Dziś znowu usiadłem do PRO900i po wytężonym wczorajszym wygrzewaniu, złapały chyba jakieś 10 godzin spokojnie z miejsca. Nie liczę tego tak dokładnie ale niedługo będą dobijać do jakichś 30. Pamiętam jak kiedyś stary Jarek "Beale" pisał tutaj o swoich Edition 5 z drewnianymi muszlami. I o przygodach z wygrzewaniem słuchawek marki Ultrasone ogólnie. Membrana w PRO900i to jest klasyczny mylar napylony tytanem. Wiele się tu czytało ale też w internecie na temat wygrzewania tych słuchawek i nawet sama firma Ultrasone zaleca wygrzewanie, podobnie teraz zaleca Erzetich wygrzewanie wspomnianych wcześniej jego słuchawek (ok 24 godziny). Nie wiem jak wygrzewają się Erzetichy ale muszę przyznać że nie słyszałem tak podatnych na ten proces słuchawek jak Ultrasone z tą membraną napylaną tytanem dla utwardzenia. Niecałe 30 godzin starczyło żeby dźwięk zmienił się zauważalnie. Wielu twierdzi że te 30 godzin w przyapdku większości słuchawek jest praktycznie końcówka dopalania.
Boję się że z tymi Ultrasonami może być gorzej bo np HiFiMan na początku zalecał 150 godzin i faktycznie zmiana była zauważalna po około 130 godzinach i słuchawki zmieniały się znacznie. Grado zmieniały się powoli za to ale inaczej, trochę. Tam przybywało basu i znikała ziarnistość, pojawiało się ciepło.
PRO900 za to na początku tracą podbarwienie z podstawy basowej, potem wysuwa się średnica, znika spora część zniekształceń, pojawia się większa klarowność i czytelność dźwięku, odkrywają się detale z tła, średnica przestaje się ukrywać w dołkach. Słuchawki przestają tak szarpać jak na początku i wydają się teraz szybsze. Pierwszy raz widzę taki wpływ pierwszych paru godzin na przetworniki. Oczywiście wejście w przekaz robi swoje też, ale to nie jest wszystko gdy słuchawki leżą na biurku łapiąc godziny na dudniącej basami muzyce.
A więc coś się tam znowu dzieje a ostatnio chciałem już sadzić rzepę i skończyć z tym całym audio. Najważniejsze dla mnie jest ostatnio że cokolwiek się dzieje i coś się tam posuwa do przodu, są jakieś nowe testy, doświadczenia. Cieszy nie cel a droga, bo cel z Pioneerami praktycznie już był osiągnięty przecież 2 lata temu tak naprawdę. Cieszy mnie patrzenie jak te moje dziecko, PRO900, raczkuje i dorasta, traci zęby, zmienia na silniejsze i zastanawiam się co z niego wyrośnie. Łobuz? Czy ułożona słuchawka? :)
Do mojej początkowej konkluzji o armatach dodam że słuchawki tej firmy postrzegam trochę jako niemieckie Grado. Tribute 7 których słuchałem grały ze słabego wzmacniacza ale przede wszystkim to musiały być baaaardzo nieograne. PRO900i ogólnie grają na początku tak samo jak tamte Tribute tylko dźwiękiem ogólnie niższej próby, ale to jest ten sam deseń.