Witam po kilku dniach sluchania beyerow 880 (2005) na pewno nie zgodze sie z Panem Rolandem ze x-fi plus wzmaczniacz (przezroczysty faktycznie) potnie rocka, otoz nie pocial i slucha sie go bardzo przyjemnie, nawet w wydaniu polskij kapeli KAT, instrumenty nie zlewaja sie, wysokie tony nie draznia ucha, sluchawki jako ze nie wygrzane pewnie z czasem beda grac inaczej, sposob przekazu dzwieku bardzo mi sie podoba, nie twierdze ze inne sluchawki mi nie podchodza ale po prostu ich nie slyszalem, co do basu to jak narazie faktycznie, jesli ktos spodziewal sie czegos w lup lup lub innego zatrzesienia ziemi moze byc rozczarowany, ale pisanie ze te sluchawki nie maja basu jest bledem, moim zdaniem bas jest przedstawiony w inny sposob bardziej realny bo w koncu jakim cudem uderzenie w beben mialoby trzasc cala glowa jakby dzwiek pochodzil z jakiegos wybuchu bomby, basu jest tyle ile potrzeba i co najlepsze jest zroznicowany. Nie twierdze ze x-fi jest jakims super zrodlem ale na poczatek na pewno nie odstrasza, fakt brakuje mi czystosci (brak powietrza, lekko mulowaty dzwiek) w dzwieku, ale to tylko i wylacznie wina zrodla, sluchalem tych beyerow podpietych pod naprawde porzadny sprzet, w koncu zobaczylem za co zaplacilem i wiedzialem ze warto bylo, jestem pewny ze nie predko je zmienie, zrodlo natomiast jak najbardziej. Pisanie ze sluchawki te nie nadaja sie do elektroniki albo rocka moim zdaniem jest pomylka, chyba ze ktos faktycznie bardzo potrzebuje samochodowego basu ktory spowoduje drganie uszu:), oczywiscie bardzo mnie ciekawi legendarne brzmienie grado w rocku, moze kiedys sie o tym przekonam, to tyle z moich wrazen na poczatek i oczywiscie nikt nie musi sie z tym zgadzac, pozdro:)