Ja jestem inżynierem, ale nie mechanikiem, więc moje zdanie wiele tu nie wniesie. Przychylam się do opinii, iż wszelkie słuchawki nauszne mają te same dobre lub złe warunki pomiaru, więc jest powtarzalność i można coś tam wnioskować, podobnie z dousznymi i dokanałowymi, tyle że nie porównywałbym bezpośrednio wyników pomiarów, zwłaszcza pasma słuchawek dousznych i dokanałowych z nausznymi, gdyż z racji innej konstrukcji oraz materiału głowy von Neumanna i normalnej ludzkiej głowy, własności akustyczne w jednym i drugim przypadku będą inne, i warunki pracy też. Inne też będą odchyłki od rzeczywistych wyników w przypadku dokanałówek i słuchawek nausznych. Jeśli się mylę, niech ktoś kompetentny to sprostuje.
Ja tu natomiast mam swój inny wniosek - aby się tak nie przejmować wykresem pasma. Otóż wierzę głęboko (gdyż nie czytałem stosownych opracowań), że ludzki mózg w sporym zakresie dokonuje equalizacji adaptatywnej słuchu. Innymi słowy, wyrówna sobie w znacznym stopniu nierównomierność pasma słuchawek, i po czasie będziemy odbierać je jako w miarę neutralne, a ta odchyłka to będą różnego rodzaju zniekształcenia oraz zjawiska nieliniowe. Moja teza bierze się stąd, iż małżowina uszna jest takim nie do końca poukładanym pasmowo narządem. Inaczej mają ludzie z odstającymi uszami, inaczej z płaskimi, itp. Wystarczy sobie nagiąć uszy do przodu i zobaczyć jak słychać. Gdyby tak pochodzić parę godzin, to się przyzwyczaimy, a odpuszczenie uszu w tył będzie znowu wymagało jakiegoś czasu na adaptację. Dlatego bardziej przejmowałbym się pomiarami zniekształceń. Z nausznych polecam Sennheisery HD25-1. Subiektywnie dobrze i w miarę równo grają - oczywiście po chwili przyzwyczajenia, ale nawet niekoniecznie.