Audiohobby.pl

Fanklub Grado

Rafaell

  • 5033 / 6102
  • Ekspert
03-04-2010, 22:46
>> Rolandsinger, 2010-04-03 21:39:36
>Piotrze, co do wokali, to np. Kol. Fallow na GS1000 nie słuchał utworów wokalnych, bo nie był w stanie. Ja podobnie nie mogłem ich słuchać, bo w tych słuchawkach środek jest wycofany prawdopodobnie o 6-8dB (zgaduję) w stosunku do reszty pasma

Roland ale to Twoje przyzwyczajenie do Sony MDR7509HD :)    Tam jednak średnica jest nieco wypchnięta co tak bardzo może się podobać, lub pomagać realizatorom w nagraniu-w sumie to słuchawki dedykowane do studia.

>a bas brzmi jakby ktoś kopnął w kartonowe pudło i to nie za duże

Podejrzewam że klasycznie wzmacniacz się nie wyrabia bo te 34 Ohm to większości wzmacniaczom nie służy. Soniaki dobrze ci graja bo maja  7dB większą efektywność! Co jak wiesz na bas się też przekłada. Poza tym sporo basu dają w ogóle co najlepiej słychać na wokalach szczególnie mowie i nie jest to zupełnie neutralne :)

Tak w ogóle to muszę tej Yamahy  CD2000 posłuchać pewnie na moich Pioneer Monitor10 to bym się chyba pochlastał , bo by była tylko góra, wycofany środek i zero basu ;)


majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
05-04-2010, 17:24
Ad 1. W moim torze między DACem CS4397 a napędem słuchawek są dwa rezystory, kondensator sprzęgający i potencjometr, czyli nie ma filtra nawet pasywnego nie mówiąc o op-ampie. Kiedyś niedawno jeszcze były, ale ja na dzień dzisiejszy uznaję tylko OPA228 zasilanego w specjalny sposób, wszystko inne to druga kategoria lub niżej.

Zauważyłem, że niektóre osoby zawiesiły się na etapie myślenia o liniowości jako o płaskiej charakterystyce częstotliwościowej. Z takiego podejścia do sprawy większość inżynierów o inklinacji elektrycznej bądź elektronicznej może się tylko śmiać. Otóż odpowiednio dobrze zaprojektowany equalizer jest urządzeniem liniowym, bo będzie miał liniową charakterystykę przejściową, czyli zależność amplitudy wejściowej od wyjściowej. Każde urządzenie, które ją posiada inną niż liniową jest nieliniowe, nawet gdy nie ingeruje w proporcje częstotliwości w sygnale w ujęciu średniej statystycznej. Klasyczny przykład urządzenia nieliniowego, które nie ma zaburzać proporcji poszczególnych częstotliwości jest kompresor dynamiki. Nieliniowa charakterystyka przenoszenia owocuje zawsze zniekształceniami harmonicznymi, w skrócie i z angielska THD. Funkcja przenoszenia lampy w nieliniowym zakresie ma najbliżej do paraboli, a funkcja przenoszenia tranzystora bipolarnego ma charakter wykładniczy. Rozwinięcie funkcji kwadratowej lub wykładniczej w szereg wielomianowy daje odpowiedź jakie otrzymamy widmo częstotliwości z pojedynczego sinusa. Tak więc oprócz equalizacji, czyli charakterystyki częstotliwościowej dla stałej amplitudy, mamy też zależność amplitudy wyjściowej od wejściowej, gdzie można by ujrzeć niezłe jaja, dlatego lepiej tego nie publikować, a w postaci innej niż CSD, czyli analitycznej, ma sens je podawać tylko dla urządzeń elektronicznych, dla przetworników elektroakustycznych byłoby to wciąż mało treściwe.
Trzeci już aspekt szeroko pojętych zniekształceń to odpowiedź impulsowa, z której można jednoznacznie wyczytać rezonanse, a także stopień tłumienia przetwornika i prędkości narastania sygnału. Przetwornik, który posiada rezonanse i niezależne od amplitudy sygnału tłumienie, nadal jest obiektem liniowym, natomiast taki o nieprzekraczalnej prędkości zmian sygnału już nie jest, a produkt wynikający z tego ograniczenia to zniekształcenia intermodulacyjne.
Zniekształcenia liniowe, czyli szeroko pojęta equalizacja, to jest zabieg, który nasz mózg potrafi "posprzątać" w pewnym zakresie sam, gdy ma do czynienia dłużej ze stałym, narzuconym sposobem equalizacji sygnału. Działa to podobnie jak postrzeganie kolorów okiem. Jak się długo patrzy na zielone, to się potem wszystko wokół wydaje kolorów buraczanych. Jak się słucha dźwięku bez basu, to potem jakiś czas wszystko jest basowe, analogicznie może być w drugą stronę.
Gorzej, gdy w sygnale pojawiają się śmieci nie poddające się prostym regułom i nie występujące niezależnie od wartości chwilowej sygnału, a wręcz zdeterminowane jego konkretnymi wartościami, bo czegoś takie mózg łatwo nie rozgryzie, a może nawet nie jest w stanie. Mózg potrafi wyciąć pogłos z konkretnego zakresu czasu opóźnienia, ale to tyle, i jest to pewien mechanizm, który miał zapobiegać słyszeniu odbić dźwięku od obiektów w otwartej przestrzeni jak drzewa kiedy człowiek się przemieszcza z prędkością biegu. Ot, żeby sobie sam nie przeszkadzał. ;)

