Musisz być bardzo młody i mieć wyjątkowo sprawne uszy :)
20kHz trochę bardziej się czuje niż słyszy, dla pewności warto wrzucić pauzę kilkukrotnie gdy leci ton. Poza tym potencjometr mocno w górę.
Trzeba brać poprawkę na to, że przetworniki elektroakustyczne, którymi testujecie swoje uszy, mają roll-off nieraz już zaraz za 10kHz, więc zwiększając częstotliwość trzeba podjeżdżać z głośnością niezależnie od poruszania się po własnej krzywej progu słyszalności. Mając lat 30 testowałem słuch na Grado RS2 i myślałem, że gdzieś na 16-17kHz kończy się zabawa ze słyszeniem. Dwa lata później sięgnąłem po Beyerdynamic T1 i metodą podkręcania urządzenia co 100Hz oraz zwiększania głośności doszedłem, że na każdym uchu mam 18600Hz, tzn. to jest próg, gdzie jeszcze słyszę, a raczej odbieram, że coś jest w powietrzu, albo nie ma (po wyłączeniu). Od 18,7kHz nie obserwowałem żadnej zmiany puszczając i zatrzymując sygnał, i nic tu nie dawało dalsze podnoszenie głośności.