No i po koncercie. Przeciągnęło się coś ponad dwie godziny. W każdym razie mógł bym jeszcze ze dwa razy iść, jak by była taka możliwość (a coś podobno chodzą słuchy o zawieszeniu działalności koncertowej więc możliwe że była to jedyna okazja w Polsce).
Na supporcie zagrał Alec Empire. Dla mnie zupełnie nie znana grupa. Przez kilka kawałków miałem wrażenie że na scenie zainstalowało się Prodigy. Ogólnie sporo energii chociaż nagłośnienie było fatalne, tak że w większości wyszedł z tego hałas. Chociaż na tyle przekonujący że może sięgnę po jakąś bardziej studyjną próbkę.
Na szczęście na same gwoździe dźwiękowcy się wzięli w garść i jak dla mnie to lepiej już nie musiało być. Całkiem przyzwoite nagłośnienie. Na starcie Home, Terible Lie i March of the Pigs czyli zaczęło się od trzęsienia ziemi a potem napięcie już tylko rosło. Koncert rewelacja. Jak dla mnie NIN na koncertach wychodzi jeszcze/zdecydowanie lepiej niż na płytach studyjnych. Może sama oprawa koncertu była raczej skromna ale to w końcu to nie Ich Troje, ta muzyka broni się sama bez fajerwerków i pomarańczowych włosów.
Fotka niestety tylko z supportu, telefon to jednak nie aparat.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Prawdziwa głupota za każdym razem pokona sztuczną inteligencję.