Tak więc można złożyć beznadziejnie grający zestaw o płaskiej charakterystyce przenoszenia, i może on wnosić całkiem sporo zniekształceń, a można też zrobić taki "equalizowany", który przeniesie w sposób nienaruszony wszelkie aspekty muzyki. Mnie interesują właśnie takie zestawy, a ze słuchawek które znam najbardziej uniwersalne będą Grado PS1000. Mają podbite skraje pasma i zakres między sopranem a wyższą średnicą, słychać to dobitnie na cymbałach, gdzie niektóre dźwięki lśnią sporo bardziej niż inne, ale nadal odbieram to jako czysty naturalny przekaz. Można też znaleźć słuchawki, gdzie te dźwięki zagrają z pełnym równouprawnieniem tonalnym, ale do cymbałów będzie to zawsze jednakowo mało podobne. Dla każdego coś miłego.

Rolandsinger

  • 2894 / 6106
  • Ekspert
06-04-2010, 00:35
Dziś z ciekawości zajrzałem do recenzji R10 autorstwa Kol. Piotra Ryki. Gdy doszedłem do podrozdziału "płyty" włosy zjeżyły mi się na głowie.

Nie znam wprawdzie wszystkich tych nagrań, ale o tych które znam lub gdzieś słyszałem, mogę powiedzieć, że testowanie jakiegokolwiek sprzętu na tego rodzaju materiale nie ma najmniejszego sensu. To jest wręcz potwarz wobec czytelnika! Owszem, znam osoby, które słuchają wyłącznie XRCD K2 i innych audiofilskich śmieci lub realizacji podobnych wytwórni, ale nie zaliczam tych ludzi do osobników mających zdrowy stosunek do muzyki. To są raczej słuchacze imponująco nagranych dźwięków, a muzyki jako takiej.

Odtworzenie dowolnej realizacji komercyjnej na zestawie, który tak wspaniale repordukuje nam nagrania dla audio-freaków jest różnoznaczne z uszkodzeniem sobie słuchu.

Zapytuję wobec tego, dlaczego Sz. Kol. Piotr Ryka nie użyje dowolnej płyty nagranej "normalnie"?

W swojej kolekcji mam takich płyt bez liku i stanowią one zdecydowaną większość posiadanych przeze mnie nagrań. Mój zestaw właściwie w dowolnej konfiguracji brzmi zniewalająco na płytach wymienionych w recenzji PR.

Jeśli jednak włożę do napędu np. Black Album Metallici w regularnym wydaniu czy dowolną płytę Dżemu (zwłaszcza remasterowaną) albo dowolny album RHCP czy nawet Moloko, to takie słuchawki jak GS1000 czy Sony SA5000  zdegradują mój słuch po pierwszych taktach dowolnego utworu z tychże płyt, podejrzewam, że podobnie byłoby z Sony R10.

