Milczący i Merytoryczny Skurwysyn
Z moich pirackich, przepastnych półek wydobyłem... Holendrów...grających... bluesa!
Żart? Żart byłby, gdybym napisał, że wydobyłem Prusaki.
Mayalla, Burdona, Greena, Flitłudy - zna każdy świr bluesolubny, ale Holendrów?
Przecie one chodzom w sabotach, hodujom tulipany na polderach, strzelajom w łeb gejowskim politykom i ćpajom Marije z Juanem.
Otórz okazało się, że między Kingkrimsonami, a Libertines od lat stojo sobie spokojnie wspomniane Holendry. Stojo i stojo - i nic.
A jakaż to super muzyka - band założył w 1967 Tom Oberg, mutacji było bez liku.
Grunt, że na harmonijce grał nieboszczyk John Lagrand (ten sam od Cuby + Blizzards).
Wokal to Nico Christiansen - ostry, dźwięczny i detaliczny - nie takie nosowe pomruki Claptona (który w ogóle nie powinien śpiewać) czy Mayalla.
Chłopaki pogrywały z Flitłudmekami, a wiadomo, że Rabin Bluesa, Peter Green, nie lubił smrodu w supportach.
Płyty warte uwagi (kolejność nieistotna)
The Early Blues Sessions
Wang Dang Doodle
Bamboozle
Hells Session
Blue Breeze
Out Of The Blue
Live 75
Ram Jam Josey
Rocking At The Tweed Mill
Zepół ewoluował w kierunku blues rocka i progresji.
Dla każdego coś miłego.
W latach 1975-77 grali parę tras w Polsce (nawet zostałem spałowany na ich koncercie, za zbyt rockendrollowe zachowanie)
Live i Blue Breeze zostały wydane u nas na winylach!!! - ktoś pamięta, ktoś ma?!?!?
Nakład "Blue Breeze" to ponad 2.600.000 egz. Wierzyć się nie chce, jak byliśmy spragnieni muzyki i wolności.
Dla niezorientowanych głąbów - "Shylina", to właśnie utwór L\'B. Kiedyś myślałem, że to śpiewa jakis fucking Serb :), bo poetyka podobna do Sarajewa.
&playnext=1&list=PL511D5919CCD2AB7F&index=23
O dalszych losach grupy, kazdy sobie wygugla.
ps. jeżeli zapłodniłem Konrada Stevie Ray Vaughanem, to może zapłodnię L\'B?
Pozdrawiam z atencją wszystkich homoseksualistów AH.