Rozruszajmy nieco temat...W wolnej chwili, gdy znudzą się Wam już wszelkie kości TDA - złóżcie sobie taką oto końcówkę mocy. Diody użyte w tym stopniu końcowym służą do zmniejszenia zniekształceń skrośnych wzmacniacza. Diody prostownicze typu 1N4001.Zniekształcenia skrośne to zniekształcenia spowodowane spadkiem napięcia na złączu tranzystora - po prostu dla napięć na bazie poniżej 0,6V /około 0,6V i jest to spadek napięcia na złączu tranzystora/ tranzystory nie przewodzą. Patrząc na oscyloskop + sygnał sinusoidy można to wyraźnie zauważyć - napięcie wyjściowe jest przesunięte względem napięcia wejściowego właśnie o spadek napięcia na złączu tranzystorowym - a jak już wiemy - o około 0,6V. Aby temu zapobiec, w momencie sterowania stopnia zbyt niskim sygnałem /audio/ - właśnie poniżej 0,6V - musimy w jakiś sposób spolaryzować bazy tranzystorów, czyli musimy podać na nie określone napięcie stałe. Wstawiając diody jako element polaryzacji baz tranzystorów ustalam tym samym punkty pracy tranzystorów, wykorzystując tutaj fakt, iż prąd płynący przez te rezystory (ograniczające/ustalające prąd) polaryzuje diody w kierunku ich przewodzenia, stąd napięcie na bazie tranzystora NPN /BD911/ jest wieksze od napiecia wejściowego o spadek napiecia właśnie na przewodzącej diodzie, natomiast napięcie na bazie tranzystora PNP /BD912/ jest mniejsze od napięcia wejściowego o taki sam spadek napięcia. Dzięki temu gdy napięcie sygnału /audio/ podanego na wejście przejdzie przez ZERO - zawsze jeden z tranzystorów będzie w stanie przewodzenia.Zniekształcenia skrośne można też dość skutecznie osłabić wprowadzając ujemne sprężenie zwrotne. Rezystory mają taką samą wartość rezystancji, którą dobiera się tak, aby w szczytach wysterowania rezystory te mogły zapewnić odpowiedni prąd dla baz każdego z tranzystorów mocy.Zasilanie układu jest symetryczne, stąd jak wiemy odpada przede wszystkim kondensator wyjściowy/separujący - dla niektórych zło wcielone ;)Dla dokładnego dobrania wartości rezystorów przy zakładanej mocy wyjściowej i napięciu zasilającym + wartość prądu wyjściowego w szczycie trzeba znać jeszcze współczynnik wzmocnienia prądowego użytych tranzystorów - wówczas mając założoną już wartość prądu na wyjściu, dzielimy ją przez wartość współczynnika wzmocnienia tranzystora i otrzymujemy minimalną wartość prądu jaką ma dostarczyć rezystor na bazę /no bo ta końcówka mocy to nic innego jak wzmacniacz prądowy/Przy wartościach podanych na schemacie możecie sie spodziewać uzyskania mocy w okolicy 10W na 8 ohm (przy wyjściowym prądzie szczytowym około 1,6A)
W miarę wzrostu obciążenia, tranzystory wyjściowe w tym wzmacniaczu nagrzewają się, skutkuje to zmniejszeniem się ich napięć baza-emiter i w efekcie dochodzi do "popłynięcia" spoczynkowych prądów kolektorowych. Dlaczego się to wszystko nagrzewa? - straty. Gdyby doszło do sytuacji w której przy zbyt małym radiatorze całość mocno się rozgrzeje a tranzystor (-y) nie da (-ją) się już sterować to raczej na pewno pożegnamy się z nimi...Jest to prawdopodobne, ale w skuteczny sposób możemy to ryzyko obniżyć zapewniając małą wartość rezystancji termicznej pomiędzy diodami a tranzystorami. Tak po ludzku - diody te należy osadzić na silikonowej paście termoprzewodzącej, jak najbliżej obudowy tranzystora (-ów).
Dodając przyzwoitej powierzchni radiator - uzyskujemy całkiem przyzwoity wzmacniacz.Oczywiście nie wymysliłem tego układu, jest to dość typowy wzmacniacz pracujący w klasie B.Dla ułatwienia:
http://www.datasheetcatalog.com/datasheets_pdf/B/D/9/1/BD911.shtmlhttp://www.datasheetcatalog.com/datasheets_pdf/B/D/9/1/BD912.shtmlGabriel ^..^ ^..^ ^..^