Jaka jest więc wartość poznawcza takiej recenzji z punktu widzenia osoby słuchającej muzyki zrealizowanej na przeciętnym poziomie? Niegdyś Kol. Piotr podawał, że soundtrack z Pulp Fiction jest jedną z najgorzej zrealizowanych płyt, jakie posiada, jeśli prawidłowo zapamiętałem ten przykład, to ze swej strony muszę nadmienić, że ową płytę również posiadam i jest ona jedną z lepiej nagranych w mojej kolekcji - jedyne co mógłbym jej zarzucić to minimalną kompresję dynamiki w kilku utworach - poza tym, to niemal ideał.

_____________________________________

Hi-endy sprzedane, nowe oferty wkrótce :)
____________________________________________Zapraszam do zakładki AUDIOSCEPTYCYZM :)

grisza_1982

  • 389 / 5383
  • Zaawansowany użytkownik
07-04-2010, 22:17
@ magus

... nareszcie rozmawiamy (tyle, że w złym wątku) ...
... plazmę kupiłem wiedząc o wiele więcej o jej rzekomych nieusuwalnych wadach, niż to co napisałeś


rozmawiamy stale i wciąż ... a nie wypisywałem wszystkich wad plazm gdyż  jak słusznie zauważyłeś wątek dotyczy troszkę innego sprzętu wiec rozbijanie TV na atomy na tym forum to  chyba nieporozumienie.


@ Rolandsinger

... Ja osobiście znam kilku Kolegów, którzy nie słuchali np. utworów wokalnych na GS1000, bo nie potrafili. Gdy przesiedli się na normalnie grające słuchawki, np. Sennheisery, stwierdzili, jak mogli słuchać w ogóle na GS1000 ...


Niedawno nabyłem z czystej ciekawości tak bardzo wychwalane (m.in przez Ciebie), uznawane również przez niektórych za pogromce hi-endów CAL! (słuchawki poddane zostały wielodniowym torturom w celu wygrzania, ponadto pozbawione zostały oryginalnego kabelka na rzecz Conducfil)
Tak bardzo chciałem zobaczyć tą miazgę jaka zostanie po mich Grado SR80 jak przejedzie po nich wielki walec CAL!
Niestety pomimo szczerych chęci próbowałem zaprzyjaźnić się z CAL! jednak cała przygoda zakończyła tylko póki co tylko znajomością.
Nie uważam jakoby CAL! były wyraźnie lepsze od SR80, a tym samym od jakichś tam hi-endów.
Wg mnie są gatunki muzyczne (mi odległe) jak elektronika w których CAL wypadają lepiej od SR80.
Jednak SR80 bardziej do mnie trafiają  w metalu, rocku (szczególnie tym akustycznym, gdzie wokal ciągnie całość).
Oczywiście, można mi zarzucić ze słuchałem słuchawek na jakimś badziewnym torze i w ogóle uszy miałem pozatykane woskowiną. Jednak trzeba przyznać , ze w tych starciach warunki gry dla obydwu stron były takie same.
Ogólnie mógłbym napisać na podstawie moich doświadczeń, że wieszanie psów na Grado jest wielce niesprawiedliwe.


... Każdy jak widać ma inną percepcję ...


święte słowa ! są przecież też tacy którym podobają się kobiety, hmmm .... jak to mawiają "przy kości"
i dobrze, dzięki temu wszyscy są szczęśliwsi ;)


@ majkel

... Zniekształcenia liniowe, czyli szeroko pojęta equalizacja, to jest zabieg, który nasz mózg potrafi "posprzątać" w pewnym zakresie sam, gdy ma do czynienia dłużej ze stałym, narzuconym sposobem equalizacji sygnału. Działa to podobnie jak postrzeganie kolorów okiem. Jak się długo patrzy na zielone, to się potem wszystko wokół wydaje kolorów buraczanych. Jak się słucha dźwięku bez basu, to potem jakiś czas wszystko jest basowe, analogicznie może być w drugą stronę ...

Zgadzam się w 100%.  Niektórzy właśnie z takich powodów są w stanie na szybko skrytykować grzmienie takich i innych słuchawek tylko dlatego, że ich mózg jest ukierunkowany (ma nałożony filtry) poprzez słuchawki przezeń aktualnie używane.

