Może inaczej - jestem pełen pokory wobec twórcy jakiejkolwek muzyki - choćby Marcinka Brzozowskiego.
Ale mogę wyrazić swoje zdanie, może prostackie? Na temat każdego przekazu?
Jest na tym forum facet, który uważa, że to, co wniósł do muzyki popularnej Bob Marley, jest prostackie i ćpuńskie.
Być może. Ale Marley i np. Hendrix wycisneli na muzyce takie znamiona, że stała się inną. Czy się to podoba czy nie.
Sympatyczne skądinąd zespoły i wokalistów oceniam w inny sposób. Jaki wkład miałeś w rozwój muzyki?
Dlatego pozwolę sobie nie szanować Sary, Sisters of Mercy, Blondie, Cyndi Lauper, Chrisa Rea\'i, The Cure, a nawet Gov\'t Mule, którego uwielbiam.
Sara jest odejściem od sztampy, ale od sztampy odchodziło wielu, niekoniecznie szanowanych przez nas twórców.
Sztampę tworzył choćby Zappa, Harrison, Steve Ray Vaughn, bracia Everly, Sinatra, Jerry Garcia, Knopfler, Neil Young - są po prostu niepodrabialni. Nawet ZZ Top i Buddy Guy nie mówiąc o Claptonie. Zerknąłem do własnego katalogu - to oczywiście ułamek.
Ostatnio? Amy i Adele - później nie ma nic.
Dlatego Madonny, Meluy, Lisy Gerrard, virtualne Jacksony (wolałem naturalnego Browna) etc, nie budzą mojej radości.
Drogi Jarmilu - nikt nie uchyla się pod brzemieniem dokonań Sary.
Kiedyś Magus namówił mnie na jazz - którego nie znosiłem - ale zaprawdę wolę Milesa niż innych dupków.