Bez równań nie powstałby ani jeden grający klocek. Dowcip polega na tym, żeby porawną teorię dostroić jeszcze uszami, i wtedy sprzęt zagra sensownie, bo miernik to nie ucho.
Co do tematu wątku - moja teoria jest taka, że niektóre płyty bardziej niż inne pasują optycznie napędowi odtwarzacza CD. Porównywanie bitów jest nie na temat - można zrobić bitowo identyczną płytę, a ilość błędów C1 i C2 przy odczycie i tak będzie zależała od takich aspektów jak jitter zapisu (rozrzut długości zer i jedynek na płycie), do tego zafalowania odległości warstwy optycznej od lasera, nierównomierność prędkości obrotowej podczas zapisu i odczytu. Błąd w myśleniu polega tu na utożsamianiu odtwarzacza z CD-ROMem. Zauważcie, że korekcja błędów odczytu w CD-ROMie polega na odzyskaniu poprawnych metodą nawet wielokrotnego odczytu tego samego fragmentu danych. W CD playerze nie ma takiej możliwości - jak przeczytał raz źle, to skoryguje dobrze lub nie, a strumień leci dalej. Wszystko dlatego, że nie ma możliwości odczytu w CD playerze ze zwielokrotnioną prędkością. Dlatego poprawność cyfrowa to jedno, a kompatybilność optyczna to drugie. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby kopia zagrała lepiej od oryginału, dlatego iż była czytana cyfrowo z trudnego dla CD playera nośnika, a potem przeniesiona na nośnik dla tegoż CD playera bardziej strawny optycznie (focus, jitter, wow & flutter nagrywarki).
Ja robię tak - rippuję metodą secure do FLAC, ape, wma lossless itp, a potem jak chcę mieć kopię muzyczną (nie kopię CD jako takiego) wypalam te pliki foobarem2000. W ten sposób pozbywam się wszelkich zabezpieczeń błędami C1/C2, jeśli takowe były na oryginalnej płycie, i mogę dostać krążek CD-R teoretycznie nawet łatwiejszy do odczytu dla CD playera.