Ogólnie cały Twój wpis brzmi zacnie, mimo że zawodowo jestem związany z tą dziedziną (co prawdą w zakresie silnoprądowym) to nie wszystko ko końca zakumałem :)

Rolandsinger

  • 2894 / 6106
  • Ekspert
08-04-2010, 00:23
>>Szanowny kolego, czytanie tekstu ze zrozumieniem jest czynnością niezbyt trudną, jednak wymagającą pewnego wysiłku i skupienia, a nade wszystko ostrości widzenia nie przyćmionej rządzą wykazania za wszelką cenę swojej racji.
Ponieważ tego zabrakło, zmuszony jestem zareagować i zauważyć co następuje:<<

Proponuję byśmy rozmawiali merytorycznie, bez zbędnych "uprzejmości".

>>Wymieniłem jedynie niektóre, te, które z jakiegoś powodu uznałem za ważniejsze od innych.<<

Całkiem prawdopodobne, że właśnie z powodu ich wzorcowej realizacji. A takie płyty brzmią przynajmniej wybitnie na niemal dowolnym systemie złożonym z głową.


>>- Co zostało wymienione jako przykłady płyt słabo nagranych? Pisze chyba wyraźnie i po polsku, że płyta "Enrico Caruso" z boxu "Ten Great Tenors". Wiesz w którym roku umarł Caruso? Sprawdź sobie w Wikipedi i zastanów się, czy mógł nagrać płytę dobrej jakości zanim znowu zaczniesz wypisywać bzdury.
Drugi przykład płyty źle nagranej przeze mnie podany to "Beethoven - Symphony No.9" pod dyrekcją Furtwanglera. Nagranie źródłowe pochodzi z 1942 roku. Jakieś w związku z tym wątpliwości?<<

Starsze nagrania, co każdy posiadacz choćby najskromniejszej kolekcji płyt dobrze wie, brzmią przyjemnie, nie są przesterowane, skompresowane dynamicznie, a średnica nie szeleści jak na większości współczesnych wydań. Spróbuj najnowszej "Death Magnetic" Metallici albo komercyjnej Pink czy choćby nowej kompilacji Sheryl Crow, a zobaczysz jak ci uszy zwiędną, a na GS1000 te płyty brzmią już nie jak muzyka, ale niczym skwierczenie steku na gorącym tłuszczu lub wiertarka dentystyczna (metal).

>> Przywołujesz przykład soundtracku z "Pulp Fiction" i twierdzisz, że jest to płyta znakomicie nagrana, a nie, jak kiedyś napisałem, nagrana źle. Takie twierdzenie świadczy jedynie o tym, jak nędznym systemem audio dysponujesz. Trzeba mieć naprawdę bardzo mizerny zestaw audio, by nie usłyszeć, jak źle nagrana jest ta płyta i jak mało w sensie bogactwa brzmieniowego ma do zaoferowania. Takie są właśnie skutki używania dziadowskich słuchawek, źródeł i wzmacniaczy.<<

Pulp Fiction nie jest genialnie zrealizowana sama w sobie, ale oceniana w określonym kontekście - tj. średniej jakości realizacji współcześnie wydawanych albumów, nie jest jakoś specjalnie rażąca. Choć naturalnie od HD XRCD K7, Super Ultradisc Japan Mastering i innymi płytami z muzyką dla audio-podnieconych dzieli ją przepaść.  

>>- Przywołujesz przykład płyty Metaliki jako naprawdę źle nagranej. Nie słuchałem akurat tej płyty, ale Metalika w teście została uwzględniona, a tytuł jej płyty znalazł się w recenzji.<<

Jeśli mówimy o albumach: Kill`em All, Load, Reload, Garage, Inc. czy S&M to są wręcz znakomite jak na ten gatunek muzyczny realizacje.

Led Zeppelin też prosiłbym nie przywoływać, bo żadne nagrania z tamtych lat nie brzmią drażniąco, czego nie można powiedzieć np. o najnowszej płycie koncertowej Urszuli Dudziak, dowolnym krążku Jamiroquaia czy Travis.      










