Porównując Backowy Audiophile Car Audio Reference Amplifier ;-) do Gej-klałna, nasuneła mi się myśl, że właściciel powinien ten drugi wzmacniacz odesłać do "krainy wiecznych odsłuchów" a wzmacniaczyk Audiophile Car Audio pozostawić sobie na stałe, jako główny. Gdybym był redaktorem w jakimś piśmie Audio to bym napisał, że grało to o dwie klasy lepiej.
Jedna moja krytyczna uwaga jest taka, że audiofilska wartość postrzegana takiego wzmacniacza jest mała, bo w zasadzie, oprócz baterii to tam nic właściwie nie ma. Zawsze jednak można to upakować w jakaś dużą i ciężką obudowę i napisać ładną czcionką np. Jeff Rowland ;-)