma, ale myślę, że jest to już całkiem przyzwoity zestawik słuchawkowy :-).
Jechałem z mieszanymi uczuciami ponieważ wiedziałem jaka gromadka słuchawek mieszka u kolegi i wiedziałem co robi za źródło (topowy set Accuphase: DAC + transport + przedwzmacniacz), że o kabelkach nie wspomnę. Obawiałem się, że wrócę do domu „na tarczy” i od tej chwili uczucie niedosytu będzie stałym dodatkiem do moich domowych odsłuchów...
Sprawy potoczyły się jednak zgoła inaczej.
Na początek może powiem z czym oprócz słuchawek (moje 507) przyjechałem (jaka muzyka):
Walk Away „Night Life”
Nick Cave „Boatman\'s call”
Nick Cave „Murders ballads”
Eric Clapton „Complete Clapton”
Jimi Hendrix „Electric Ladyland”
Carlos Santana „All That I Am”
Stevie Ray Vaughan „The best of”
Diana Krall „Live in Paris” – płyta gospodarza
Oszołomiony zastaną ilością zacnych słuchawkofonów nie jestem obecnie w stanie zdać bardzo dokładne relacje co i jak z czym... ale generalnie mogę powiedzieć jedno co rzuciło mi się na uszy od razu: „Nowe Staxy” + Orfeusz oraz „Stare Staxy” (omegi – kilka wersji, które słuchałem) są po dwóch różnych stronach barykady.
Nowa szkoła Staxów + Orfeusz gra w sposób jaki nazwałbym „studyjny”. Zasadnicza różnica (dla mnie) pomiędzy słuchawkami w obrębie tej grupy sprowadza się do jakości sceny i ilości powietrza pomiędzy instrumentami. Generalnie grają podobnie, z dźwiękiem raczej z przodu sceny (na twarz), ale Orfeusz ma najwięcej przestrzeni pomiędzy instrumentami, scena budowane przez niego jest też najbardziej obszerna, choć nie jest tak głęboka jak w „Starych Staxach”.
Tuż za nim jeśli chodzi o scenę są 009 a Staxy 507 trochę jednak odstają od liderów. Pocieszające dla mnie (i jak dotąd jeden z najważniejszych dla mnie wniosków) jest to, że 507 nie odstają w tym aspekcie aż tak bardzo.
Da się z tym spokojnie wytrzymać i uważam że Stax wypuszczając dwa bądź co bądź dość podobne modele strzelił sobie w kolano. Myślę, że sensowna/racjonalna osoba (który audiofil jest taki...) mocno się zastanowi zanim wyda 5x więcej na nowy model mając moim skromnym zdaniem dość mocno zbliżone granie w tańszych słuchawkach.
Mój wniosek jest taki: Jak już uzbieram na 009 to przed zakupem postaram się jednak pożyczyć i posłuchać ich obu jeszcze raz... Duże znaczenie może mieć fakt, że wszystkie słuchawki były napędzane topowymi wzmacniaczami Staxa lub wzmacniaczem od Orfeusza ( o czym chwilę później). SR-507 + jej dedykowany (006 lub 323) wzmacniacz to może być inna bajka – nie wiem, nie słuchałem.
Barwa dźwięku, rozdzielczość są bardzo zbliżone we wszystkich 3 modelach (507, 009, Orfeusz) – musiałbym dłużej posłuchać, żeby w tej kwestii coś sensowniejszego powiedzieć i być może wskazać jednak na jakieś istotne różnice w tym aspekcie. Ten dźwięk określiłbym jako naturalny, przekazujący emocje nagrania, nie maskujący niedoskonałości w nagraniach, ale też nie uwypuklający tych niedoskonałości. Po prostu dobre rzetelne oddanie tego co realizator miał na myśli – tak ja to odbieram.
„Stare Staxy” (omegi) to zupełnie inna bajka.
Pierwsze co się rzuca w uszy od razu po przejście z któregokolwiek z „nowej szkoły” lub Orfeusza to złagodzenie i wycofanie środka. Głos wokalisty, gitara elektryczna i wszystko to co oddaje atmosferę dobrego rockowego nagrania tutaj się chowa z woalką. Jest zbyt grzecznie, stonowanie. Nawet w nagraniach jazzowo/bluesowych gdzie nie ma kaskady dźwięku, nie ma oddanych emocji. Jest cudownie, błogo i łagodnie. To są genialne słuchawki do słuchania po całym dniu pracy, kiedy zmęczeni kładziemy się do łóżka. Tylko, że ja wtedy w ogóle nie słucham niczego....
To nie jest moja szkoła grania. Może po dłuższym kontakcie ze starymi omegami przekonałbym się jakoś do nich, ale na razie dziękuję. Wolę jednak to „studyjne granie”. Jedyne co mi się podoba po tej stronie barykady to sposób budowanie sceny. Nie jestem fanem podawanie dźwięku na twarz, wolę siedzieć ciut w dalszych rzędach widowni i sposób budowania sceny w starych omegach bardziej mi się podoba.
W "Starych Staxach" nie ma problem barwy dźwięku tu też jest naturalnie, oddalając dźwięk od twarzy stare omegi niestety „gaszą” nienaturalnie środek przez co dźwięk pozbawiany jest części emocji.
Te słuchawki określiłbym, że mają zachwianą równowagę energetyczną w paśmie. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale tak najlepiej bym to nazwał.
Może znalazłbym jakieś płyty w których by mi to nie przeszkadzało, ale pod tym względem „Nowe Staxy” i Orfeusz są bardziej uniwersalne i prawdziwe.
Co do wzmacniaczy, każdy z posiadanych przez Wiktora wzmacniaczy gra inaczej i nie są to bynajmniej subtelne różnice. 007tII jest ciepły, lampowy czasem tego ciepła może być za wiele i robi się trochę misiowato. Nie wiem czy to jest wina źródła (też lampy), czy lamp które są w środku wzmacniacza, ale z moim 007t (bez II) nigdy nie uświadczyłem misiowatego (nazwałem go tłustym) dźwięku.
Tranzystorowy 727II jest najchłodniejszy ze wszystkich, a 717 jest faktycznie takim pomiędzy.
Najbardziej neutralnym w odbiorze jest wzmacniacz Orfeusza – również ze Staxami.
Żaden ze wzmacniaczy nie grał źle, jedynie w 007tII było w niektórych nagraniach ciut za dużo ciepełka co jak już pisałem wyżej trochę mnie zaskoczyło bo w mojej konfiguracji 007t gra bez zarzutu.
Reasumując
Wiktor, serdeczne dzięki za umożliwienie posłuchania zacnych zestawów i miłą gościnę.
Jeślibym musiałbym koniecznie zrobić jakiś ranking tego co słyszałem to byłby on następujący:
1.Orfeusz
2. (ciut za) 009 + wzmacniacz od Orfeusza
3. 009 + wzmacniacze staxowe
jednak trochę za:
4. 507 + wzmacniacz od Orfeusza
5. 507 + wzmacniacze staxowe
i na końcu, nie mój gust, ale wiadomo tylko krowa nie zmienia zdania :-)
6. Stare omegi (jakiś pierwszy model- nie pomnę oznaczenia) + Orfeusz
Ps. Nie wspominam o Wiktorowym Baby Orfeuszu bo to jednak DIY choć zacny bo dałbym pomiędzy 2 a 3 :-)
Generalnie jestem zadowolony z tego co mam :-) choć nie wykluczone, że kiedyś zacznę coś zmieniać choć raczej z ciekawości niż z konieczności.
Pozdrawiam wszystkich co dotrwali do końca moich wypocin
Mirek