_____________________________________

Nowe oferty słuchawkowe: http://forum.mp3store.pl/topic/63214-sluchawki-wysokich-lotow-wyprzedaz/
____________________________________________Zapraszam do zakładki AUDIOSCEPTYCYZM :)

Rolandsinger

  • 2894 / 6106
  • Ekspert
08-04-2010, 00:56
Nagrania Caruso, przynajmniej te, które słyszałem, np. na soundtracku z "Match Point" W. Allena nie zawierają prawie w ogóle częstotliwości. 6 kHz, a środek ciężkości spoczywa pomiędzy 1 a 4 kHz gdy znajdę chwilę czasu mogę wrzucić zrzut ze spektrogramu.

Z tego powodu te nagrania nie mogą drażnić. Tymczasem współczesne płyty najczęściej mają spaprany zakres 6.5-12 kHz i syczą niemiłosiernie, do tego stopnia, że taka muzyka + analityczne słuchawki degradują słuch dość szybko. U mnie po 10 minutach słuchania takich płyt na K701 szumiało w uszach, a Grado RS1 musiałem natychmiast zdjąć z głowy.


   _____________________________________

Nowe oferty słuchawkowe: http://forum.mp3store.pl/topic/63214-sluchawki-wysokich-lotow-wyprzedaz/
____________________________________________Zapraszam do zakładki AUDIOSCEPTYCYZM :)

Rafaell

  • 5033 / 6102
  • Ekspert
08-04-2010, 01:01
>> Rolandsinger, 2010-04-08 00:23:36

=>Led Zeppelin też prosiłbym nie przywoływać, bo żadne nagrania z tamtych lat nie brzmią drażniąco

Ależ to wydania audiofilskie specjalnie chłopaki pofatygowali się do skandynawów nagrywać i odsłuchiwano to w studio na czymś takim

Rafaell

  • 5033 / 6102
  • Ekspert
08-04-2010, 01:06
> Rolandsinger, 2010-04-08 00:56:51  
>Z tego powodu te nagrania nie mogą drażnić. Tymczasem współczesne płyty najczęściej mają spaprany zakres 6.5-12 kHz i syczą niemiłosiernie, do tego stopnia, że taka muzyka + analityczne słuchawki degradują słuch dość szybko. U mnie po 10 minutach słuchania takich płyt na K701 szumiało w uszach

Nasuwa się wniosek że to źle jest mieć analityczne słuchawki jak i kolumny do słuchania wszystkiego i z tym się z Tobą zgodzę ale K701 ze swoja górą to uśmiechnięte słuchawki i wtedy faktycznie jest żyleta brrry                            

Rolandsinger

  • 2894 / 6106
  • Ekspert
08-04-2010, 01:46
Nie zmierzam nikomu nadepnąć na odcisk, ale...

Hmm, ale spójrzmy na to od tej strony. Parę razy zgrałem sobie trochę muzyki od kilku audiofilów i gdy przyjrzałem się wykonawcom, a właściwie płytom, jakich słuchali, osłupiałem. To nie był zwyczajny zbiór nagrań z muzyką różnych gatunków. Nie chodzi tu bynajmniej o jakieś gusta muzyczne czy kwestie preferencji artystycznych, lecz zupełnie inną sprawę.

Otóż cały ten materiał miał jeden wspólny mianownik - były to nagrania niemal wyłącznie "robione pod realizację", HDCD, XRCD K2, itp., itd., wykonawców nie tyle niszowych, co śmieciowych. Nieznanych, bo pozbawionych talentu, w 30, może 40% to były samplery lub audiofilskie składanki z coverami standardów jazzowych, motywów rockowych. jednak w aranżacjach maślano-byle-jakich, np. Paradise City G`n`R w wersji z jakąś podstarzałą pseudo-jazzową pindą wyjącą do księżyca czy jakaś Maria Winther, której głos ma nas ogrzać przy kominku, a muzycznie jest tak denny, że aż się gorąco robi, czy Rebecca Pidgeon śpiewająca jakieś smooth-folkowo-popowo-jazzowe pierdy, a nie muzykę, która ma jakiś kontent, jakikolwiek, poza kojeniem słuchu przyjemnymi dźwiękami z muzyką niewiele mającymi wspólnego. I wyłącznie o to w tym wszystkim chodzi.

