Koledzy, przełomowy dzień nastał. Dzisiaj zaimplementowałem kolejne zalecenie kolegi Almagry: "Oczywistą oczywistością jest zastąpienie WSZYSTKICH kondensatorów elektrolitycznych niepolarnymi".
Powiem opisowo tak, kiedyś znajomy elektronik wyrzucił mi ze wzmacniacza moje stare, śmietnikowe kondensatory elektrolityczne w aluminiowych obudowach a wsadził na ich miejsce równoważną wielkość nowych i znacznie mniejszych. Do tego powiedział mniej więcej tak "... a tu wsadziłem taki niepolarny całe 5,6uF aby wzmacniacz miał większego kopa".
Teraz pomyślcie co się stanie jak wstawimy nie 5,6uF ale 100uF. Otóż wyrzuciłem prawie wszystkie jego elektrolity i wstawiłem jeden silnikowy 100uF. Odpaliłem wzmak, po chwili dało się już słyszeć dość znaczący ale do zniesienia brum. Ale nic to, zapakowałem płytkę do odtwarzacza i usiadłem. Dobrze, że usiadłem najpierw zanim zaczęło grać bo bym chyba usiadł na ziemi jakbym nie zdążył :)
Otóż wzmak dostał takiego kopa, że te małe lampki EL84, robiły sobie co chciały z głośnikami (największy, to 14" Tesla). Muzyka zaczęła pulsować z dotąd niesłyszaną sprężystością. Odebrałem wrażenie, że instrumenty zaczęły inaczej wybrzmiewać, jakoś tak lepiej zbierały się. Wokale pozostały na tym samym poziomie co przed zmianą.
Tak więc co mogę więcej dodać - za 40zł, chyba było warto :))))
Jutro dokupię drugie 100uF dla zbicia tętnień.