Gustaw pamietam te Yamahy z audioshow i nie tylko - obok tych co sie zachwycili rownie wiele osob twierdzilo ze dzwiek byl dziwny i przez to automatycznie kiepski, faktycznie bylo zupelnie inaczej niz gdzie indziej ale ocenie poddane zostaly tej samej jak wszystko, czyli oceniano ten dzwiek w skali pisemkoej ktora jest zwyczajna fikcja w audio, wszystkie dobre klocki vintage pochodza natomiast z czasow gdzie ow mantrowany stale pod presja otoczenia belkot nie wystepowal w tak wielkiej skali, a sprzet hi-fi byl ocenany przedewszystkim pod katem przydatnosci do sluchania na codzien na nim ulubionej muzyki. Jesli ktos faktycznie slucha duzo muzyki i to naprawde lubi wie na czym jej sluchac bez pisemek, audioshow, recenzji, opini tzw. "kolegow", wykresow z "laboratorium", porad ze sklepow. Wystawiajac np odgrody na 50 letnich glosnikach wydlubanych z radia, a nie magiczne najnowsze kolumny z niewidocznymi glosnikami i subem za firanka, gramofon nie z akrylu i komponentow nasa z wkladka o sferycznym szlifie produkowana od pol wieku o nacisku 4g zamiast takiej ultrakosmicznej za 100000zl na prostym jak konstrukcja cepa ciezkim ramieniu nie z wegla, wzmacniacz z pol wiecznego projektu poprostu grajacy zamiast opierajacy sie takze na tym projekcie (o czym nigdy nie wie jakims cudem sam "tworca") swiecacego swiatlem stu lampam i 40 kilogramami zlocen, jesli w koncu cd to poczciwy staruszek na tda bez x5000 oversampling zamist bluegreenredmegaturbodynomenraya na ktory juz mozemy dostac najnowsze jak zwykle najlepiej poprawione reedycje najnowszych przebojow zespolow nie zyjacych od 30 lat, wystawiajac to wszystko po co sie publicznie osmieszac wobec calego matrixa :)