Żałosne jest tłumaczenie własnego gustu Kaczkowskim, a niektórzy z uporem maniaka tak uzasadniają lubienie albo nielubienie. Muzyka jest albo dobra, albo zła, a kto ją promuje lub promował to mnie nic nie obchodzi.
King Crimson nagrali rewelacyjne płyty: In The Court of Crimson King, In The Wake of Poseidon, Lizards, Islands, Red. Ktoś oczywiście może wskazać inne, ale te są dla mnie najciekawsze. Marillion z kolei prawie cały okres z Fishem miał bardzo dobry, ze szczególnym wskazaniem na Misplaced Childhood i Clutching at Straws. Okres po Fishu już mnie zawsze znacznie mniej interesował, ale mieli jedną perełkę - Brave. Później już kompletnie straciłem nimi zainteresowanie, tych ostatnich albumów nawet nie słuchałem.