Cło to tylko 2% na słuchawki, czyli bardziej pokrycie kosztów obsługi celnej niż faktyczna ochrona polskiego rynku producenckiego, który zresztą nie istnieje w tej branży. Ja nie przepuszczam okazji do zaoszczędzenia pieniędzy i nie kupuję z polskiej dystrybucji artykułów jeśli tylko mogę zaoszczędzić kilkadziesiąt lub więcej złotych, bo to już kwoty warte zachodu, a często tak duże, że i poczekania. Oczywiście może być oburzające słuchanie w sklepie, a kupowanie gdzie indziej, ale niech sobie w takim razie sklep albo przybliży ceny do internetowych lub zagranicznych, albo niech bierze kasę za odsłuch, do odliczenia przy zakupie. Przynajmniej będę w takiej sytuacji klientem, a nie proszącym o zlitowanie i danie gryza na spróbowanie. Nikt też nie będzie ode mnie czegoś oczekiwał, a potem patrzył krzywo przy kolejnych wizytach. Ja wiem ile się udaje zbić z ceny np. drogich kabli audio, i potrafi być w cenie wywoławczej ponad 50% narzutu detalisty, skoro sprzedał z niemal połowicznym opustem, to znaczy, że wciąż mu się to opłacało. Jaki z tego wniosek? Taki, że po stronie sprzedawców mamy na razie tak samo niski stopień kultury handlowej, jak po stronie kupujących. Wszędzie sami swoi, czyli jest OK, można dalej kupować i sprzedawać na obecnych zasadach. Widocznie jest wystarczająca liczba nabywców nie muszących się zastanawiać nad każdą stówką, co daje spokojny chleb sprzedawcom. Nie ma problemu, to i nie ma tematu.