Panowie,
Aby sprawa była jasna. Ja zdecydowanie rozumiem, że Grado mogą się podobać. Każdy z nas inaczej słyszy i ma inne preferencje oraz sprzęt towarzyszący. Dla mnie np. te ich drewniane nauszniki są nawet....hmmm... lekko ujmujące, tak jak babciny kredens, który stoi u mnie w pokoju. Słuchałem też kiedyś słabszych modeli Grado i nie miałem negatywnych odczuć tak jak było to w przypadku flagowców. Flagowce jednak nie powstają przede wszystkim po to aby na nich robić USD. Są zwykle wizytówką firmy mającą sprzedawać produkty z niższej i średniej półki. Stawiam więc tezę, że w moim zdaniem, flagowce firmie Grado, udały się raczej średnio.
Co do autorytetów. Jestem tak nadęty, że w audio nie mam autorytetów :-) Uważam jednak Tyll-a Herstensa za osobę doświadczoną i mającą trochę pojęcie o rynku słuchawek. Nie trzeba jednak być tutaj Gustawem lub Herstensem (kolejność nieprzypadkowa, ze względu na moje nadęcie) aby nie widzieć tego, że Grado zmierza w dziwnym kierunku.
Na koniec. Koncyliacyjnie pozdrawiam wszystkich posiadaczy słuchawek Grado, mając jednocześnie nadzieje, że dobrze zabezpieczyli muszle swoich słuchawek przed kornikami ;-)
Gradożerca
Gustaw :-)