Własnie załapałem, że na stronie Konkursu jest archiwum video. :)
Wysłuchałem kilku finalistów (i nie tylko).
Awdiejewa okazała się muzykiem o największym charakterze wśród finalistów. Powtarzam się, ale dla mnie to najistotniejsze. Była jedyną pianistką wśród faworytów, której każde uderzenie w klawisze naprawdę ważyło - każdy dźwięk miał znaczenie, sens sam w sobie, a nie tylko jako element całości. Każdy miał własną moc. Widać było, że pianistka w każdy jeden wkładała emocje, każdy był dla niej równie ważny. Była przez cały czas "tu i teraz", co w przypadku muzyki oznacza wydobywany właśnie z instrumentu dźwięk.
Jak już pisałem, największego chyba faworyta Wungera zwyczajnie nie chciało mi się słuchać. Przez moment robił wrażenie, ale na dłużej mojej uwagi przykuć nie potrafił. Co z tego, że grał jak trzeba i z wyczuciem? Kiedy za tym "jak trzeba" nie znalazłem człowieka. Własnej, odrębnej istoty ludzkiej z własnymi uczuciami i reakcjami - po prostu Ingolfa Wundera. Słuchając go miałem z grubsza wrażenie, jakbym czytał nuty. Oczywiście, że pięknie grał na fortepianie. Ale sama moja zazdrość, że ktoś umie coś, czego ja nie potrafię nie wystarcza, żebym chciał mu poświęcić więcej niż kilka minut mojego życia.
Do Awdiejewej dodałbym jeszcze Kazjainowa. Młodziak, ale o wiele bardziej dojrzały niż wielu starszych od niego faworytów, a nawet zwycięzców. On również potrafił mnie zmusić do słuchania przez cały czas. (Troche mi się Kissin przypomina, ale jednak Kissin w jego wieku to był już "mężczyzna w kwiecie wieku").
Jak się więc okazało, jedyni pianiści z prawdziwym charakterem w tym towarzystwie, to baba i małolat. Oczywiście, bycie kobieta czy nastolatkiem to nic uwłaczającego. Po prostu, jak widać, trzeba prawdziwej mocy, żeby z takim "rodowodem" przebić się przez stereotypy i gładkość konkurentów. Dołożyłbym do nich jeszcze Geniusasa - ale tylko momentami. W krótszych partiach lirycznych efekt "bycia tu i teraz" u niego znikał. Choć na początku II części koncertu było świetnie. On ma chyba największy z nich potencjał techniczny, ale też i największą skłonność do "przerw emocjonalnych" w trakcie gry. Szczególnie w partiach o zróżnicowanym charakterze, potrafi gubić emocje - przede wszystkim swoich, a za tym i słuchacza. Ratuje go jednak wtedy rozmach wynikający z techniki i swobody. Ale to jest swojego rodzaju "oszustwo".
Generalnie - ludzi niedojrzałych, którzy nie potrafi wydobyć na wierzch zarówno uczuć, jak i charakteru jestem w stanie wysłuchać jedynie z kurtuazji. Ale na koncercie konkursowym? W jakim celu? Żeby znaleźć kolejną gwiazdę do Mam Talent? Zostawiam to "autorytetom".
p.s. Ta opinia nie miała na celu zjechanie muzyków, którzy mi się mniej podobali. Chylę czoła przed ich umiejętnościami i pewnie są w stanie zagrać tak, jak ja bym lubił. Tyle że na Konkursie tego u nich nie znalazłem (nie wszystkich słyszałem).