Vinyloid - jasne, że w domu :-) Miałem na myśli prywatki po prostu. Ja je naprawdę wspominam z sentymentem i nostalgią. Człowiek był młodszy, nie miał zobowiązań i w ogóle mógł sobie pozwolić na odrobinę beztroski. Ja jeszcze pamiętam, że nie były to dobre czasy, ale każdy z nas potrzebował oderwania od ówczesnej rzeczywistości (mówię o latach 80). Mimo wszystko brakuje mi trochę tamtego klimatu. Mam wrażenie, że ludzie byli inni...dziś imprezy to litry alkoholu, narkotyki, dopalacze i Bóg wie co jeszcze. Wtedy też oczywiście był alkohol, chata, szkło...ale to wszystko było odmienne. My naprawdę ceniliśmy takie spotkania, one były wartością samą w sobie. Snuliśmy jakieś pierwsze plany na przyszłość i gdzieś tam po kątach poznawało się uroki kobiet :) Wszystko jakoś toczyło się wolniej, a dziś świat tak zapieprza, że ja ledwo nadążam.
Ech...dobrze czasem powspominać te czasy.