Typowi audiofile to nie są ludzie słuchający jakieś konkretnej muzyki, która ma jakiś przekaz, wartość artystyczną, czy cokolwiek innego, intrygującego z punktu widzenia sztuki. To osobniki słuchające np. w przypadku rocka takich kapel jak:

- Dire Straits - jako pierwsi zaczęli nagrywać w cyfrze, a wszystkie płyty są co najmniej dobrze zrealizowane, choć niewielu audiofilskich słuchaczy wie, że to w dużym stopniu country, ale dla nich to pewnie rybka, skoro tak fajnie nagrane jest :)

- Dream Theatre - wirtuozi bez pomysłu na muzykę, intelektualizm i technika, emocji i przekazu brak

- Camel - niby progresywnie, ale zawsze spokojnie i stonowanie, aby audiofyl mógł rozkoszować się formą, a nie nachalną treścią

- Pink Floyd - niby progresywna, nowatorska koncepcja, ale jednak jest to wciąż zawodzenie, zwłaszcza wokal Watersa
 
i wiele innych, ale nie chce mi się o tym pisać, bo czy to cokolwiek zmieni...

_____________________________________

Nowe oferty słuchawkowe: http://forum.mp3store.pl/topic/63214-sluchawki-wysokich-lotow-wyprzedaz/
____________________________________________Zapraszam do zakładki AUDIOSCEPTYCYZM :)

Bednaar

  • 556 / 6064
  • Ekspert
08-04-2010, 08:06
Z tym Pink Floydem to trochę ostrożnie proszę. Na The Piper At The Gates Of Dawn zawodzenia Watersa nie uświadczysz (o ile dobrze pamiętam), zaś najbardziej nowatorska ich płyta to moim zdaniem Ummagumma - autentyczny avant-rock, a nie jakieś prog-smęty, które na dobre zaczęli grać na Dark Side... no i te pierwsze płyty nie charakteryzują się tzw. "audiofilską realizacją", za to mają to coś :)

Zlote Ucho

  • 2690 / 5394
  • Ekspert
08-04-2010, 10:08


> ...ostrości widzenia nie przyćmionej rządzą wykazania za wszelką cenę swojej racji.


Ogarnięty przemożną żądzą wykazania za wszelką cenę swojej racji, pragnąłbym jakowoż zauważyć,
iż słowo : "żądza" piszemy przez "zet z kropką", a nie przez "er zet", tak jak np. w słowie "rząd".


> Pisze chyba wyraźnie i po polsku...


A w tym przypadku, albo : "piszę" albo "jest napisane".


Podejrzewam tym samym, iż używanie słuchawek posiada niekorzystny wpływ na wyczucie językowe.

.....................................................................................................................................
Nikt nie powinien decydowac o NASZYCH wpisach, jesli - nie naruszaja oczywistych norm.

Ahmed

  • Gość
08-04-2010, 10:13
>> Zlote Ucho, 2010-04-08 10:08:41

Nie czepiaj się, uszaty.
Napisz lepiej coś zupełnie świeRZego.

______________________________________
Fan trotylu na klacie. Sieję postrach i zniszczenie.

domzz

  • 1113 / 6022
  • Ekspert
08-04-2010, 10:44
>> Rolandsinger, 2010-04-08 01:46:51
Nie zmierzam nikomu nadepnąć na odcisk, ale...
Parę razy zgrałem sobie trochę muzyki od kilku audiofilów i gdy przyjrzałem się wykonawcom, a właściwie płytom, jakich słuchali, osłupiałem.

Nie nadepnąłeś nikomu na odcisk ale...
rozumiem, że po części mówisz o moich zbiorach i odbieram to, co napisałeś trochę jako niesprawiedliwą ocenę. Pamiętaj, że zgrałeś ode mnie tylko katalog "Audiophile" z samplerami, japońskimi wydaniami itp., a na dysku były też foldery: Rock, Alternative, Electronic, Classic, Folk, Retro, Drum\'n\'bass, IDM, Club itp..
Poza tym absolutnie nie uważam siebie za audiofila :)
Po prostu kocham muzykę (z wielu gatunków) i jest ona moją pasją, a sprzęt, słuchawki to dla mnie (i pewnie dla wielu innych) tylko zabawa.

