>> majkel
>> takie Dolby B więcej kaszani dźwięk niż kompresja mp3, ale to jest moje zdanie.
Oczywiście. Nagrywanie z Dolby B czy C czy kurna nawet S to jest jak dla mnie niedopuszczalna profanacja ;) Choć efekty daje ciekawe.
Co do tematu formatów, kompresji itd. Sam jak się w to bawię (coraz rzadziej, ale był taki czas że bez przerwy), to LAME i kompresja minimum 256kbps. Takiego dźwięku w 95% przypadków nie jestem w stanie odróżnić od CD. Ba, w większości przypadków nawet 192kbps nie odróżnię. Więc nie jestem ortodoksem mówiącym, że jak mp3 to zaraz tragedia. Już nie mówiąc o formatach bezstratnych... no ale to znowu jak dla mnie mija się z celem, bo kompresja ma chyba kompresować, a nie dostarczać ogromnych plików ;) Mniejsza o to. Jeszcze może o ogg - niezłe, niezłe, na pewno lepsze niż mpc które jak dla mnie brzmi sucho i mechanicznie, za to nie wiem czy lepsze od dobrze zrobionego mp3, a sporo ludzi tak mówi.
Ale...
>> Po co mi taki szpulak w domu, skoro jedyne, co mogę z nim zrobić, to zrzucić płyty CD, które już i tak mam z Cdka, którego też już i tak mam, więc będzie tylko gorzej.
Będzie lepiej :) Zawsze jest lepiej, bo zmienia się brzmienie. O ile nie odróżnię w ogromnej większości CD od dobrego mp3 w wysokim bitrate, to dźwięk cyfrowy od analogowego odróżnię zawsze. I nie ważne, czy jest on lepszy czy gorszy obiektywnie - DLA MNIE zawsze będzie brzmiał lepiej, przyjemniej, ciekawiej. Ale znowu schodzimy z tematu.
Dlatego z cyfry korzystam z konieczności i dla wygody, a z analogu - dla przyjemności. Co oznacza, że nigdy nie zrezygnuję z przenośnego mp3 o którym mowa w temacie.
A tak przy okazji - czy ktoś z Was zorientowanych w odtwarzaczach mp3 miał możliwość porównania telefonów Sony Ericsson Walkman do jakichś lepszych odtwarzaczy? Bo ja porównywałem z noname (które telefon zniszczył), z tanimi Creative MuVo (od których był trochę lepszy) i z iPodem kolegi, ale krótko i w złych warunkach - iPod zagrał bardziej naturalnym dźwiękiem.