Te bez literek grały przepięknie i angażująco lub paskudnie sucho i ostro. Były bardzo podatne na tor i wygrzewanie. Te nowe są już mniej kapryśne, ale za to nie mają w sobie aż tyle życia co te stare, choć bardzo trudne jeśli chodzi o dobór sprzętu towarzyszącego. Czasami myślę o zakupie jakichś starszych Gradosów gdyby trafiło się coś bez wymienianego przetwornika, te nowe są "bezpieczniejsze", ale to dźwięku tych pierwszych się nie zapomina gdy już kiedyś miało się do czynienia z jakimś udanym egzemplarzem :-)
Z serii SR - najbardziej cenię 325i - złote muszle, później miałem dwa egzemplarze "is" i słuchałem "e", to już nie to samo;
seria RS - RS1 bez guziczka na grillu i jeszcze przed wejściem "i" - udany egzemplarz, grał dosyć ciemno i przestrzennie, małe, lekkie zjawiskowe;
GS1000 miałem w 3 wersjach - najstarsze przerosły mój ówczesny system, "i" posiadałem najdłużej, po wielu lampowo-tranzystorowych bojach najbardziej udane brzemienie, "e" słuchałem na wystawie i grały po prostu poprawnie, łatwiejsze w napędzaniu, jednak nie wiem jak skalowałyby się przy większych zabawach w żonglerkę sprzętową.
PS1000 - miałem przez bardzo długi czas pierwszą wersję i to moje ostatnie Grado, najlepsze choć nie było "aż" tyle romantyzmu co w SR325i, nie było "aż" tyle życia co w RS1, czy przestrzeni GS1000. Model zbierający plusy wszystkich niższych bez ich wad, ale żadnej cechy nie miały tak wybitnej.
Reszta modeli nie zapadła mi tak w pamięci jak powyższe, nie miałem jeszcze niestety styczności z najnowszymi wynalazkami tj. GS2000 czy PS1000e.