GH2 maja zasadnicza zalete, slucham teraz z przenosnego, niedrogiego mp3 grajka i mimo, ze nie sa one super latwe w napedzeniu (z telefonu jest kicha) to jednak daja rasowy dzwiek, L5000 musialbym dopiero kolowac jakiegos KANNa.
GH2 maja w sumie jeszcze jedna zalete, aby wycisnac z nich maksimum potencjalu wystarczy zestaw (zrodlo+wzmak) za 40kPLN i to podczas sesji muzycznej, daje dodatkowy komfort, bo juz nic nie chcemy poprawiac, koniec sciezki osiagniety, to czuc. Natomiast z L5000 to w zasadzie wstep do ich mozliwosci, slychac ze graja z tak wielka swoboda, ze maja zapasy rozdzielczosci, rozpietosci dynamicznej, ze ciezko zobaczyc gorna granice dla nich, a to jest glos wolajacy o dalsze inwestycje, mniej przyjemny, choc muzycznie z innego pulapu. I tak w zasadzie moznaby wyjasnic sens lub jego brak w przypadku finansowania jeszcze drozszych sluchawek od GH2. To jest pytanie o to, jak bardzo jestesmy zachlanni na realizm muzyczny i ile gotowi zainwetowac, to definiuje sciezke.