-Pawel-

  • 4739 / 5710
  • Ekspert
08-04-2010, 10:55
>> Rolandsinger, 2010-04-08 00:56:51

"Tymczasem współczesne płyty najczęściej mają spaprany zakres 6.5-12 kHz i syczą niemiłosiernie, do tego stopnia, że taka muzyka + analityczne słuchawki degradują słuch dość szybko. U mnie po 10 minutach słuchania takich płyt na K701 szumiało w uszach, a Grado RS1 musiałem natychmiast zdjąć z głowy."

No widzisz, ja przy współczesnych realizacjach za długo nie wytrzymywałem w CAL! Z jednej strony pogięta góra tworząca syki i zmieniająca brzmienie skompresowanych talerzy w dźwięk przypominający tłuczone szkło, a z drugiej strony za sprawą ich referencyjnego basu słuchając rocka cały czas można było odnieść wrażenie, że Tool nagrywał na elektronicznej perkusji(umc umc umc). Za to DT880 pro wbrew temu co mówią załączone wcześniej przez Ciebie wykresy miały podbite okolice 9-13kHz o jakieś minimum 8dB na 4 wzmacniaczach, na których je słuchałem przez co nawet słuchanie dobrze zrealizowanej, a właściwie tylko zarejestrowanej bez obróbki muzyki symfonicznej przyprawiało mnie o gęsią skórkę, struny skrzypiec tak piszczały jakby były grubości żyłki wędkarskiej, przy nagraniach kompresowanych i dłubanych w studio te "płaskie" i profesjonalne słuchawki dały mi wytrzymać max 5 min na normalnej głośności, za to ultra analityczne i mega ostre Grado jakoś wydają mi się przy tamtych 2 przywołanych parach płaskie jak deska, mam coś nie tak ze słuchem czy to normalna zbieżność opinii na tym forum? Dodam iż w sprawie GS1000 mogę się zgodzić, że mają górkę podkreśloną znacznie bardziej, a właściwie na wielu systemach jest to dość ostre ale DT880 PRO były u mnie pod tym względem mistrzowskie, nie wiem jaka jest ich przydatność w studiu, gdybym był realizatorem wybrał bym SR325i bez chwili namysłu.

Ze swojego skromnego doświadczenia wiem, że wiele słuchawek studyjnych jest albo źle zbalansowanych i do słuchania się średnio nadają albo robią z muzyki po prostu nudną i zbitą papkę i właściwie nie wiem w czym to ma niby pomagać przy realizacji??? Niegdyś AKG K271 Studio zostały u mnie wyparte przez Grado SR80, zaś SR325i wysłały niedawno do komisu DT880PRO i na tym chyba przygodę ze studyjną referencją słuchawkową skończę...

PS Te wykresy mówią same za siebie ile są warte, najostrzejsze słuchawki wypadły w tym zestawieniu najłagodniej!

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
08-04-2010, 11:03
Można się kochać w oświetlonej świecami sypialni, gdzie pachnie kadzidłem, obok łoża czeka wino z dobrego rocznika, a w tle leci nastrojowa muzyka. Można również odstawić szybki numerek na łóżku piętrowym w akademiku, gdy kumpel obok gra w jakieś FPP i udaje, że nic nie widzi, a wybranka udaje, że nie jest skrępowana. W pokoju pachnie rzuconymi w kąt brudnymi skarpetkami i nieumytymi naczyniami z resztkami obiadu w zlewozmywaku.
Tak pokrótce postrzegam różnice między słuchaniem muzyki z dobrego i kiepskiego sprzętu, gdzie być może "złotym środkiem" jest sprzęt taki sobie dla niektórych, ale nie wmawiajcie mi, że ten co w pośpiechu w akademiku ma bliżej do melomana, a ten co stworzył miejsce i nastrój to typowy audiofil.
Gdyby przenieść te metafory lepszego i gorszego sprzętu na grunt wykonań na żywo, to audiofil będzie słuchał w filharmonii, gdzie słuchający i występujący są ubrani na galowo, panuje kultura i klasa, a meloman zadowoli się audycją z megafonu zainstalowanego przed kościołem, gdzie będzie równie zaangażowany w słuchanie co w dłubanie w tym samym czasie w nosie. Chyba nie taka jest definicja melomana, a bycie nim nie wyklucza audiofilii i vice versa?