Też lubię jak do muzyki rockowej czy nawet metalowe,j zespoły dodają brzmienie oryginalnych regionalnych instrumentów.
Takim moim ulubionym przykładem jest mongolski The HU.
No i udało Ci się nabroić ;) Teraz się zastanawiam, czy już ich lubię, czy sobie odpuszczę ;)
Słucham teraz ich koncertu z Belgii. Jeśli namierzę jakąś ich płytkę, to pewnie będę jej słuchać w sobotę, będąc autem w trasie. Na razie nie potrafię ocenić atrakcyjności ich twórczości. Wizualnie są świetni (bardzo mi się spodobał ten teledysk, który zaprezentowałeś), ale 'dźwiękowo' jeszcze nie wiem. W nagraniu tej japońskiej grupy, które wcześniej pokazał AUDIOTONE, wydaje mi się, że lepiej wykorzystano instrumenty tradycyjne (brzmią bardziej soczyście). The HU jeszcze nie wiem czy nie są zbyt monotonni. Pewnie powinienem posłuchać więcej utworów jednej i drugiej grupy.
Jednak przypomniałeś mi jeszcze coś innego. Kilka lat temu, na jakimś kanale podróżniczym oglądałem "Transsyberyjską wyprawę Joanny Lumley". W jednym z trzech odcinków zaaranżowano jej spotkanie z mongolskim muzykiem. Nie mogę sobie teraz przypomnieć czy przypadkiem również nie miał współczesnego akompaniamentu (muszę to jakoś odnaleźć), ale zaprezentował tradycyjny 'śpiew gardlowy'. Tych z The HU położyłby nim na łopatki, ciary od słuchania właziły na plecy ;D