kupowałem ostatnio mnóstwo nowych płyt, o dziwo samych zagranicznych wykonawców, ale tylko jedna z nich jakoś potrafi przelecieć u mnie w aucie od początku do końca.
Bardzo równa, fajna i ciekawa składanka, nawet nie wiedziałem, że mają tak dużo więcej fajnych kawałków.
Moim zdaniem, każdy z ich utworów, gdyby był równie nachalnie promowany w radiu i mediach jak obecnie są promowani czarnoskórzy piosenkarze, miałby szansę zostać klasykiem i evergreenem:
Men at Work: Definite Collection
oprócz tego zamówiłem parę "audiofilskich" japońskich wydań: Hue Lewis & The News: Fore od Black Triangle, Bryan Ferry: boys and girls i nie robią one jakiegoś wrażenia lepszych od zwykłych wydań dźwiękowo.
Jest jednak jeden wyjątek, gdzie faktycznie słyszę dużą różnice na plus:
https://www.amazon.de/Natural-Born-Killers-Original-Soundtrack/dp/B00005GSW3/ref=sr_1_1?s=music&ie=UTF8&qid=1488216476&sr=1-1&keywords=natural+born+killers+jp+japan+importcena zabójcza, więc zamawiam używki, natomiast wiskotyczna namacalność dźwięku, szczegółowość i organiczność przy braku ostrości, na tym soudntracku rzeczywiście słyszę dużą pozytywną różnicę.
Przy okazji posłuchałem, po latach, jeszcze raz uważnie co próbuje nam zakomunikować Leonard Cohen w kawałku The future:
http://www.tekstowo.pl/piosenka,leonard_cohen,the_future.html - niezbyt dokładne tłumaczenie, cała ta piosenka, w zasadzie cała płyta, to groźba.