Moje nowe, choć już bardzo stare GS1000 przyszły.
Pierwsze wrażenia są dość nieoczekiwane. Miały to być słuchawki z eterycznym brzmieniem raczej do klasyki, dostałem dźwięk potężny z mocną podbudową basową. W tym względzie można je porównywać z planarami, których słuchałem, czyli LCD2/3 i T60RP.
Barwowo dźwięk neutralno-chłodny. Grają w U, choć dla mnie bardziej sam bas jest podbity, wysokie tony nie wydają się bardzo podbite, nie oddzielają się sztucznie od średnicy. To, że jest to dźwięk w U, słuchać po wycofaniu wokali. Barwa instrumentów bardzo mi się podoba, realistyczna, bez osładzania i wygładzania obecnego w większości słuchawek audiofilskich.
Scenowo dźwięk złożony z trójwymiarowych brył, z dużą ilością powietrza i bardzo dobrą separacją planów. Po opisach spodziewałem się może trochę większej sceny całościowo, na "pierwszy rzut ucha" nie jest wyraźnie większa od innych słuchawek. Ale mają coś takiego, że dźwięk potrafi zagrać z miejsca, gdzie wydaje się, że już nic nie powinno grać.
Miały być głównie do klasyki, ale dla mnie grają dobrze wszystko. Np. Metallika barwowo brzmi bardzo dobrze, głównie dzięki chłodnym barwom i potędze brzmienia. W elektronice trójwymiarowość i potężny bas robią robotę. Bas na pewno ma górkę w mid-basie, ale subbas nie jest mocno obcięty (już widzę, że te słuchawki wyleczyły mnie z rozglądania się za słuchawkami typowo basowymi).
Jeśli chodzi o ogólną jakość, spokojnie można uznać, że deklasują RS2e, głównie dzięki ogólnej głębi brzmienia, gradacji planów i trójwymiarowości brył. Oczywiście RS2e grają inną prezentacją, jeśli ktoś np. lubi przypalenie średnicy czy "skrzące wysokie" (czyli różne "efekty audiofilskie"), to może woleć RS2e.
Całościowo więc bardzo udany zakup. Choć jestem mocno zdziwiony tym, jak potężnie grają. Wzmacniacz Earstream już w RS2e wpompował dużo energii od dołu, może to on tu robi robotę.